Zarzuty bywają absurdalne. – Do Sądu Najwyższego wpłynęło już osiem protestów wyborczych dotyczących ważności wyboru prezydenta RP – poinformowała Monika Drwal z zespołu prasowego SN. Wśród zarzutów są m.in. obecność czerwonych korali w lokalu wyborczym, rzekome manipulacje telepatyczne i podejrzenia dotyczące wielokrotnego głosowania. Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne wyniki wyborów w poniedziałek. Prezydentem RP został Karol Nawrocki, który w drugiej turze głosowania uzyskał 50,89 proc. głosów.Po tym ogłoszeniu rozpoczął się siedmiodniowy termin na składanie protestów do Sądu Najwyższego – kończy się on 16 czerwca.Protest można złożyć wyłącznie na piśmie – osobiście w siedzibie Sądu Najwyższego lub za pośrednictwem Poczty Polskiej.Protest u konsulaJeśli głosujący przebywa za granicą lub na polskim statku morskim, może złożyć dokument za pośrednictwem konsula lub kapitana. Ważne: dokument musi spełniać określone wymogi formalne i być podpisany.Nie są dopuszczalne protesty składane przez e-mail, ePUAP czy faks.Absurdalne i poważne zarzutyJak poinformowała rzeczniczka SN, wśród dotychczasowych protestów znajdują się zarówno zarzuty dotyczące realnych sytuacji, jak i twierdzenia trudne do zweryfikowania lub całkowicie nietypowe.Jeden z protestujących wskazał, że dwóch członków komisji w jednym z warszawskich lokali wyborczych miało na sobie „wyraźne czerwone korale” – element, który według składającego skargę, kojarzył się jednoznacznie z kampanią jednego z kandydatów.Inny protest zawiera zarzut o „manipulację telepatyczną”, polegającą – jak napisano – „na zniechęcaniu wyborców do głosowania na Rafała Trzaskowskiego za pomocą działań na poziomie mentalnym”.W kolejnych protestach wskazano m.in., że wiceprzewodniczący jednej z komisji miał publicznie zadeklarować, że jego komisja nie przyjmuje zaświadczeń o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania, czym ograniczył prawa wyborcze części obywateli.Pojawiły się też zarzuty dotyczące możliwego nadużycia procedury głosowania na podstawie zaświadczeń. Skarżący twierdzi, że niektórzy wyborcy mieli oddawać głos wielokrotnie – odwiedzając różne lokale wyborcze w różnych miejscowościach.Kto rozpatruje protesty?W świetle przepisów obowiązujących od 2018 roku, to Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego rozpatruje protesty wyborcze i orzeka o ważności wyborów. To właśnie ta izba – powołana przez Krajową Radę Sądownictwa w obecnym kształcie – podejmie decyzję, czy protesty mają wpływ na ważność głosowania.Izba ta jest jednak krytykowana przez obecny rząd, który – powołując się m.in. na wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – kwestionuje legalność jej powołania i status sędziów.Po rozpatrzeniu wszystkich protestów oraz na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy musi wydać orzeczenie w sprawie ważności wyborów prezydenckich. Ma na to czas do 2 lipca.Czytaj także: Pierwsze wystąpienie Trzaskowskiego. Zapowiedział spotkanie z Tuskiem