Podważył legalność komisji. Były szef CBA Ernest Bejda zeznawał w piątek przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Na początku w swojej swobodnej wypowiedzi wskazał, że komisja jest nielegalna. Następnie zeznał m.in., że w latach 2012-2015 w CBA był stosowany podobny środek kontroli operacyjnej jak Pegasus. – Zakup ten uznałem za działanie zgodne z interesem publicznym, nawet w sytuacji, gdy mamy wątpliwości natury prawnej – podkreślił. Dodał też, że w 2017 r. powołano zespół dot. zakupu systemu Pegasus. Bejda w latach 2015-2016 był p.o. szefa CBA, a w latach 2016-2020 szefem tej instytucji.B. szef CBA, który został w piątek przymusowo doprowadzony na posiedzenie sejmowej komisji, skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi, w której zaczął powoływać się na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego z września 2024 r., zgodnie z którym zakres jej działania jest niezgodny z konstytucją. Wypowiedź tę przerwała mu szefowa komisji Magdalena Sroka, po czym Bejda zaprotestował, wskazując, że jest to jego swobodna wypowiedź.Spór o swobodną wypowiedź świadka – Nie mam pretensji do policji, żeby była jasność, uznaję profesjonalizm działania policji, ale twierdzę, że jesteście państwo komisją nielegalną i nie występuję tutaj de facto przez komisją działającą de iure – powiedział. Dodał, że przysięgę złożył „pod wpływem przymusu indykatywnego”, ale w chwili, gdy zaczął uzasadniać to szerzej, po raz kolejny wyłączono mu mikrofon.Pytany przez przewodniczącą Srokę o to, co jest dopuszczalne w swobodnej wypowiedzi, stały doradca komisji Filip Curyło wskazał, że zgodnie z Kodeksem postępowania karnego wypowiedź świadka powinna mieścić się „w granicach określonych celem danej czynności”. – Cel tej czynności to nie jest debata nad legalnością komisji (...) Zdaniem doradców nadmierna koncentracja na kwestiach innych niż teza dowodowa może spowodować uprawnioną ingerencję przewodniczącej – ocenił.Na wniosek Tomasza Treli komisja przegłosowała, że przejdzie do zadawania pytań. Jak mówił poseł Trela, „po prostu mija się to z celem, żeby świadek miał możliwość swobodnej wypowiedzi w takiej formie, bo można sobie zorganizować konferencję prasową i opowiedzieć o historii swojego życia”. Czytaj też: Były szef CBA składa zeznania. Został doprowadzony przed komisjęPodobny środek kontroli operacyjnej Jak powiedział w trakcie przesłuchania Bejda, w latach 2012-2015 w CBA był stosowany podobny środek kontroli operacyjnej jak Pegasus. – Zakup ten uznałem za działanie zgodne z interesem publicznym, nawet w sytuacji, gdy mamy wątpliwości natury prawnej – zaakcentował. Bejda ocenił, że jego przesłuchanie w całości powinno się odbywać w trybie niejawnym, ponieważ – jego zdaniem – formy, metody, środki pracy operacyjnej podlegają szczegółowej ochronie. Podkreślił też, że służby nie używały określenia „Pegasus”, jednak na potrzeby przesłuchania uznaje, iż takie oprogramowanie rzeczywiście zostało zakupione. – Oczywiście co do szczegółów nie będę się wypowiadał – oświadczył.Spór o ocenę decyzji sąduW opinii świadka fakt, że wszystkie przypadki zastosowania tego rodzaju środka kontroli operacyjnej uzyskały zgodę sądu, powinien zamknąć dyskusję dotyczącą legalności jego użycia. Ponadto ocenił, że członkowie komisji nie mają prawa do oceniania decyzji sądu.Szefowa komisji Magdalena Sroka zauważyła, że dwóch funkcjonariuszy usłyszało już zarzuty m.in. wyłudzenia zgód sądów na zastosowanie oprogramowania Pegasus. – Ten przykład pokazuje nam, że mogło dochodzić do nieprawidłowości – oceniła. W odpowiedzi na tę uwagę Bejda podkreślił, że nie zgadza się z tą tezą.Jak tłumaczył, po objęciu funkcji szefa CBA zauważył, że wśród osób kontrolowanych przez służby coraz popularniejsze stało się korzystanie z zaszyfrowanych komunikatorów. – Szybko przekonałem się, że stanowi to poważny problem w pracy służb specjalnych – podkreślił.Dodał, że w latach 2012-2015 podobny środek pracy operacyjnej (do Pegasusa – red.) CBA pozyskało. – Był w latach 2012-2015 zainstalowany, używany, stosowany – powiedział.Czytaj też: Bejda zatrzymany przez policję. Zostanie doprowadzony przed komisję– W momencie, kiedy dowiedziałem się o oprogramowaniu funkcjonującym w ramach CBA, podjąłem decyzję o tym, żeby nie składać zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, dlatego, że zakup uznałem jako działanie zgodne z interesem publicznym, nawet w sytuacji, gdy mamy pewne wątpliwości natury prawnej. To jest różnica mojego podejścia wówczas po analizie tego programu i waszego podejścia, które doprowadziło do stanu, gdzie służby w Polsce utraciły narzędzie, dzięki któremu mogą w sposób skuteczny prowadzić kontrolę operacyjną – ocenił.W 2017 r. powołano zespół dot. zakupu systemu PegasusJak mówił dalej były szef CBA, „decyzja o zakupie systemu Pegasus nie została podjęta ad hoc. W marcu 2017 r. został powołany zespół składający się z ekspertów, który sprawdzał możliwości tego zakupu i który wydał odpowiednie rekomendacje”.Świadek został zapytany przez szefową komisji Magdalenę Srokę (PSL-TD), kiedy dowiedział się o zamiarze zakupu systemu Pegasus. – Dowiedziałem się wówczas, kiedy przestał funkcjonować system zwany Galileo z uwagi na to, że został zdekonspirowany – odpowiedział Bejda.Według niego, głosy płynące ze służb, prokuratury i policji były jednoznaczne, że należało podjąć działania zmierzające w takim kierunku, aby służby nabyły skuteczny środek do zwalczania przestępczości.Decyzja nie zapadła ad hocBejda zaznaczył, że wówczas w tym obszarze rozpoczęły się prace na ten temat. – To nie jest tak, że ta decyzja została podjęta ad hoc. Dochodziło do roboczych spotkań, wymiany opinii i tak dalej. I w rezultacie tych spotkań powołano w marcu 2017 roku zespół składający się z ekspertów z policji, z CBA – podkreślił świadek.Według niego, zespół ten miał sprawdzić „możliwości zakupu, aspekty prawne, techniczne i dokonać stosownych analiz”. – I od marca 2017 roku ten zespół pracował, oceniał ewentualne rozwiązania, które funkcjonowały na rynku – zaznaczył Bejda.Na pytanie, kto ten zespół powołał Bejda odparł, że został on powołany jego decyzją i komendanta głównego policji.B. szef CBA podkreślił, że na koniec zespół ten wydał rekomendacje, które sprowadzały się do oceny prawnej, technicznej oraz oceny bezpieczeństwa. – Rekomendacje te wskazywały konkretne rozwiązanie – po pierwsze jest prawnie dopuszczalne, po wtóre są możliwości techniczne, po trzecie ten środek pracy operacyjnej nie musi podlegać procedurze akredytacyjnej. To były wnioski, które w rezultacie doprowadziły do podjęcia decyzji, rzeczywiście przeze mnie, dotyczącej nabycia licencji od podmiotu zewnętrznego – powiedział Bejda. Czytaj też: Sejmowa komisja do sprawa Pegasusa: Policja w domu byłego szefa CBA