Kreml o nich zapomniał. Konflikt na Bliskim Wschodzie eskaluje z dnia na dzień coraz bardziej, dlatego większość państw ( w tym Polska) stara się ewakuować z zagrożonego rejonu swoich obywateli. Nie dotyczy to jednak Rosji. Kreml ma dla Rosjan jedną dobrą radę: radź sobie sam. „Ostatni samolot z Moskwy do Tel Awiwu wylądował 13 czerwca w nocy, tuż przez rozpoczęciem izraelskiego ataku i zamknięciem przestrzeni powietrznej. Jak dowiedzieliśmy się w rosyjskich grupach dotyczących podróży i emigracji do Izraela, wszystkie loty powrotne zostały odwołane - część linii lotniczych zwróciła już pasażerom pieniądze za bilety powrotne, inne wciąż czekają na otwarcie przestrzeni powietrznej” – informuje Biełsat. Kiedy na Izrael spadły pierwsze irańskie pociski, turyści z Rosji zaczęli zgłaszać się do swojej ambasady w celu zdobycia informacji o możliwościach ewakuacji z kraju. Rosyjscy dyplomaci polecają im jednak ucieczkę na własną rękę.Dwie trasy ucieczkiW związku z brakiem wsparcia od państwa rosyjscy podróżni zaczęli organizować się sami, wymieniając na Telegramie informacje o możliwości ewakuacji. Okazało się, że możliwe są dwie trasy, które zostały następnie zweryfikowane przez uczestników czatu. Pierwsza prowadzi do granicy z Egiptem i kurortu Szarm el-Szejk na Półwyspie Synaj, gdzie funkcjonuje międzynarodowe lotnisko. Ambasada ich kraju twierdziła tymczasem, że najbliższe czynne lotnisko jest w Kairze. Druga wiedzie przez mosty na rzece Jordan do Ammanu, stolicy Jordanii, gdzie również działa lotnisko.„Na ewakuacji podróżnych z Rosji zarabiają przy tym rosyjskojęzyczni Izraelczycy – emigranci i repatrianci z państw byłego ZSRR. Kursy do granicy taksówkami i prywatnymi samochodami oferują oni za ceny nieakceptowalne w zwyczajnej sytuacji” – pisze na swym portalu Biełsat. Zobacz także: Konflikt Izrael-Iran. MSZ o możliwościach ewakuacji PolakówDmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina, który zazwyczaj ma zadnie na każdy temat, tym razem stwierdził, że nic nie wie na temat łopotów Rosjan w Izraelu. Zapewniał jednak, że wszystkie odpowiedzialne służby dokładnie obserwują rozwój sytuacji.