Spór w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego odsunął dwójkę sędziów tej Izby od orzekania w sprawie protestów wyborczych. Odsunięci mieli kwestionować status prawny Izby, podważany wcześniej m.in. orzeczeniami TSUE i ETPCZ, co spowalniało analizę skarg. Sędzia Krzysztof Wiak podjął decyzję o odsunięciu dwóch sędziów wbrew wewnętrznym przepisom, a sprawa trafiła do Rzecznika Dyscyplinarnego.Bunt dwóch sędziówJeszcze w poprzednich miesiącach dwóch spośród 18 sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej, Leszek Bosek i Grzegorz Żmij wskazywało, że postępowania w Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN powinny być zawieszane.Jak przekazał w poniedziałek TVN24, właśnie ci sędziowie, na mocy decyzji prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Krzysztofa Wiaka, zostali odsunięci od rozpoznawania protestów wyborczych przeciw wyborowi prezydenta.Zobacz także: Ponowne liczenie głosów? Rzecznik rządu: Byłoby jaśniejDo sprawy odniósł się rzecznik Sądu i sędzia Izby Aleksander Stępkowski, według którego sędziowie próbowali „blokować proces walidacyjny”. – Jeżeli tym sędziom nie pasują ramy instytucjonalne i ramy prawne, w których funkcjonuje Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, powinni złożyć urząd. Władza ustawodawcza nie zdecydowała się na zmianę ustawy o SN. Dopóki ta ustawa obowiązuje w takim kształcie, w jakim obowiązuje, Sąd Najwyższy musi działać w oparciu o te przepisy – powiedział.50 tysięcy protestów wyborczychSąd Najwyższy ma podjąć decyzję w sprawie ważności wyborów do 2 lipca. Wcześniej musi przeanalizować ok. 50 tysięcy protestów wyborczych. Rozpatruje je właśnie licząca 18 sędziów Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.Dotychczas w SN zarejestrowano 10,5 tys. protestów przeciw wyborowi prezydenta – poinformował w poniedziałek po południu zespół prasowy Sądu Najwyższego. Na razie rozpatrzono 98 protestów; pozostawiono je bez dalszego biegu.I prezes SN Małgorzata Manowska powiedziała w poniedziałek rano w Radiu Zet, że wśród protestów, które wpłynęły do SN, „indywidualnych protestów” jest kilkaset, zaś ok 90 proc. stanowią te, których wzór udostępnił w mediach społecznościowych poseł KO Roman Giertych.Z kolei poseł Giertych napisał na platformie X, że we wtorek złoży zawiadomienie na prezes Manowską i inne osoby z Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. „We wszystkich 50 tys. protestach wyborczych z mojego wzoru, wnosiliśmy o przekazanie ich do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Z jej wypowiedzi wynika, że nasze protesty ukradli neosędziowie” – napisał Giertych, odnosząc się do słów I prezes SN.SN rozpoznaje protesty w składzie trzech sędziów, w postępowaniu nieprocesowym. Po rozpoznaniu protestu może pozostawić go bez dalszego biegu. Oznacza to, że protest z przyczyn formalnych nie może zostać rozpoznany merytorycznie.Minister Bodnar ma wątpliwościPo rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP.Czytaj także: Bodnar reaguje na nieprawidłowości podczas wyborówUchwała w tej sprawie zapada na jawnym posiedzeniu w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego powinno zapaść to rozstrzygniecie, jest 2 lipca.Prokurator Generalny Adam Bodnar oświadczył w zeszłym tygodniu, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.