Groźne, ale bez napędu. Najnowsze niszczyciele klasy Choe Hyon, zwodowane ostatnio przez Koreę Północną, najprawdopodobniej nie są w stanie samodzielnie pływać, choć mają już sprawne wyrzutnie rakiet – donosi „The Wall Street Journal”. Reżim Kima chwali się, że obie jednostki zostały ukończone w rekordowym czasie, szybciej niż Chiny, USA i Rosja. O północnokoreańskich niszczycielach było głośno za sprawą wypadku, do którego doszło pod koniec maja w jednej ze stoczni. Podczas wodowania nowej jednostki „Kang Kon” – na oczach Kim Dzong Una – doszło do poważnego uszkodzenia jednostki, która częściowo zatonęła. Dyktator wpadł w furię, stwierdzając, że „sytuacja jest niedopuszczalna”. Później nazwał te wydarzenia „kryminalnym aktem”, który splamił honor Korei Północnej. Jednostka została zwodowana ponownie w czerwcu. W kwietniu skończyła się budowa pierwszego okrętu klasy Choe Hyon. Pjongjang twierdzi, że oba niszczyciele powstały w ciągu zaledwie 13 miesięcy. „The Wall Street Journal”, że to szybciej niż budowa podobnych jednostek w Chinach (18 miesięcy), Stanach Zjednoczonych (2 lata) czy Rosji (od 2 do 11 lat). Zdaniem Mike'a Plunketta, starszego analityka marynarki wojennej w firmie wywiadowczej Janes, cytowanego przez dziennik, są dowody, że w projektowanie i budowę niszczycieli była zaangażowana Rosja. Okazuje się jednak, że choć oba okręty mogą już wystrzeliwać rakiety, to wiele wskazuje na to, że nie są w stanie samodzielnie pływać. „Istnieją mocne powody, by sądzić, że statki nie mają silników” – powiedział Plunkett, wskazując, że wszystkie wloty wentylacyjne, potrzebne do chłodzenia maszynowni, są zamknięte metalowymi płytami. Nadto na nagraniach niszczyciele zawsze przemieszczano przy pomocy holowników. Obecnie jedna z jednostek ma znajdować się w suchym doku w Rajin, w porcie w specjalnej strefie ekonomicznej Korei Północnej graniczącej z Rosją. Czytaj także: Zatonął i wypłynął. Kim Dzong Un z córką pilnują plamy na honorze