„Reporterzy”. Historia pani Swietłany to poruszający przykład bezsilności zwykłego obywatela wobec lokalnych potentatów. Przez ponad 10 lat jej życie jest zakłócane przez hałas i zanieczyszczenia pochodzące z nielegalnie działającej bazy przemysłowej, tuż pod oknami jej domu. Codzienna rzeczywistość to huk silników, manewry tirów, opary spalin i chemii. Wszystko na prywatnej posesji między domami, pośrodku spokojnego osiedla, – Baza działa na okrągło. Auta przyjeżdżają o pierwszej, o trzeciej w nocy. To jest bardzo głośna działalność przemysłowa, która kompletnie nie pasuje do osiedla domków jednorodzinnych – wskazuje kobieta. Dlatego wraz z mężem – emerytowanym urzędnikiem – sprzeciwili się właścicielowi bazy i wygrali sprawę w sądzie. Mimo to gmina nie podejmuje koniecznych działań.Właściciel firmy, lokalny biznesmen i myśliwy Krzysztof Sz. wydaje się być nietykalny – wskazują „Reporterzy”. Urzędnicy gminy stosują interpretację przepisów na tyle elastyczną, że pozwala ona na kontynuowanie działalności, mimo formalnego zakazu. Bo choć urząd gminy wydał decyzję o wstrzymaniu użytkowania nieruchomości w zakresie postoju samochodów ciężarowych, nie dotyczy to maszyn leśnych.Maszyny leśne a samochody ciężaroweWójt gminy Lipinki Łużyckie Małgorzata Brzyśkiewicz przekonuje, że maszyny leśne to nie są samochody ciężarowe. – Wydałam decyzję o zakresie zakazu postoju samochodów ciężarowych, pojazdów ciężarowych – wyjaśnia.Podczas oględzin zarządzonych przez gminę, zarówno urzędnicy, jak też towarzyszący im reporter, na własne oczy zobaczyli całą flotę – maszyny leśne i zestawy transportowe. Jednak właściciel uparcie twierdzi, że to działalność rolna i leśna! Na własne potrzeby! Na tym nie koniec, bo mając zgodę na przydomowy garaż, biznesmen wybudował też... 16,5 metrową halę warsztatową.Dlaczego żaden urzędnik gminy mimo licznych monitów mieszkańców nie zauważył rozbieżności między deklarowaną inwestycją przydomowego garażu a faktycznie działającą halą? Na to pytanie nie umie opowiedzieć ani wójt gminy, ani powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Elżbieta Banaś, która dopiero po 12 latach wszczęła postępowanie sprawdzające. Postępowanie trwa już od miesięcy, ale efektów nie widać.Mimo że gmina miała odpowiednie narzędzia do działania, nie zareagowała. Nie wyegzekwowano zakazu działalności. Nie przywrócono działek do użytkowania zgodnego z przeznaczeniem, czyli mieszkalnego. – W tej gminie prawo nie działa. Można przyjść i robić, co się chce. Najważniejsze, żeby mieć poparcie w gminie – żali się pani Swietłana, która o spokój walczy już sama, bo jej mąż zmarł w ubiegłym roku. – Dlatego dla mnie to jest sprawa honorowa. Ja nie odpuszczę – podkreśla.Czytaj więcej: Komornik zajął pół miliona złotych. Wyrok był sfałszowany