„Nie dla turystyki, tak dla mieszkań”. „Nie dla turystyki, tak dla mieszkań” – pod takim hasłem Hiszpanie protestowali między innymi w Barcelonie, na Majorce i Granadzie. W demonstracjach wzięło udział kilka tysięcy osób. Wszystko przez masową turystykę, przez którą rosną koszty życia i coraz trudniejszy stał się dostęp do mieszkań. Hiszpanie protestują, a wszystko to przez masową turystykę, która według demonstrantów podwyższa koszty życia i utrudnia dostęp do mieszkań. W Barcelonie demonstranci pojawili się między innymi przed jednym z hoteli, gdzie oblewali turystów wodą z plastikowych pistoletów. Policja zablokowała dalszy marsz, który miał zmierzać w stronę słynnej Sagrady Familii.Na Majorce protestowało około ośmiu tysięcy osób. Ich głównym postulatem było prawo do godnych warunków mieszkaniowych. Wskazywano, że ceny najmu rosną, a lokale z rynku znikają, przerabiane na krótkoterminowe apartamenty dla przyjezdnych.„Walczę o miejsce, w którym żyję”Jak podkreślają protestujący, cała akcja ma na celu zwrócenie uwagi na problem mieszkaniowy i nie jest wymierzona bezpośrednio w turystów. „Walczę o miejsce, w którym żyję, bo zmienia się w park rozrywki. Miasto opuszczają lokalni mieszkańcy, bo ich nie stać na życie tutaj. Jestem zwyczajnie wkurzona. Politycy i firmy wykorzystują nasze miasto, żeby zarobić na turystach” – mówiła jedna z protestujący.CZYTAJ TEŻ: Dla zdjęcia stracili głowę. Turyści zniszczyli cenne dzieło sztukiDo demonstracji przyłączyło się też kilkanaście najpopularniejszych miast turystycznych w południowej Europie. Za koordynacją protestów stoi międzynarodowa sieć „Miasta Południowej Europy przeciwko turystyfikacji” – zrzeszająca lokalne stowarzyszenia i aktywistów z Hiszpanii, Włoch czy Portugalii.W zeszłym roku Hiszpanię odwiedziło rekordowe 94 miliony turystów zagranicznych. To dwa razy więcej niż populacja całego kraju. Wielu mieszkańców miasta nadal wspiera turystykę, która jest filarem lokalnej gospodarki.