„Nie ma betonu, którego nie da się skruszyć”. Nieprawidłowości w II turze wyborów prezydenckich nie da się skwitować sławetnym „Polacy nic się nie stało”. Fala nabrała mocy tsunami. Przelała się z mediów społecznościowych zawiedzionych wyborców Rafała Trzaskowskiego. PKW miała zwołać specjalne posiedzenie w tej sprawie. Okazało się płonną nadzieją. Szczerze mówiąc, nie oczekiwałam po tym posiedzeniu przełomu, bo sprawczość tej instytucji, zainfekowanej i partyjnie zabetonowanej przez poprzednią władzę pokazała wielomiesięczna przepychanka w sprawie subwencji dla PiS – pisze dziennikarka TVP Info Aleksandra Pawlicka w mediach społecznościowych. Pawlicka przypomniała, że PKW od pierwszych doniesień o nieprawidłowościach wyborczych sygnalizowała, że ewentualna korekta głosów oddanych na obu kandydatów nie zmieni wyniku wyborów. Jednak zamiast choćby pozoru przyzwoitości, szykuje się do namaszczenia Karola Nawrockiego na Zamku Królewskim w Warszawie. „Nie ma jednak betonu, którego nie da się skruszyć. Kropla drąży skałę” – podkreśliła dziennikarka.CZYTAJ TAKŻE: Wyborcze fałszerstwa? Premier studzi emocje„Gangrena młodej polskiej demokracji”Aleksandra Pawlicka przywołała słowa byłego szefa PKW Wojciecha Hermelińskiego, który powiedział, że „naiwnością byłoby stwierdzenie, że wszystko to są pomyłki”. „Hermeliński do końca swego urzędowania w PKW, do 2019 roku bronił instytucji przed partyjnym zawłaszczeniem. Potem jako obywatel wyszedł na ulice. Poświęcił swój wolny czas i energię na jeżdżenie po kraju i przekonywanie ludzi w czasie spotkań kolejnych edycji Tour de Konstytucja, że opór ma sens i jest w zasadzie jedynym sposobem na obronę demokracji przed walcem autorytaryzmu” – podkreśliła.Jak wskazała, kancelaria Romana Giertycha, który apelował o zgłaszanie nieprawidłowości „nie ma już mocy przerobowych”, a liczba zgłoszeń przerosła oczekiwania. Dziennikarka podkreśliła, że wyjaśnienie nieprawidłowości może być dla polskiej demokracji sprawą ważniejszą niż zdobycie przez rząd wotum zaufania.„Brak rzetelnego i ostatecznego wyjaśnienia tego, co zdarzyło się w II turze wyborów prezydenckich otworzy kolejną narodową ranę, której nie da się zabliźnić. Jak przed 15 laty Smoleńsk. Pogłębi wrogość i nieufność. Stanie się pożywką teorii spiskowych i mitu sfałszowanych wyborów. Stanie się gangreną młodej polskiej demokracji” – podkreśliła.„Wszystkie ręce na pokład”Dziennikarka zaznaczyła, że obecny moment jest szansą dla środowiska prawniczego, by się wykazać. „Wszystkie ręce na pokład – sędziowie, adwokaci, prokuratorzy. Z prokuratorem generalnym na czele, bo pełniący tę funkcję Adam Bodnar ma prawo opiniować każdy protest wyborczy trafiający do Sądu Najwyższego. Przez półtora roku nie udało się naprawić wymiaru sprawiedliwości, nie tylko z powodu Andrzeja Dudy w pałacu prezydenckim. Może teraz uda się obronić demokrację” – zaapelowała Pawlicka.ZOBACZ TAKŻE: Siemoniak zaniepokojony „anomaliami” w liczeniu głosów. „Sprawa jest poważna”„Rozwianie wątpliwości jest zadaniem nie tylko szukających prawdy obywateli, ale i obecnej władzy. ABW już bada apkę Mateckiego. Ale to za mało. Mamy ministra cyfryzacji. Niedawno ogłosił tworzenie nowej platformy cyberbezpieczeństwa. Ma okazję wykazać się skutecznością. Tak, jak i wspomniane służby. Skompromitowane za poprzedniej władzy, z oporami przywracające reputację za obecnej, mają okazję na rehabilitację” – napisała dziennikarka.„Nie mówię o unieważnieniu zwycięstwa Karola Nawrockiego. Chodzi o udowodnienie i przekonanie Polaków, że to zwycięstwo jest zdobyte w uczciwy i demokratyczny sposób. Inaczej Polska stanie się poligonem doświadczalnym dla świata demokracji – tego, jak bardzo można ją nagiąć i pogwałcić, zachowując pozory wolnych wyborów. Rumunia właśnie demokrację obroniła. Polska ma tydzień na wyjaśnienia” – podkreśliła.Jak dodała, „bez uwiarygodnienia wyniku wyborczego – nie przez nielegalną izbę Sądu Najwyższego, ale przekonanie wyborców obu stron, że wybory nie były sfałszowane, pójdziemy w wojnie polsko-polskiej na zderzenie ze ścianą. Prezydent Duda już zawyrokował, nie czekając nawet na wspomnianą decyzję Sądu Najwyższego: „Postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce”. „Niektórzy liczą na wybicie się Karola Nawrockiego na polityczną niepodległość. Ja w to nie wierzę, choć oczywiście nie ma rzeczy niemożliwych, czego przykładem Marian Banaś jako szef NIK. I chciałabym w przypadku Nawrockiego „zjeść własny język”, ale póki co nie wierzę w jego niezależność. Nie dlatego, że ma zostać prezydentem jako „wyborcza decyzja prezesa”. Raczej dlatego, że brak politycznego doświadczenia czyni go łatwym narzędziem do manipulacji przez tych, którym zawdzięcza dotychczasową karierę – zarówno w Muzeum II Wojny Światowej, jak i IPN. I co ważniejsze, dlatego że w obu przypadkach traktował powierzone mu instytucje jak prywatny folwark” – konkluduje dziennikarka Telewizji Polskiej.