Eksperci szukają rozwiązania. Ponad półtora miliona ton amunicji leży na dnie Bałtyku i Morza Północnego. O możliwościach ograniczenia związanych z tym zagrożeń dla ludzi i środowiska rozmawiają eksperci, którzy zjechali do niemieckiej Kilonii. Skryta w morskich wodach amunicja pochodzi głównie z okresu drugiej wojny światowej. 80 lat po zakończeniu działań militarnych rdzewienie bomb, torped i pocisków prowadzi do uwolnienia substancji chemicznych.Praktycznie wszystkie próbki wody wskazują obecność związków groźnych dla ekosystemu, w tym dla człowieka.Zobacz też: Naukowcy ożywili glony spoczywające od tysięcy lat na dnie BałtykuMiędzynarodowe forum w Kilonii dotyczy nie tylko skali i powodów zagrożeń, ale też możliwości ich usuwania. W portowym mieście prezentowane są urządzenia i techniczne metody wydobywania oraz neutralizowania amunicji.Do działania potrzebne są polityczne decyzje. Niemcy mają zarezerwowane 100 mln euro na usuwanie tego zagrożenia. Ale strategie są ustalane również dla innych niż Morza Północne i Bałtyk regionów. W Niemczech są obecni przedstawiciele ministerstwa obrony Ukrainy. Na terenie tego kraju źródłem zagrożenia są m.in. miny czy porzucona broń.