Biegli psychiatrzy zbadali Mieszka R. Mieszko R., podejrzany o brutalne zamordowanie 53-letniej pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego i próbę zabójstwa 39-letniego pracownika ochrony uczelni, usłyszał kolejny zarzut. Dotyczy on ataku na policjanta, po tym jak został przewieziony do komendy śródmiejskiej policji. – Potwierdzam, że Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ przedstawiła nowy zarzut Mieszkowi R. Dotyczy on zdarzenia z 7 maja 2025 r., gdy po zatrzymaniu został przewieziony do Komendy Rejonowej Policji Warszawa I. Kiedy jeden z funkcjonariuszy zakładał mu kaftan bezpieczeństwa, podejrzany ugryzł go w nogę – mówi portalowi TVP.Info prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Mieszko R. odpowie więc za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Grozi mu za to do trzech lat więzienia. 22-latek nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. W czwartek 26 czerwca odbyło się w Warszawie badanie sądowo-psychiatryczne Mieszka R. – Biegli psychiatrzy wydadzą swoją opinię prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Muszą oni ocenić, czy do ustalenia poczytalności podejrzanego wystarczające będzie zwykłe badanie czy też konieczna będzie obserwacja sądowo-psychiatryczna na specjalnym oddziale. Wiadomo już, że nie ma możliwości, aby ją przeprowadzić w Radomiu, gdzie przebywa Mieszko R. – dodaje prok. Skiba. Czytaj także: Zarąbał pracownicę Uniwersytetu Warszawskiego. Są zarzutyPrzypadkowe ofiary W środę 7 maja, 22-letni student trzeciego roku wydziału prawa UW zaatakował toporkiem 53-letnią portierkę, która zamykała drzwi do Audytorium Maximum. Kobieta nie przeżyła ataku i zmarła na miejscu. Sprawca miał odciąć kilka kawałków jej ciała i próbować je zjeść. Prokuratura nie chce komentować tych doniesień. Na pomoc zaatakowanej kobiecie ruszył 39-letni pracownik Straży UW, któremu napastnik również zadał dotkliwe rany rąk i głowy. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala. Jego życiu nic nie zagraża, wrócił do domu tydzień po ataku. Furiat został zatrzymany przez innego strażnika kampusu oraz funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa. Ochraniał on w tym czasie przebywającego na wykładzie w UW ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. 22-latkowi grozi nawet dożywotnie więzienie. Przedstawiono mu wcześniej zarzuty „dokonania zabójstwa kwalifikowanego pracownicy UW oraz znieważenia jej zwłok a także usiłowania zabójstwa pracownika Straży Uniwersyteckiej UW”. Jego obrona przekonuje, że mężczyzna nie przyznał się do tych zarzutów, choć bardzo dokładnie wyjaśniał w prokuraturze i przed sądem co się stało. Miał twierdzić, że „chciał zostać drapieżnikiem”. Zdaniem obrony Mieszko R. miał nie być świadomy swoich czynów. Czytaj także: Makabryczne zabójstwo na kampusie. Coraz więcej wiemy o wydarzeniach na UW