„Jesteśmy to winni wyborcom”. Premier Donald Tusk zapowiedział, że rozważa powołanie specjalnego zespołu prokuratorów, który miałby się zająć nieprawidłowościami w czasie wyborów. Jak powiedział Donald Tusk podczas konferencji prasowej w Skarżysku-Kamiennej, „przeliczenie głosów tam, gdzie doszło do wyraźnych nadużyć albo wyraźnych błędów – i przecież nikt tego nie kwestionuje – jest jedyną sensowną decyzją”.– Będę zwracał się do prokuratora generalnego, aby nie wahał się przed podjęciem działań, być może nawet utworzeniem specjalnego zespołu, wobec zdarzeń, które mają być może charakter przestępstwa, jeśli chodzi o nadużycia czy fałszowanie wyborów – zapowiedział szef rządu.Media informowały m.in. o przypadkach, gdy sami przedstawiciele obwodowych komisji zgłaszali post factum pomyłki polegające na odwrotnym przypisaniu głosów kandydatom – głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu. Tak było na przykład w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 95 w Krakowie, a także Obwodowej Komisji Wyborczej nr 13 w Mińsku Mazowieckim.Zobacz także: Karol Nawrocki otrzymał zaświadczenie o wyborze na prezydentaOdpowiedź BodnaraMinister sprawiedliwości Adam Bodnar odniósł się podczas konferencji prasowej do słów premiera. – Zastanowimy się nad tym, czy konieczny jest osobny zespół śledczy, czy być może wystarczy, żeby te sprawy najzwyczajniej w świecie były prowadzone przez jednostki prokuratury, ale z odpowiednim poziomem determinacji i zaangażowania. Tak, aby nikt z nas nie miał wątpliwości co do pełnego zaangażowania prokuratury w te sprawy – powiedział Bodnar. Zaznaczył, że „absolutnie traktuje to jako jeden z najważniejszych obowiązków w tym szczególnym okresie, aż do momentu, kiedy nastąpi ostateczne rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego w przedmiocie ważności wyboru”.W czwartek poinformowano, że Sąd Najwyższy zdecydował, iż karty wyborcze z 13 obwodowych komisji, m.in. właśnie z Krakowa i Mińska Mazowieckiego, zostaną zweryfikowane.Weryfikacją protokołów i przeliczeniem głosów oddanych na poszczególnych kandydatów zajmą się sędziowie sądów rejonowych. Do Sądu Najwyższego wpłynęły do piątkowego popołudnia 434 protesty przeciwko wyborowi prezydenta.„Jeżeli się okaże, że w większości tych komisji stosowano bezczelną metodę fałszowania poprzez podmianę wyników kandydatów, to nie wyobrażam sobie, aby nie uwzględniono naszego wniosku o przeliczenie wszystkich głosów. Przecież fałszerstwa mogły być drobniejsze. O kilka procent…” – komentował wcześniej na platformie X poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych. „Jesteśmy to winni wyborcom”– Jeszcze raz podkreślam: rząd nie powinien wtrącać się w same procedury wyborcze. To byłoby niewłaściwe z punktu widzenia fundamentów demokracji. Skoro zarówno Sąd Najwyższy, jak i Państwowa Komisja Wyborcza uznały, że tam, gdzie pojawiają się ewidentne sygnały o nieprawidłowościach, należy ponownie przeliczyć głosy – to nie mam co do tego żadnych wątpliwości. I nie chodzi mi o argumenty pana posła Giertycha – zaznaczył w piątek premier.– Rozumiem emocje po obu stronach, ale zostawmy je na chwilę na boku. Skoro instytucje neutralne, niezależne od rządu, postanowiły ponownie przeliczyć głosy – ponieważ stwierdzono nieprawidłowości lub podejrzenie przestępstwa – to ja nie będę dzisiaj wzywał, żeby przeliczyć głosy w całym kraju. Ale wydaje mi się oczywiste, że wszędzie tam, gdzie zachodzi prawdopodobieństwo nieprawidłowości, bezwzględnie trzeba to zrobić. Jesteśmy to winni wyborcom – dodał.Zobacz także: Rząd Donalda Tuska uzyskał wotum zaufania