Niepokojąca aktywizacja transportów wojskowych. Na wojskowym lotnisku w Maczuliszczach pod Mińskiem trwa intensywny ruch rosyjskiego lotnictwa. Oficjalnie – bez komentarza. Nieoficjalnie – rośnie niepokój. Niezależni białoruscy eksperci ostrzegają, że może chodzić o coś więcej niż tylko wrześniowe manewry. Rosyjskie wojskowe samoloty transportowe jeden po drugim lądują na lotnisku w Maczuliszczach, nieopodal Mińska. Mieszkańcy donoszą o niskich przelotach i potężnym huku silników Ił-76 oraz An-124. To maszyny zdolne do przewozu ciężkiego sprzętu wojskowego. Co przewożą i w jakim celu – tego białoruskie władze nie wyjaśniają.Choć ukraińscy analitycy wskazują, że działania te mogą być częścią przygotowań do wspólnych ćwiczeń wojskowych „Zachód-2025”, które mają się odbyć we wrześniu, nie wszyscy eksperci dają się przekonać tej wersji.Niezależni specjaliści z Białorusi podkreślają, że tak wczesna intensyfikacja transportów – aż trzy miesiące przed manewrami – jest nietypowa. Ich zdaniem obecne ruchy mogą mieć szerszy, nieujawniony charakter.Baza w Maczuliszczach od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku była wykorzystywana przez rosyjskie siły powietrzne jako punkt bazowania dla samolotów wczesnego ostrzegania A-50 oraz myśliwców MiG-31, realizujących zadania bojowe.Sytuacji przygląda się NATO. Sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte zapowiedział, że Sojusz nie lekceważy żadnego scenariusza i będzie uważnie obserwować działania Rosji w regionie.Z kolei minister obrony Białorusi Wiktar Chrenin utrzymuje, że manewry nie mają charakteru ofensywnego i nie stanowią zagrożenia dla sąsiadów. – To podniesienie poziomu wyszkolenia naszych żołnierzy oraz zwiększenie współpracy między siłami zbrojnymi Białorusi i Rosji – powiedział Chrenin. – Robimy to dla siebie i pokazujemy, że jesteśmy gotowi do obrony, ale nikomu nie zagrażamy – dodał.Mimo tych zapewnień, eksperci nie są przekonani. Pytają: jeśli to tylko ćwiczenia, to skąd ta skala i tempo działań już teraz?Zobacz także: Słychać syreny alarmowe i eksplozje. Trwa wymiana ogniaNiepokój budzą również doniesienia – pisze o tym m.in. Bielsat – o planowanych kolejnych transportach rosyjskiej amunicji na Białoruś. Jak informuje antyreżimowa grupa Białoruscy Kolejarze, powołując się na analizę ruchu Kolei Białoruskich oraz źródła terenowe, w dniach 14–30 czerwca z Rosji mają zostać dostarczone bomby lotnicze oraz rakiety różnych typów. Według tych informacji, stacjami docelowymi będą Lida w obwodzie grodzieńskim oraz Prudok w obwodzie witebskim.Oba miejsca mają strategiczne znaczenie wojskowe: w Lidzie znajduje się jedna z głównych baz białoruskiego lotnictwa, wykorzystywana przez Rosjan wiosną 2022 roku do nalotów na Ukrainę, natomiast stacja kolejowa Prudok sąsiaduje z centralnym arsenałem białoruskiego lotnictwa, skąd zaopatrywane są zarówno lotniska podstawowe, jak i zapasowe.Skala transportu szacowana jest na co najmniej dwa pełne składy wojskowe, choć – jak podkreślają kolejarze – nie udało się jeszcze ustalić dokładnych dat załadunku, tonażu ładunku ani miejsca wyjazdu w Rosji. Pracownicy białoruskiej kolei zostali przy tym ostrzeżeni przed możliwą obecnością nieznanych osób i potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów, co – zdaniem obserwatorów – może świadczyć o rosnących obawach reżimu Alaksandra Łukaszenki przed ewentualnymi aktami sabotażu.Niezależni analitycy wskazują, że transporty mogą być bezpośrednio związane z przygotowaniami do wrześniowych manewrów wojskowych Zapad-2025. W ich trakcie połączone siły Rosji i Białorusi mają przećwiczyć scenariusze konfrontacji z państwami NATO. Jak donoszą źródła, białoruski sztab nie wyklucza przećwiczenia użycia rakiet balistycznych typu Oriesznik, będących rozwinięciem systemu RS-24 „Rubież”, a także elementów taktycznego scenariusza z użyciem broni jądrowej.