Placówka przyjmuje 90 tys. pacjentów rocznie. W nocnym pożarze szpitala w Hamburgu zginęły trzy osoby, a ponad pięćdziesiąt zostało rannych. Akcję ratunkową utrudniał fakt, że ogień pojawił się na oddziale geriatrycznym, którego pacjenci nie byli w stanie sami uciekać. Strażacy mówią, że choć początkowo ogień nie był duży, to pojawiły się liczne utrudnienia w akcji. Pożar wybuchł w pokoju na parterze, przez co utrudnione było wejście do szpitala, a okna najniższej kondygnacji na wysokości dwóch i pół metra sprawiały, że nawet do nich potrzebne były drabiny. Do tego pojawił się gęsty dym, a starsi w dużej mierze pacjenci szpitala Marienkrankenhaus często mieli trudności z poruszaniem się. Ratownicy mówią o stojących w oknach ludziach wołających o pomoc. Ogień ugaszono po dwudziestu minutach, ale trujący dym wymagał użycia masek.Z sześciuset pacjentów trzech nie udało się uratować, dwóch jest w stanie zagrożenia życia. Kolejnych szesnastu zostało ciężko rannych, a trzydzieści osób odniosło lżejsze obrażenia. Pomocy wymagali też niektórzy ratownicy, których łącznie było na miejscu ponad dwustu.