Holenderski rząd ostrzega. Niektórzy mieszkańcy Holandii niezadowoleni z polityki migracyjnej rządu postanowili sami pilnować granic i przeprowadzać „obywatelskie kontrole” na granicy z Niemcami. Władze apelują o spokój, a przedstawiciele prawicowych partii kibicują akcji i wzywają obywateli do działania na szerszą skalę. Założyli kamizelki odblaskowe, zabrali ze sobą latarki i na autostradzie zaczęli zatrzymywać samochody. Całą akcję prowadziło w sobotę 12 mężczyzn, którzy deklarowali niezadowolenie z faktu, że migranci bez przeszkód przekraczają granicę z Holandią. W niedzielny wieczór jedną z takich akcji przerwały niemiecka i holenderska policja. Tym razem obywateli Holandii było kilkudziesięciu. Władze zaapelowały, by nie brać sprawiedliwości w swoje ręce, lecz pozwolić działać służbom. CZYTAJ TAKŻE: Dehumanizacja migrantów. Ekspert: Nie powinniśmy na to pozwalaćSpór o politykę migracyjnąCała sytuacja ma miejsce po upadku holenderskiego rządu. Prawicowa partia kierowana przez Geerta Wildersa opuściła rządzącą koalicję, gdyż pozostałe partie nie chciały zaostrzenia polityki migracyjnej. Wilders określił „obywatelskie kontrole” mianem „fantastycznej inicjatywy”. – To powinno się zdarzyć wszędzie na granicy – podkreślił, deklarując, że sam weźmie udział w takiej akcji. Holenderska policja i gmina graniczna Westerwolde ogłosiły, że zatrzymywanie samochodów przez osoby postronne jest zabronione – prawo, by to robić, mają tylko służby.ZOBACZ TAKŻE: Szwecja skutecznie zniechęciła migrantów. Polska poszła w jej ślady