Krwawy łup „złotych rączek”. Około 8 tys. zł „zarobili” zabójcy seniorek z Warszawy na dwóch z trzech dokonanych morderstw – wynika z ustaleń portalu TVP.Info. Łup sprzedali w lombardzie Jarosława O., gdzie odzyskano dużą część skradzionych przedmiotów: głównie biżuterię, stare zegarki, monety kolekcjonerskich i elektronikę. Od kilkunastu dni podejrzani uczestniczą w wizjach lokalnych na miejscach zbrodni. Policjanci i prokuratorzy wciąż ustalają wszystkie okoliczności zbrodni popełnionych przez 43-letniego Michała P. oraz 33-letniego Ukraińca Tarasa H. Wiadomo już, że łupy z dwóch napadów, w czasie których doszło do morderstwa upłynnili w lombardzie 46-letniego Jarosława O., który nie wiedział, że to tzw. krwawe fanty. – Po jednym zdarzeniu sprzedali w lombardzie przedmioty o wartości około 1 tys. zł., a po drugim wartości 6,8 tys. zł. Po zatrzymaniu Jarosława O. w marcu br. w jego punkcie udało się odzyskać dużą część skradzionych rzeczy – mówi portalowi TVP.Info prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Wiadomo też, że podczas napadów na emerytki, napastnicy zrabowali pewną liczbę gotówki, ale jak twierdzą śledczy, nie była to duża suma. Sami podejrzani przyznawali, że spodziewali się lepszego łupu. W ciągu ostatnich kilkunastu dni przeprowadzono wizje lokalne na miejscach zbrodni, w których brali udział Michal P. i Taras H. – Nie skończono wszystkich czynności, bo podejrzani co i rusz zmieniali zdanie w kwestii zabrania w nich udziału. Wciąż też ich wyjaśnienia są w wielu punktach rozbieżne. To skomplikowana sprawa, która potrwa jeszcze wiele miesięcy – wyjaśnia TVP.Info jeden ze śledczych. Czytaj także: Sprawa seryjnych zabójstw seniorek. Paser także z zarzutami Wrócili na miejsca zbrodni Prokuratura nadal czeka na ustalenia biegłych z zakresu medycyny sądowej, którzy odtwarzają mechanizm śmierci trzech seniorek, które najprawdopodobniej zostały uduszone. Mają one trafić do prokuratury w najbliższych miesiącach. Wciąż nie ma też opinii w sprawie okoliczności śmierci czwartek seniorki z ul. Pruszkowskiej. Nie ma wątpliwości, że została ona okradziona przez podejrzanych, ale przekonywali oni, że emerytka zmarła sama podczas napadu. Wstępnie ustalono, że był to zawał serca. Pewne jest za to, że Michał P. i Taras H. nie usłyszeli zarzutu dokonania jej zabójstwa. Obaj mężczyźni nie trafili także na obserwację psychiatryczno-sądową, która miałaby ustalić czy w chwili popełniania kolejnych przestępstw byli poczytalni. Michał P. miał dokonać jednego zabójstw będąc pod wpływem narkotyków. Mężczyzna miał być od nich uzależniony od dłuższego czasu. Jak powiedział portalowi TVP.Info prok. Skiba, do tej pory żaden z dwóch morderców nie usłyszał dodatkowych zarzutów. Może to oznaczać, że na szczęście nie mają oni na sumieniu większej liczby ofiar. Czytaj także: Zarzuty za serię zabójstw seniorek. Sprawcy znali swoje ofiaryZabójcze „złote rączki” Sprawa dotyczy zabójstw dokonanych w Warszawie w lutym tego roku w mieszkaniach przy ulicach: Franciszkańskiej, Księcia Trojdena, Wąwozowej i Pruszkowskiej. Ofiarami były seniorki, mieszkające samotnie. Sprawcy znali ofiary, bo wcześniej pomagali im jako tzw. złote rączki, przy drobnych pracach domowych. Pod koniec lutego policjanci zatrzymali dwóch głównych podejrzanych 43-letniego Michała P. i 33-letniego Tarasa H. Polakowi ogłoszono zarzuty dokonania pięciu przestępstw w tym zabójstw kwalifikowanych w związku z rozbojem przy ul. Franciszkańskiej oraz Wąwozowej (podczas tej zbrodni sprawca był odurzony narkotykami). 43-latek odpowie także za zabójstwo przy ul. Księcia Trojdena, którego dokonał wspólnie z 33-letnim Ukraińcem. Ten ostatni będzie więc sądzony za jedno zabójstwo oraz paserstwo przedmiotów skradzionych z ul. Franciszkańskiej. – Mamy do czynienia z zabójstwami staruszek dokonanymi w wyniku motywacji znanej z powieści Fiodora Dostojewskiego. Są zbrodnie, będzie kara – mówił w lutym prok. Piotr Skiba, po zatrzymaniu sprawców. – Obaj podejrzani przyznali się do wszystkich dokonanych czynów, ale ich wyjaśnienia różnią się, co wskazuje na chęć wybielenia się. Wszystkie ofiary znały podejrzanych. Na ten moment mamy więc sprawę dotyczącą czterech zgonów, w tym trzech dokonanych w wyniku zabójstwa – wyjaśniał prok. Skiba, Wiadomo, że Michał P. ma bardzo bogatą kartotekę kryminalną. Został skazany 11-krotnie w ciągu dwóch dekad, w tym za przestępstwa przeciwko mieniu, oszustwa, atak na funkcjonariusza, jazdę po pijanemu i spowodowanie wypadku. Taras H. nie był dotąd w Polsce karany. W naszym kraju ma przebywać od 2018 r. i żył głównie z prac dorywczych. Obaj mężczyźni mieszkali od jakiegoś czasu razem w bloku na warszawskim Bródnie. Czytaj także: Sąd zdecydował w sprawie podejrzanych o zabójstwa seniorek w WarszawiePrzerwana seria Do pierwszego z zabójstw doszło w nocy z 15 na 16 lutego w mieszkaniu przy ul. Franciszkańskiej na Starym Mieście. Ofiarą była 80-letnia kobieta. Na jej ciele stwierdzono ślady walki, ale ustalono, że została uduszona. Z mieszkania ukradziono obrazy, sprzęt elektroniczny oraz kosztowności i karty płatnicze. Z tych ostatnich wypłacono pewną sumę. Drugie morderstwo miało miejsce w nocy 22 na 23 lutego przy ul. Księcia Trojdena na Ochocie. Zabito tam 89-letnią kobietę. Ukradziono jej obrazy oraz kosztowności. Trzeci raz do zbrodni doszło w nocy 24 na 25 lutego przy ul. Wąwozowej na Ursynowie. Michał P. udusił 73-letnią kobietę. Zdążył zrabować trochę kosztowności oraz monet kolekcjonerskich, ale podczas napadu był zbyt pazerny. Próbował zdobyć dostęp do konta ofiary. Policję zawiadomił pracownik banku, do którego w nocy zadzwoniła seniorka, aby zmienić dostęp do bankowości internetowej. Rozmowa została nagle przerwana, więc pracownik powiadomił służby. Funkcjonariusze dotarli na miejsce, ale kobieta już nie żyła. Obecna na miejscu prokuratorka zauważyła na jednym z balkonów mężczyznę. To był sprawca zbrodni, który został szybko zatrzymany. Niedługo potem ujęto Tarasa H. Śledczy badali także tajemniczy zgon z 17 lutego przy ulicy Pruszkowskiej na Ochocie. Do mieszkania dostali się strażacy, forsując drzwi. W lokalu leżały zwłoki starszej kobiety. Z mieszkania ukradziono pieniądze oraz kosztowności. Jednak nie znaleziono dowodów, że było to zabójstwo. Czytaj także: Nawet nie sprawdzali, czy ofiary są zamożne. Szli na żywioł i zabijali