Traktowani jak czarne owce. Od początku wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie było już blisko 70 wymian jeńców. W sumie objęły one 8-10 tysięcy żołnierzy. Dla Ukraińców to moment ulgi i radości. Dla Rosjan – podróż w nieznane. Są przesłuchiwani przez FSB, a potem większość trafia z powrotem na front lub do kolonii karnej. Rosyjskie prawo zabrania wojskowym dobrowolnego poddania się. Tymczasem Konwencja Genewska zabrania wysyłania byłych jeńców na front. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował 12 czerwca, że Rosja straciła 1 000 340 żołnierzy w Ukrainie od początku wojny. Liczba ta obejmuje zabitych, rannych oraz niezdolnych do dalszej służby. Dane te pokrywają się z ustaleniami zachodnich służb – brytyjskich urzędników ministerstwa obrony oraz raportem amerykańskiego thing tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS).Mile widziane „mięso armatnie”Według raportów strony ukraińskiej na froncie ginie codziennie 1-1,2 tys. Rosjan. Oznacza to, że od początku tego roku skala pozyskiwania rekrutów jest mniejsza niż skala strat. Wcześniej do wojska (głównie na płatne kontrakty) zgłaszało się ponad 1 tys. chętnych dziennie, ostatnio liczba ta spada. Jednym z powodów jest rosnąca świadomość społeczna dotycząca wojny – wyjazd do Ukrainy oznacza niemal pewną śmierć. Drugi powód to coraz mniejsze zarobki. Ostatnio Baszkiria – już jako czwarty region Federacji Rosyjskiej – obniżyła wypłaty dla tych, którzy chcą walczyć na wojnie. Za podpisanie kontraktu jednorazowe wypłaty wynoszą 1 mln rubli (ok. 47 tys. zł) zamiast 1,6 mln. To wszystko sprawia, że teraz każde rosyjskie ręce na froncie są na wagę złota – także jeńców, którzy ostatnio regularnie wracają z ukraińskiej niewoli, dzięki wymianom między obiema stronami. Są oni szczególnie mile widzianym „mięsem armatnim”, bo w powszechnej opinii dowódców – to zdrajcy. Wyżsi rangą żołnierze nie wierzą, aby jeńcy nie współpracowali z ukraińskimi służbami i nie ujawniali podczas przesłuchań ważnych tajemnic. W kwietniu 2023 roku w ramach wymiany jeńców uwolnionych zostało pięciu czeczeńskich bojowników z pułku Siewier-Achmat, ale przywódca kraju Ramzan Kadyrow nie chciał ich widzieć.Rmazan Kadyrow: „Żołnierz musi udowodnić, że nie miał innego wyboru”„Uważam, że czeczeński żołnierz nie powinien mieć powodu, aby zostać pojmanym. Mogą być różne wymówki, ale bez względu na wszystko żołnierz musi udowodnić, że nie miał innego wyboru” – napisał Kadyrow na swoim kanale w Telegramie. Wezwał on żołnierzy do powrotu na front i udowodnienia tym samym, że nie szukali okazji, aby złożyć broń i ratować skórę przed kulami przez poddanie się. – Godzinę przed pojmaniem komunikowali się przez radio i meldowali, że kończy im się amunicja. Ale żaden żołnierz nie powinien strzelać na chybił trafił, lecz myśleć o każdym strzale, oszczędzać każdy nabój – podkreślił Kadyrow, cytowany przez agencję TASS.Z filozofią czeczeńskiego watażki zgadza się większość frontowych dowódców, którzy na różne sposoby dbają o zachowanie „wysokiego morale” wśród żołnierzy. Kanały w social mediach pełne są brutalnych filmów, na których widać znęcanie się nad żołnierzami, którzy ocaleli z tzw. mięsnych ataków. Zachowanie przez nich życia uznawane było za objaw niedostatecznego zaangażowania w walkę. Na jednym z nagrań żołnierz okładany jest przed dowódcę metalowym prętem, na innym filmie dwaj nadzy mężczyźni zostają wrzuceni do dołu i ostrzelani, co ma imitować egzekucję. Opis kolejnego nagrania wyjaśnia, że dotyczy ono dwóch frontowców, którzy zgłosili chorobę, co uznano za wymówkę przed uczestnictwem w kolejnym ataku. „Za karę” zostali oni związani i ciągani na linie za samochodem. Za taki najgorszy „sort” żołnierzy uznaje się również jeńców, którzy wracają na front jako uzupełnienie kolejnych mięsnych ataków. Współczynnik śmiertelności rosyjskich żołnierzy na Ukrainie jest 15 razy wyższy niż w Afganistanie (przez 10 lat trwania konfliktu) i 10 razy większa niż w Czeczenii (13 lat – dwie wojny). W ostatnim czasie Rosja nie czyni żadnych postępów na froncie, a zapowiadana wiosenna ofensywa okazała się mrzonką.Zobacz także: Kolejni jeńcy wymienieni. „Tylko w tej sprawie jest dialog z Putinem”– Wojna Rosji w Ukrainie zmierza ku temu, aby stać się jedną z najwolniejszych wojen ofensywnych czasów nowożytnych. Stracili ponad milion ludzi, zdobyli maleńki kawałek terenu i stracili ogromne ilości sprzętu – powiedział w kwietniu Seth G. Jones, wiceprezes CSIS.Konwencja Genewska nikogo nie interesujePrawo międzynarodowe nie przewiduje możliwości wykorzystania w armii jeńca, po jego powrocie do domu. Artykuł 117 Konwencji Genewskiej z 12 sierpnia 1949 roku mówi, że zwolniony z niewoli żołnierz nie może uczestniczyć ponownie w działaniach wojennych w ramach czynnej służby wojskowej. Zakaz dotyczy wszystkich osób uwolnionych w czasie działań wojennych zgodnie z artykułami 109 i 110, tj.:1. Jeńcy wojenni ciężko ranni lub ciężko chorzy, uwolnieni bez względu na liczbę lub rangę, po udzieleniu im opieki do czasu, aż będą zdolni do powrotu do domu;2. Ranni lub chorzy jeńcy wojenni, którzy najpierw zostali umieszczeni w kraju neutralnym, a następnie stamtąd dotarli do kraju;3. „Zdrowi” jeńcy wojenni, którzy spędzili długi okres w niewoli i którzy zostali uwolnieni zgodnie z porozumieniem między zainteresowanymi uczestnikami konfliktu.Przepisy te spotkały się z dość szeroką interpretacją, szczególnie w kontekście byłych jeńców zdolnych do walki. Warunek „spędzenia długiego okresu w niewoli” może być różnie pojmowany, szczególnie kiedy obie zwaśnione strony mogą uzgodnić inne kryteria wymiany – np. z uwzględnieniem wieku (tak było m.in. podczas ostatniej wymiany jeńców między Ukrainą i Rosją).Rosjanie odbierają byłym jeńcom dokumenty i rzeczy osobisteTe uwagi nie mają jednak żadnego znaczenia dla Rosji, bo Kreml i armia z góry założyły, że nie będą uwzględniać zapisów Konwencji Genewskiej. Podobnie zresztą rzecz ma się w Ukrainie. Zarówno rosyjskie, jak i ukraińskie ustawodawstwo uniemożliwia żołnierzom dobrowolną rezygnację ze służby w siłach zbrojnych w czasie wojny, także tym, którzy dostali się do niewoli.„Aby utrudnić identyfikację i tym samym ukryć swoje zbrodnicze działania, dowództwo zabiera dokumenty i rzeczy osobiste byłym jeńcom przed wysłaniem ich na szturm” – żalą się rodziny byłych jeńców w kanale „Mobilizacja” na platformie Telegram.Na tym samym kanale krewni żołnierzy, którzy wrócili z niewoli pod koniec marca, twierdzili, że początkowo trafili oni do bazy wojskowej pod Moskwą, a następnie zostali przerzuceni do okupowanej części Ukrainy – w okolice Doniecka. Jednemu z uwolnionych jeńców udało się dodzwonić z pożyczonego telefonu do rodziny i poinformował on, że jest z oddziałem w Makiejewce, ukraińskiej miejscowości w obwodzie donieckim.Zobacz także: Rosjanie okaleczyli jeńca. „Lekarz nie mógł tego znieść”Rosyjscy jeńcy wojenni są uznawani przez reżim Władimira Putina za czarne owce z jeszcze jednego powodu – prawo Federacji Rosyjskiej nie uznaje takiego działania jak „dobrowolne poddanie się” w celu ratowania życia. Duma Państwowa przegłosowała 20 września 2022 r., a Rada Federacji zatwierdziła dzień później zaostrzenie prawa, dotyczące wykroczeń wojennych. Dezercja podlega karze do 15 lat pozbawienia wolności, niestawiennictwo lub nieuprawnione opuszczenie miejsca pełnienia służby – do 10 lat, niewykonanie polecenia przełożonego – do trzech lat.Kult śmierci i pseudobohaterstwoKodeks karny Federacji Rosyjskiej, artykuł 352.1. stanowi, że dobrowolne poddanie się podlega karze pozbawienia wolności od 3 do 10 lat więzienia. „Żołnierz, który po raz pierwszy dopuścił się przestępstwa określonego w tym artykule, może zostać zwolniony z odpowiedzialności karnej, jeżeli podjął kroki w celu uwolnienia się, powrócił do swojej jednostki lub miejsca służby i nie popełnił innych przestępstw podczas pobytu w niewoli” – można przeczytać w zapisach interpretujących artykuł 352.1.Żona jednego z jeńców i liderka ruchu społecznego na rzecz odnalezienia i sprowadzenia do domu rosyjskich żołnierzy „Nasza Droga Wyjścia” Irina Krynina przekonuje, że tylko nieliczni po wyjściu z niewoli pozostają w domach. Rosjanka rozmawiała z portalem Vot Tak – rosyjskojęzyczną redakcją działającą w ramach należącego do TVP kanału Belsat. Kobieta twierdzi, że aby nie trafić z powrotem na front, żołnierze oraz ich rodziny muszą pisać skargi do prokuratury i Ministerstwa Obrony, odwoływać się do prawników wojskowych.– Rosji nie jest na rękę, żeby powracający jeńcy wojenni chodzili po kraju i mówili, że w niewoli nie było źle. Dlatego są odsyłani na front – przekonuje Krynina.„Rosyjska propaganda na wszystkich kanałach mówi, że żołnierz musi 'zginąć za Ojczyznę', mówiąc wprost, że świętym obowiązkiem jest nie poddawać się, tylko wykorzystać ostatnią kulę dla siebie. Kult śmierci i pseudobohaterstwo. Ponadto propagandowi i polityczni instruktorzy już na froncie ciągle mówią o strasznych torturach w ukraińskiej niewoli. Rosyjscy żołnierze, wiedząc, jak traktują ich swoi, łatwo wierzą w tę propagandę. Kampania 'nie poddawaj się' jest promowana przez rząd rosyjski, ponieważ jeśli żołnierz popełni samobójstwo, jego krewni nie mają prawa do pośmiertnych odszkodowań. Im więcej przypadków samobójczych strzałów, tym lepiej dla systemu” – pisze w serwisie X Artur Rehi, estoński wojskowy i analityk wojny w Ukrainie. Zobacz także: Rosyjscy oficerowie skazani. Wysadzili „swoich” granatamiJeńcy wojenni powracający do Rosji są przesłuchiwani przez przedstawicieli Komitetu Śledczego i Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB, głównej agencji bezpieczeństwa Rosji). Komitet Śledczy wyjaśnia w swym kanale na Telegramie, że jest zainteresowany tym, czy Rosjanie byli poddawani torturom, bo na podstawie tych zeznań może wszcząć sprawy karne przeciwko ukraińskiemu personelowi wojskowemu. FSB oświadczyło, że pyta, czy Ukraińcy próbowali zwerbować pojmanych żołnierzy – niektórzy są w tym celu poddawani badaniom wariografem. W rzeczywistości tylko ten drugi wariant poważnie interesuje Kreml. Ukraiński wywiad mocno rozbudowuje siatkę agentów w Rosji. Mieli oni ostatnio duży udział m.in. w powodzeniu operacji „Pajęczyna”, podczas której zniszczeniu uległa spora część rosyjskiego lotnictwa strategicznego. Panikę wywołała też informacja dziennikarza i kremlowskiego propagandysty Maksima Kałasznikowa o korupcji wśród rosyjskich oficerów, czego efektem miały być przekazanie ukraińskiej stronie informacji o wyrzutniach rakiet Iskander i zniszczeniu kilku z nich przez wroga. Z rajskich wakacji wprost do kolonii karnejPowrót na front nie jest najgorszą opcją, jaka czeka jeńców po powrocie do Rosji. Portal Vot Tak przytacza także przypadki skazywania ich – po przesłuchaniach – na kary ciężkiego więzienia na podstawie wątpliwych paragrafów. Żołnierze często są ścigani za „antyrosyjską” działalność. Pierwszy taki wyrok został wydany przez sąd w kwietniu 2025 roku na Romana Iwaniszyna. Spędził on sześć miesięcy w niewoli i wrócił do Rosji na początku stycznia 2024. Został skazany na 15 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze i uznany za winnego na podstawie trzech artykułów: próba oddania się do niewoli (par. 1 art. 30 KK), dobrowolne oddanie się do niewoli (art. 352.1 KK) i dezercja podczas mobilizacji (par. 3 art. 338 KK).Innym artykułem wykorzystywanym przeciwko żołnierzom podlegającym wymianie jest „poufna współpraca z obcym państwem” (art. 275.1 KK). Jest on w rosyjskim kodeksie karnym od lipca 2022 roku i stanowi mocny oręż w walce z „wrogami wewnętrznymi”. Zgodnie z nim, każe może podlegać wszelka forma komunikacji między obywatelami Rosji a cudzoziemcami.Sądzony za „współpracę z obcym państwem” Paweł Gugujew – kryminalista, który do armii trafił z kolonii karnej – krótko służył w jednostce „Sztorm Z” i oddał się do niewoli. Dwukrotnie udzielił wywiadu ukraińskiemu dziennikarzowi Dmytrowi Karpence (raz w niewoli i raz po wymianie). Opowiadał m.in. o statusie jeńców wojennych – grupie, do której władze i dowództwo „straciły zaufanie”. Rosjanin został aresztowany i wszczęto przeciwko niemu sprawę o współpracę z obcokrajowcami. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Organizacja praw człowieka „Memoriał” uznała mężczyznę za więźnia politycznego.Regularne posiłki i oglądanie telewizji w ukraińskiej niewoli Rosyjscy jeńcy po wymianie śmiało mogą powiedzieć, że przeszli drogę z raju do piekła. Ukraińska niewola była dla nich jak wakacje na tropikalnych wyspach. W 2023 roku na utrzymanie każdego jeńca Ukraina wydawała około 10 tys. hrywien miesięcznie (ponad 1100 zł) – wynikało to z wymogów prawa międzynarodowego. Kirył Barażkin 19-letni rosyjski żołnierz z Permu spędził w niewoli niespełna cztery miesiące, został wymieniony na początku lutego 2023 roku. W rozmowie z lokalnym portalem 59.ru opowiadał, że jeńcy nie musieli pracować, dostawali posiłki dwa razy dziennie i mogli nawet oglądać telewizję. Jedynym wielkim problemem była długa kolejna chętnych do prysznica. Dlatego przez 1,5 miesiąca mył się tylko trzy razy.Zobacz także: Rząd próbował to ukryć. Żołnierze kolejnego kraju przyłapani w armii Putina