Setki miliardów euro w tle. Shell prowadzi wstępne rozmowy z BP w sprawie historycznej megafuzji o wartości ponad 70 mld euro, która może doprowadzić do powstania naftowo-gazowego giganta – poinformował „Wall Street Journal”. Rzecznik prasowy Shella zaprzeczył tym informacjom. Giganci naftowi prowadzą rozmowy na temat potencjalnej transakcji po tym, jak na początku tego roku pojawiły się spekulacje, że Shell rozważa złożenie oferty przejęcia borykającego się z problemami rywala.Gigant o potencjalnej wartości bliskiej 245 mld euroJeśli megafuzja się powiedzie, to w jej wyniku powstałaby nowa brytyjska spółka naftowa warta ponad 245 mld euro.Wartość BP wynosi blisko 68 mld euro. Analitycy od dawna uznają tę firmę za potencjalny cel przejęcia po serii rozczarowujących wyników finansowych, sceptycyzmu co do jej planów w zakresie zielonej energii i zamieszania w zarządzie, które doprowadziły do spadku ceny akcji.Czytaj także: Tak działał algorytm Ubera. Ceny na niekorzyść kierowców i pasażerówBP straciło prawie jedną trzecią swojej wartości rynkowej w ubiegłym roku, bo plan naprawczy dyrektora generalnego Murraya Auchinclossa nie przekonał inwestorów, że firma może się odrodzić po nieudanej próbie stania się spółką energetyczną o zerowej emisji netto.Tymczasem Shell, którego wartość szacuje się na prawie 176 mld euro, odnotował wzrost cen akcji po tym, jak jej dyrektor generalny Wael Sawan zobowiązał się do rozwoju działalności w branży ropy i gazu, jednocześnie osiągając rekordowe zyski i wysokie wypłaty dla akcjonariuszy.Sawan na początku tego roku zaprzeczał plotkom o planach Shella, sugerującym przejęcie mniejszego rywala, przekonując, że firma była bardziej zainteresowana odkupieniem własnych akcji niż kupnem innej firmy.Czytaj także: Średnie ceny paliw w Polsce 25 czerwca 2025. Stan obecny i prognozyRzecznik przedsiębiorstwa mówił wówczas: „Jak już wiele razy mówiliśmy, jesteśmy bardzo skoncentrowani na przejęciu wartości Shella poprzez ciągłe skupianie się na wydajności, dyscyplinie i uproszczeniu”.Natomiast, komentując rewelacje „WSJ” ze środy w dzienniku „The Guardian”, stwierdził, że „to kolejne rynkowe spekulacje” i „żadne rozmowy nie mają miejsca”. Nie odpowiedział jednaka na pytanie o to, czy rozmowy takie toczyły się wcześniej.