Grozi mu do 30 lat więzienia. Proces Łukasza Ż. oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie rozpoczyna się przed stołecznym Sądem Rejonowym. Mężczyzna prowadził pod wpływem alkoholu, uciekł z miejsca zdarzenia, a potem ukrywał się na terenie Niemiec. Do tragedii doszło w nocy z 14 na 15 września 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej, na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Volkswagen, za którego kierownicą siedział najprawdopodobniej Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne.Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. W zderzeniu zginął 37-letni pasażer. Do szpitala z kolei trafiła kierująca autem 37-latka oraz dzieci w wieku 4 i 8 lat. Ranna została także kobieta, która podróżowała volkswagenem.Czytaj także: Nie tylko Sebastian M. Długa lista przestępców ukrywających się w DubajuTragedia na Trasie Łazienkowskiej: Wszyscy w volkswagenie byli pijaniJadący volkswagenem trzej mężczyźni byli nietrzeźwi. 22-latek miał we krwi ponad 2 promile alkoholu, 27-latek i 28-latek – ponad promil. Czwarty mężczyzna, który miał kierować samochodem, uciekł z miejsca zdarzenia – to właśnie Łukasz Ż. Ustalono, że wszyscy brali wcześniej udział w imprezie w jednym z warszawskich lokali.Według śledczych Łukasz Ż. w chwili wypadku nie tylko prowadził pod wpływem alkoholu, ale też jechał z prędkością ponad 200 km/h. Działał też w warunkach recydywy. Mężczyźnie grozi do 30 lat więzienia.Łukasz Ż. był wielokrotnie karany za jazdę po alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, a także za oszustwa i posiadanie narkotyków. W zeszłym roku został orzeczony w stosunku do niego zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych.Czytaj także: Taśmy Republiki. Sprawą zajmą się CBA i prokuratura