Roman Giertych w „Pytaniu dnia”. „Nie możemy zaakceptować sytuacji, w której nieważne jest, kto głosuje, a ważne – kto liczy. Tak nie wolno robić, bo to oznacza koniec polskiej demokracji” – powiedział w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf poseł KO Roman Giertych. Poseł KO Roman Giertych przedstawił swoje stanowisko wobec nieprawidłowości, które miały miejsce w niektórych komisjach wyborczych. Mecenas wyjaśnił, z czego wynika jego zaangażowanie w wyjaśnianie tej sprawy.Protesty wyborcze wpłynęły do Sądu NajwyższegoMałgorzata Manowska poinformowała w poniedziałek rano w Radiu Zet, że wśród protestów, które wpłynęły do SN, „indywidualnych protestów” jest kilkaset sztuk, zaś około 90 proc. stanowią te, których wzór udostępnił w mediach społecznościowych poseł KO Roman Giertych. Protesty te nazywane są przez pracowników SN – jak dodała I prezes SN – tzw. giertychówkami.Z kolei poseł Giertych napisał w poniedziałek na platformie X, że we wtorek złoży zawiadomienie na prezes Manowską i inne osoby z Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. „We wszystkich 50 tys. protestach wyborczych z mojego wzoru, wnosiliśmy o przekazanie ich do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Z jej wypowiedzi wynika, że nasze protesty ukradli neosędziowie” – napisał Giertych, odnosząc się do słów I prezes SN. W „Pytaniu dnia” mecenas zaznaczył, że nie zgadza się z Małgorzatą Manowską – udostępniony przez jego wzór nie zawierał jego numeru PESEL. Protest udostępnił z myślą o obywatelach, którzy chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec nieprawidłowości, ale nie wiedzieli, jak to poprawnie zrobić. – Chciałbym zaznaczyć, że nie stoję na czele tego działania. Ku mojemu zdziwieniu aż 50 tysięcy obywateli podpisało się pod tym protestem. Adwokaci mają szczególną odpowiedzialność społeczną i dlatego postanowiłem pomóc Polkom i Polak, udostępniając ten wzór – zaznaczył mec. Giertych.– Uważam, że obrażanie mnie i osób, które złożyły zawiadomienia, jest poniżej poziomu i świadczy tylko o tym, że ci ludzie nie zasługują na to, aby byli sędziami – dodał poseł KO.Nieprawidłowości w komisjach wyborczych2 czerwca przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak poinformował portal TVP.Info, że w II turze wyborów prezydenckich odnotowano 39 przestępstw i 326 wykroczeń. „Biorąc pod uwagę skalę przedsięwzięcia, całego procesu wyborczego (...) jest to bardzo mała liczba” – ocenił. PKW przekazała, że w połowie czerwca stwierdzi w uchwale, czy zaszły takie okoliczności, które miały wpływ na ważność wyborów.6 czerwca Poseł Roman Giertych zaapelował do internautów, aby zgłaszali nieprawidłowości ze strony PKW – dotyczące liczby głosów, wpisanych do protokołu elektronicznego. Czytaj także: Komisje wyborcze pod lupą prokuratury. Możliwe nadużycia– PiS razem z koalicjantami przejęli 2/3 komisji wyborczych. Przewodniczący tych komisji to osoby o skrajnie prawicowych poglądach – tworzący jeden ruch kontroli wyborów pod przewodnictwem Czarnka – podkreślił poseł KO.Roman Giertych uważa, że nieprawidłowości mogą wynikać m.in. z faktu, że w wielu przypadkach głosy były liczone w podgrupach. – W takiej sytuacji osoba, która może być nieuczciwa, łatwo może dokonać oszustwa. Nie tylko zamieniano wyniki na końcu, ale ordynarnie przypisywano głosy danego kandydata na jego przeciwnika – podkreślił. – Uważam, że wobec tych nieprawidłowości, powinniśmy podejść na spokojnie. Musimy je wyjaśnić tak, jak proponuje to minister Adam Bodnar, czyli przeliczyć głosy komisji, w których wykazano anomalie. Prokurator Generalny może zarządzić otwarcie worków z głosami, przeliczenie – może to zrobić podczas transmisji na żywo – żeby nikt nie miał wątpliwości. Ja bym tak zrobił na jego miejscu – dodał mecenas Giertych.Poseł KO zaznaczył, że jest zdystansowany do tej sytuacji i uważa, że przede wszystkim należy poczekać na wyniki ponownego przeliczenia głosów.Czytaj również: Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Będzie śledztwo