Protesty poskutkowały. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach wydała zgodę na odstrzał 120 bobrów. Wnioskowało o to Nadleśnictwo Staszów, które wskazuje, że obecność zwierząt zagraża infrastrukturze – m.in. zbiornikom retencyjnym i liniom energetycznym. Mimo decyzji RDOŚ, leśnicy zapowiadają, że nie będą strzelać. – Są na terenie Nadleśnictwa Staszów miejsca, gdzie bytowanie bobrów koliduje z infrastrukturą krytyczną – poinformował w rozmowie z Radiem Kielce Tomasz Marcinek, zastępca nadleśniczego. Jak tłumaczy, chodzi m.in. o sytuacje, w których słupy energetyczne stoją w wodzie. – W przypadku zerwania linii może dojść do zagrożenia życia ludzi – dodał.Populacja bobrów rośnie, szkody są coraz większeDecyzję o odstrzale wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Kielcach. – Populacja bobrów rośnie, a nadleśnictwo zgłosiło konkretne szkody – tłumaczy Lech Buchholz, zastępca dyrektora RDOŚ. Jego zdaniem odstrzał jest środkiem zaradczym wobec narastającego problemu.Odstrzał ma być rozłożony na trzy lata. RDOŚ zezwoliła również na płoszenie bobrów oraz rozbieranie tam budowanych przez zwierzęta.Nadleśnictwo: „Szukamy mniej drastycznego rozwiązania”Choć zgoda na odstrzał została wydana, leśnicy deklarują zmianę podejścia. – Nasz wniosek wywołał wiele emocji po stronie organizacji przyrodniczych. Postanowiliśmy wsłuchać się w te głosy i poszukać wspólnie bardziej pokojowego rozwiązania – powiedział Tomasz Marcinek.Dyskusja na temat gospodarowania populacją bobrów trwa od lat i dzieli środowiska przyrodnicze oraz lokalne społeczności. W Nadleśnictwie Staszów – przynajmniej na razie – zapowiada się na próbę dialogu zamiast przeprowadzenia odstrzałów.Zobacz też: Niezwykłe dzieło matki natury. Wkrótce dostępne dla zwiedzających