Kreml ma problem z weteranami. W obwodzie wołgogradzkim milicja i wojsko mają problem z weteranem wojny w Ukrainie. Służby zablokowały lokalne drogi „polując” na 34-latka, który wyjaśniał nieporozumienia za pomocą karabinu maszynowego i ranił dwie osoby. Według wstępnych ustaleń uczestnik walk w Ukrainie Michaił Walkowicz urządził krwawą jatkę na obrzeżach miasta Pietrow Wał w rejonie Kamyszyńskim. Umówił się tam na spotkanie z nowym partnerem swojej byłej żony, ale zamiast niego przyjechało dwóch jego przyjaciół. Zaczął do nich strzelać, a następnie uciekł – informuje „The Moscow Times”Według jednej z wersji podejrzany uciekł z jednostki wojskowej z bronią. Jednak „Novosti Wołgograda” twierdzą, że nie oddalił się on od swego oddziału. Żołnierz nie wrócił do niego po przepustce. „Ma przeszłość kryminalną, poszedł do prywatnej firmy wojskowej, a następnie podpisał kontrakt” – powiedział dziennikarzom jeden z anonimowych informatorów.Osiemnaście łusek na miejscu strzelaninyWalkowicz ma bogatą kartotekę kryminalną. Był skazywany za wymuszenia, rabunek i umyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkujące śmiercią. Spędził ponad dziewięć lat w więzieniu, a po wyjściu na wolność w 2020 r. był kolejne dwa lata pod nadzorem kuratora. W 2023 r. podpisał kontrakt z rosyjskim ministerstwem obrony i poszedł na wojnę na UkrainieZobacz także: Strzelanina w rosyjskiej bazie wojskowej. Powodem mogła być zemsta na kolegachNa miejscu strzelaniny znaleziono 18 łusek. Jeden z rannych trafił na oddział intensywnej terapii w stanie ciężkim, życiu drugiego poszkodowanego nie zagraża niebezpieczeństwo – jego stan jest stabilny.