Na ratunek było już za późno. Dwuletni chłopiec zmarł, po tym jak jego ojciec zapomniał go zawieźć do żłobka, zostawił malucha w aucie i poszedł do pracy. W tym czasie we francuskim Istres termometry pokazywały 36°C. Chłopiec spędził w nagrzanym aucie blisko osiem godzin i skonał w męczarniach. Do tragedii doszło w czwartek. Ojciec miał odwieźć do żłobka swego dwuletniego syna. Najwyraźniej zapomniał o tym i pojechał od razu do swojej pracy w bazie sił powietrznych w Istres, w południowej Francji. Zostawił auto na parkingu bazy i poszedł do swoich zajęć. Zorientował się po telefonie żonyJak podają francuskie media, ok. godz. 16 do mężczyzny zadzwoniła jego żona dopytując się, dlaczego dziecka nie ma żłobku. Wtedy do mężczyzny dotarło, że zapomniał o synku. Jak podaje Focus.de, ojciec miał podbiec do auta, w którym znalazł malucha bez śladów życia. Próby reanimacji chłopczyka nie powiodły się. – Dziecko zmarło po pozostawieniu go w samochodzie, wystawionego na działanie słońca i ciepła – powiedział prokurator Jean-Luc Blachon z Aix-en-Provence cytowany przez „Sud Ouest”. Najprawdopodobniej przyczyną śmierci chłopczyka było odwodnienie. Feralnego dnia w Istres był upał. Temperatury sięgały 36°C w cieniu. Ojciec został aresztowany za nieumyślne spowodowanie śmierci. Czytaj także: USA. Ojciec zostawił ją w aucie. Córeczka nie przeżyła upału