Drakońska kara. Jewgienij Waraksin, 27-letni ślusarz z Rosji, został skazany na 12 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za przelew 100 zł na rzecz Caritas. Według rosyjskiego sądu, przekazane w Polsce pieniądze miały posłużyć na „zakup sprzętu, środków rażenia, amunicji i medycyny taktycznej dla ukraińskiej armii”, co stanowić ma zdradę stanu. To miał być zwykły gest solidarności. Waraksin, 27-letni ślusarz z Rosji, który od 2021 roku mieszkał i pracował w Polsce, tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji wpłacił 100 złotych na zbiórkę prowadzoną przez Caritas. Pomoc miała trafić do ukraińskich uchodźców. Zamiast tego – jak twierdzi sąd obwodu swierdłowskiego – pieniądze zasiliły „organizację zagraniczną wykorzystującą środki przeciwko Federacji Rosyjskiej”. Mężczyzna został oskarżony o zdradę stanu.„Zdrada stanu jest najcięższym przestępstwem, które narusza podstawy porządku konstytucyjnego, suwerenności i bezpieczeństwa kraju” – przekonywały media państwowe, powołując się na FSB.Za zamkniętymi drzwiamiProces Waraksina odbywał się za zamkniętymi drzwiami. W cztery posiedzenia sąd skazał go na 12 lat kolonii karnej. Tyle samo lat rosyjskie sądy wymierzają dziś dziennikarzom, aktywistom i politycznym przeciwnikom reżimu. Sprawą Waraksina zajmował się ten sam sędzia, który skazał reportera „The Wall Street Journal” Evana Gershkovicha na 16 lat.Zawodowo związany z fabryką we Włocławku Waraksin planował osiedlić się w Polsce. Miał legalną pracę, nie angażował się w działalność polityczną. „Nie był żadnym opozycjonistą ani działaczem. To był tzw. zwykły człowiek. Po prostu napisał na Vkontaktie, że jest przeciwko wojnie, bo nikt normalny nie może wojny popierać” – tłumaczy Walentyna Czubarowa ze Stowarzyszenia Memoriał.Problemy zaczęły się, gdy nie udało mu się przedłużyć pobytu. Tak jak tysiące innych Rosjan, którzy przyjechali do Polski przed wojną, został objęty odmową na mocy niejawnych decyzji wydawanych „ze względów bezpieczeństwa”. Gdy usłyszał „nie” również w odpowiedzi na wniosek o azyl polityczny – wrócił do Rosji. Tam został natychmiast zatrzymany.Czytaj też: Wojna w Ukrainie jako gra. „Element rosyjskiej propagandy”Z aktu oskarżenia wynika, że przekazane 100 złotych miało zostać wykorzystane przez Caritas na „zakup sprzętu, środków rażenia i amunicji oraz przedmiotów medycyny taktycznej dla ukraińskiej armii”. Organizacja Memoriał podkreśla absurdalność tych twierdzeń. „Nie ma informacji, że Fundacja Caritas Polska kiedykolwiek wspierała ukraińską armię. Wiadomo natomiast, że zajmuje się pomocą społeczną i humanitarną. Najprawdopodobniej to właśnie ukraińskim uchodźcom chciał pomóc Waraksin” – czytamy w oświadczeniu.Złudne bezpieczeństwo„Rosjanie, którzy wyjeżdżają z kraju, z czasem zaczynają mieć wrażenie, że są bezpieczni” – tłumaczy rosyjski adwokat i obrońca praw człowieka Dmitrij Zachwatow. Część z nich – zwłaszcza ci mniej zaangażowani politycznie – popełnia błędy. Przelewają pieniądze na organizacje wspierające Ukrainę, publikują krytyczne wpisy na portalach społecznościowych. A później – czasem po latach – wracają do kraju. I lądują w więzieniu.Jak tłumaczy Zachwatow, dla rosyjskich służb granica to „pole minowe”. Strażnicy mają dziś dostęp do narzędzi pozwalających przeglądać całą zawartość smartfonów i komputerów: komunikatory, e-maile, aplikacje bankowe, media społecznościowe. „Jeśli ktoś nie wyczyścił wszystkiego bardzo dokładnie, to właściwie niemal pewne, że zostanie oskarżony o zdradę stanu albo dyskredytację armii” – mówi adwokat.Waraksin przebywa obecnie w areszcie śledczym w Jekaterynburgu. Można do niego napisać list. Działacze Memoriału podkreślają, że taka korespondencja nie tylko podnosi więźnia na duchu, ale może także „ułatwić mu życie” w kolonii karnej – sprawia, że więzień „jest widziany” i mniej narażony na przemoc. Czytaj też: Mocny cios w Rosję. UE wprowadzi bezwzględny zakaz na gaz