Italia w szponach terroru. Włochy kojarzą się z radosnym hałasem rzymskich kawiarenek, zapachem espresso o poranku i sztuką, która zachwyca od wieków. W drugiej połowie XX wieku doświadczyły jednak jednego z najciemniejszych okresów swojej nowożytnej historii. „Anni di piombo”, czyli „Lata ołowiu” – to czas, gdy ulice włoskich miast spłynęły krwią i stały się areną brutalnych zamachów, porwań oraz morderstw politycznych. Pod koniec lat 60. nad słonecznym krajem na Półwyspie Apenińskim zawisły ciemne chmury. Włochy, które jeszcze niedawno świętowały swój powojenny „cud gospodarczy”, zaczęły pogrążać się w chaosie. Na ulicach pojawiły się zamaskowane postacie, a codzienne życie przerywały wybuchy bomb, strzały i krzyki ofiar. To były „Lata ołowiu” – Anni di piombo – czas, gdy przemoc i strach stały się codziennością, a demokracja została wystawiona na próbę, jakiej nie doświadczyła od czasów wojny.Przyczyny „Lat ołowiu”Aby zrozumieć, dlaczego właśnie we Włoszech doszło do tak gwałtownej eksplozji przemocy politycznej, trzeba cofnąć się do lat powojennych. Po 1945 roku kraj był podzielony nie tylko geograficznie, ale i społecznie. Na północy dynamicznie rozwijał się przemysł, a miasta takie jak Mediolan czy Turyn przyciągały tysiące robotników. Na południu, w tzw. „Mezzogiorno”, panowała bieda, bezrobocie i poczucie wykluczenia.Włochy były też polem bitwy dwóch wielkich ideologii: komunizmu i chrześcijańskiej demokracji. Po jednej stronie stała potężna Partia Komunistyczna (PCI), wspierana przez Związek Radziecki i mająca ogromne poparcie wśród robotników, studentów i intelektualistów. Po drugiej – chadecja (Democrazia Cristiana, DC), która przez dekady utrzymywała się przy władzy, wspierana przez Stany Zjednoczone i Kościół.Czytaj również: Włosi zdefiniowali nowe przestępstwo. Grozi za nie do trzech lat więzieniaW latach 60. i 70. młode pokolenie zaczęło się buntować. Na uniwersytetach i w fabrykach rodziły się ruchy, które domagały się głębokich reform społecznych i politycznych. „Gorąca jesień” 1969 roku – fala strajków i protestów – była wyrazem tego gniewu. Wśród robotników i studentów narastało przekonanie, że tradycyjne partie są skorumpowane i niezdolne do zmian.W tym samym czasie skrajna prawica, rozczarowana marginalizacją i brakiem wpływu na władzę, zaczęła szukać własnych dróg działania, często sięgając po przemoc.Dodatkowo zimna wojna sprawiła, że Włochy stały się areną tajnych operacji i manipulacji zarówno ze strony CIA, jak i KGB. Amerykańskie służby specjalne, obawiając się „czerwonego zagrożenia”, wspierały niektóre działania skrajnej prawicy, wierząc, że zamachy i chaos zniechęcą społeczeństwo do poparcia komunistów. Tak narodziła się „strategia napięcia” – polityka celowego podsycania strachu, by utrzymać władzę i zdyskredytować przeciwników.Pierwszy wielki wybuch12 grudnia 1969 roku, piątkowe popołudnie w Mediolanie. W siedzibie Banku Rolniczego na Piazza Fontana panuje zwykły ruch – urzędnicy, klienci, przypadkowi przechodnie. Nagle, o godzinie 16:37, rozlega się potężny huk. Eksplozja rozrywa ściany, wybija okna, rozrzuca ciała i papiery po całym placu. Ginie 17 osób, a 84 zostają ranne. Wśród ofiar są zarówno pracownicy banku, jak i osoby, które po prostu znalazły się w złym miejscu o złym czasie.Szok jest ogromny. Władze początkowo wskazują na anarchistów, aresztowany zostaje m.in. partyzant i bojówkarz Giuseppe Pinelli, który ginie podczas przesłuchania – „wypada” z okna komisariatu w iście rosyjskim stylu. Szybko okazuje się jednak, że za zamachem stoją neofaszystowskie organizacje, a śledztwo jest pełne manipulacji i prób zrzucenia winy na lewicę. To wydarzenie staje się symbolicznym początkiem „Lat ołowiu”, a także – jak się później okaże – zapowiedzią kolejnych tragedii.Zobacz także: Zabił prokuratora Falcone, rozpuścił dziecko w kwasie. Mafioso już wolnyW kolejnych latach Italia doświadcza serii krwawych zamachów. 28 maja 1974 roku w Brescii, podczas antyfaszystowskiej manifestacji na Piazza della Loggia, eksploduje bomba ukryta w koszu na śmieci. Ginie 8 osób, a ponad 100 zostaje rannych. Wspomnienia świadków są wstrząsające: „Widziałem ludzi bez nóg i bez rąk, krew na bruku i krzyki, których nie zapomnę do końca życia”.Zaledwie kilka miesięcy później, 4 sierpnia, w pociągu ekspresowym Italicus jadącym z Rzymu do Monachium wybucha kolejna bomba. Tym razem zabito 12 osób, zaś ucierpiało ponad 100. Wśród ofiar są całe rodziny wracające z wakacji. Do aktu terroryzmu przyznaje się faszystowska grupa „Ordine Nero”. Zamachy te mają zastraszyć społeczeństwo, zasiać w kraju nieufność i chaos.Czerwony terrorW 1970 roku powstała skrajnie lewicowa organizacja, która zdefiniuje „Lata ołowiu” w oczach świata – Czerwone Brygady (Brigate Rosse). Początkowo byli to młodzi ludzie, idealiści, którzy wierzyli, że tylko radykalna rewolucja może zmienić Włochy. Ich pierwsze akcje to sabotaże i porwania menedżerów wielkich firm, ale z czasem sięgnęli po jeszcze brutalniejsze metody.Najbardziej wstrząsającym momentem była sprawa Aldo Moro. 16 marca 1978 roku, w samym centrum Rzymu, Brygady atakują konwój premiera. W strzelaninie ginie pięciu ochroniarzy, a sam Moro zostaje uprowadzony.Przez 55 dni Włochy żyją w napięciu – codziennie media publikują listy Moro, w których błaga o życie i apeluje do polityków o negocjacje. Rząd pozostaje nieugięty. 9 maja ciało Moro zostaje odnalezione w bagażniku samochodu, zaparkowanego dokładnie w połowie drogi między siedzibami chadecji i komunistów. Dla wielu to symboliczny koniec marzeń o pojednaniu i początek jeszcze większego chaosu.Zobacz także: Kandyduje, chociaż... nie istnieje. Wyborczy eksperyment we WłoszechWarto dodać, że Czerwone Brygady nie były jedyną organizacją lewicową – działały także Prima Linea, Lotta Continua i inne grupy, które zajmowały się zamachami, porwaniami i zabójstwami. Ich celem była „walka z państwem burżuazyjnym”, ale z czasem coraz częściej ofiarami stawali się zwykli ludzie – policjanci, sędziowie, dziennikarze.Porwanie i śmierć Aldo Moro wstrząsnęły całymi Włochami, ujawniając bezradność państwa wobec zorganizowanego terroryzmu. Rodzina Moro – zwłaszcza jego żona – oskarżała rząd o bierność i brak negocjacji, a część opinii publicznej do dziś uważa, że było to swoiste „moralne samobójstwo” państwa, które nie chciało ugiąć się przed terrorystami, nawet kosztem życia wybitnego polityka.Rzeź w Bolonii2 sierpnia 1980 roku doszło do jednego z najkrwawszych aktów terroru w powojennych Włoszech – zamachu bombowego na dworzec kolejowy w Bolonii.To był sobotni poranek, początek sierpniowych wakacji – na dworcu tłumy: rodziny z dziećmi, młodzież, turyści, podróżni spieszący na pociągi. Nic nie zapowiadało tragedii. O godzinie 10:25 w poczekalni wybucha walizka wypełniona 23 kilogramami trotylu i innych materiałów wybuchowych.Wybuch jest tak potężny, że całe skrzydło dworca wali się w jednej chwili. Fala uderzeniowa rozrywa nie tylko budynek, ale także stojący na peronie pociąg i pobliski postój taksówek.„Krew była wszędzie. Ludzie biegali, krzyczeli, wyli z bólu. Mężczyźnie niesionemu do karetki lała się krew z urwanej nogi” – relacjonowali inni.Czytaj także: Polka przeżyła horror we Włoszech. Uratował ją prosty gest dłoniąW zamachu zginęło 85 osób – najmłodsza ofiara miała 3 lata, najstarsza 85 – a ponad 200 zostało rannych. Wielu ciał nigdy nie udało się zidentyfikować. Służby ratownicze były kompletnie zaskoczone skalą tragedii. Brakowało karetek, więc rannych wiozły do szpitali prywatne samochody, taksówki, a nawet miejskie autobusy.Natychmiast po zamachu do agencji prasowej ANSA zadzwonił mężczyzna podający się za przedstawiciela prawicowej organizacji Nuclei Armati Rivoluzionari (NAR), biorąc odpowiedzialność za atak. Jednak śledztwo przez lata miotało się między różnymi hipotezami: od... awarii bojlera, przez zamach Czerwonych Brygad, po tropy libańskie i KGB.Zobacz też: Piękne widoki i pieniądze na start. Włochy kuszą przyszłych mieszkańcówOstatecznie, po latach procesów, skazano kilku liderów NAR, ale wokół sprawy narosło mnóstwo teorii spiskowych – niektórzy sugerują udział międzynarodowych siatek terrorystycznych, inni powiązania z tajnymi służbami i lożą masońską P2.Lata strachuOfiary lat ołowiu to nie tylko politycy czy funkcjonariusze, ale przede wszystkim zwykli ludzie – przypadkowi przechodnie, pasażerowie pociągów, klienci barów i mieszkańcy miast. Aby zrozumieć skalę traumy, wystarczy posłuchać wspomnień osób, które żyły wtedy w takich miastach jak Mediolan, Turyn, Rzym czy Bolonia – miastach, gdzie strach i niepewność stały się codziennością.„Człowiek bał się wyjść z domu, w każdym momencie miałem wrażenie, że wybuchnie bomba. Gdy żona wychodziła na zakupy, brałem pod uwagę, że może już nie wrócić. Po kilku latach w strachu wyprowadziliśmy się na wieś” – mówił jeden z mieszkańców Turynu.Brutalne zabójstwo reżyseraPier Paolo Pasolini był jednym z najważniejszych intelektualistów i artystów tamtego okresu. Reżyser, pisarz i krytyk społeczny, nie bał się zadawać niewygodnych pytań i krytykować zarówno prawicę, jak i lewicę. W swoich filmach i esejach poruszał tematy korupcji, hipokryzji, przemocy i marginalizacji.2 listopada 1975 roku Pasolini został brutalnie zamordowany na plaży w Ostii. Miał zgniecioną klatkę piersiową, posiniaczoną twarz, złamany nos i szczękę. Palce u rąk były połamane lub obcięte. Oficjalna wersja mówiła o zabójstwie na tle seksualnym, dokonanym przez wykorzystanego młodego chłopaka, jednak z czasem pojawiły się poważne wątpliwości.Zobacz także: Decyzja Toskanii szokuje. Zgoda na eutanazję wspomaganąWielu uważa, że Pasolini mógł wiedzieć zbyt wiele o powiązaniach między polityką, służbami a ekstremistami, a jego morderstwo było ostrzeżeniem dla innych intelektualistów i krytyków systemu.Pasolini był głosem sumienia tamtych czasów. W jednym z ostatnich wywiadów mówił: „Wiem, ale nie mam dowodów. I nawet gdybym je miał, nie miałbym odwagi ich przedstawić”. Jego śmierć stała się symbolem milczenia, które zapanowało nad krajem pogrążonym w chaosie.„Pentiti”„Lata ołowiu” kończyły się stopniowo na początku lat 80., gdy państwo włoskie zaczęło skuteczniej zwalczać terroryzm, a organizacje takie jak Czerwone Brygady zostały rozpracowane i rozbite. Kluczową rolę odegrała zmiana strategii ówczesnego rządu.Wprowadzono instytucję „pentiti” – skruszonych terrorystów, którzy w zamian za współpracę z wymiarem sprawiedliwości mogli liczyć na łagodniejsze wyroki. Dzięki ich zeznaniom udało się rozbić wiele komórek terrorystycznych i poznać mechanizmy działania tych organizacji.Zobacz również: Największa taka akcja od 40 lat. Ponad 180 mafiosów aresztowano na SycyliiJednak społeczeństwo miało mieszane uczucia – czy można wybaczyć tym, którzy przez lata siali strach i śmierć? Proces pojednania był więc bolesny i skomplikowany, a wielu byłych terrorystów do dziś budzi kontrowersje – niektórzy z nich po odbyciu kary zrobili kariery zawodowe czy nawet... polityczne.Ważnym aspektem końca „Anni di piombo” były także zmiany społeczne i gospodarcze. Włochy zaczęły się stabilizować, a przez to polityczne napięcia stopniowo malały. W 1982 roku formalnie rozwiązano Czerwone Brygady, co symbolicznie uznaje się za koniec okresu „Lat ołowiu”.Lekcja na przyszłośćChoć „Lata ołowiu” zakończyły się ponad 40 lat temu, ich „dziedzictwo” wciąż jest obecne w świadomości Włochów. Wiele spraw nigdy nie zostało do końca wyjaśnionych, a procesy sądowe trwały przez dekady, często kończąc się uniewinnieniami z powodu braku dowodów. Włoskie społeczeństwo do tej pory zmaga się z pytaniami o rolę służb specjalnych, tajnych organizacji i zagranicznych wpływów podczas tej eskalacji przemocy na niespotykaną skalę.Zobacz również: Turystka we Włoszech się potknęła i uszkodziła renesansowy obrazSpołeczne skutki tego okresu są głębokie. „Anni di piombo” pozostawiły trwałe rany – zarówno wśród rodzin ofiar, jak i w całym społeczeństwie, które przez lata żyło w atmosferze strachu i nieufności. Jednocześnie dla wielu byłych aktywistów był to czas intensywnego zaangażowania, które – choć naznaczone przemocą – jest wspominane z nostalgią jako okres młodości i ideowej walki.Wiele osób, które wtedy działały w skrajnej lewicy lub prawicy, później weszło do... włoskich elit politycznych.„Lata ołowiu” to także ważna lekcja dla demokracji – pokazują, jak łatwo wolność i pokój mogą zostać zniszczone przez biedę, strach i manipulacje. To także historia o odwadze ludzi walczących z terrorystami, z której do tej pory czerpie włoskie kino, literatura czy sztuka.Czytaj także: Potężne ciosy we włoską mafię. Wśród zatrzymanych burmistrz