Twierdzi, że chciał łapać zbrodniarzy wojennych. Były żołnierz, uczestnik misji zagranicznych, tak bardzo zaangażował się w kontakty z rosyjskimi służbami, że przedstawił im swój pomysł na dokonanie zamachu na Wołodymyra Zełenskiego. Miał także zgłaszać swój akces do grupy Wagnera, a nawet do Jednostki 29155 uważanej za specjalną grupę likwidacyjną rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU – wynika z ustaleń portalu TVP.Info. 50-letni Paweł K. z Lubelszczyzny został w ostatnich dniach oskarżony przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej o „zgłoszenie gotowości do działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej”. „Paweł K. zgłosił gotowość do działania na rzecz wywiadu wojskowego Federacji Rosyjskiej i nawiązywał kontakty z obywatelami Federacji Rosyjskiej, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w wojnę w Ukrainie. Do jego zadań należało zebranie i na temat zabezpieczenia lotniska Rzeszów-Jasionka. Działania miały pomóc m.in. w planowaniu przez rosyjskie służby specjalne ewentualnego zamachu na życie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego” – informowała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z biura prasowego Prokuratury Krajowej. Postanowiliśmy ustalić, kim był człowiek, który miał do tego stopnia współpracować z kremlowskimi służbami specjalnymi, że wg. Polskich służb, był gotów na współudział w zamachu na prezydenta Ukrainy. Co ważne, Paweł K. nie usłyszał zarzutów przygotowywania zamachu terrorystycznego czy przygotowani. Co więc robił i jakie informacje dostarczał Rosji? Czytaj także: Elektronika obciąża szpiega Kremla. Działał prężnie w Polsce i nie tylko „Przyjaciel Rosji” Kilkanaście miesięcy temu ukraińskie służby poinformowały polskich śledczych, że natrafili na podejrzaną aktywność Polaka z jednym z rosyjskich dowódców walczących na Ukrainie. Ukraińcy zhakowali skrzynkę e-mailową najeźdźcy i natrafili na obszerną korespondencję z człowiekiem posługującym się pseudonimem „Paul-Ronin”. Ronin to kulturze feudalnej Japonii samuraj, który utracił swojego pana i nie należy do żadnego klanu. Człowiek ten przekonywał, że jest przyjacielem Rosji i szuka kontaktu ze służbami specjalnymi, oferując gotowość do współpracy. Takich ludzi, w języku służb nazywa się „oferentem”. Rozpracowaniem „Paula-Ronina” zajęli się śledczy z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz mazowieckich „pezetów”. Szybko ustalili, że za kontaktem z Rosjaninem stoi Paweł K. (rocznik 1975). Mężczyzna pochodzi z jednego z miast na Lubelszczyźnie w pobliżu granicy polsko-ukraińskiej. Wiadomo, że przez kilka lat był żołnierzem. Wyjeżdżał nawet na misje zagraniczne, gdzie był strzelcem wyborowym. – To człowiek zakochany w wojsku. Nie wiemy, w jakich okolicznościach przestał pełnić służbę, ale pewne jest, że bardzo chciał znaleźć się w podobnych strukturach militarnych i pokazać, że jest przydatny. To dobrze przeszkolony człowiek, dbający o kondycję, był m.in. instruktorem nurkowania i wspinaczki – opowiada portalowi TVP.Info jeden ze śledczych. Paweł K. został zatrzymany 17 kwietnia 2024 r. w swoim domu. Śledczy zabezpieczyli sprzęt elektroniczny oraz niewielką liczbę amunicji kalibru, na którą nie miał pozwolenia. Czytaj także: Ukrainiec szpiegujący dla Rosjan zatrzymany. „Pracował w budowlance” Zełenski na celowniku Śledczym udało się odtworzyć dużą część zakodowanej korespondencji podejrzanego z Rosjanami. Używał Telegrama oraz różnych komunikatorów internetowych. Wszystko wskazuje na to, że namiar na rosyjskiego oficera, do którego pisał jak „Pol-Ronin” znalazł w Darknecie na jednej z list z danymi, które wyciekły do internetu. Kontakt z Rosjanami miał utrzymywać, wg. śledczych, od 2 grudnia 2022 do 11 marca 2024 r. W rozmowach z rosyjskimi służbami Paweł K. miał się przedstawiać m.in. jako operator GROM-u. Aby się jeszcze bardziej uwiarygodnić, wspominał o dobrych relacjach z byłymi funkcjonariuszami peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa, którzy przeszli przeszkolenie w sowieckich ośrodkach. I rzeczywiście miał takie znajomości. Same rozmowy K. z „opiekunami” były bardzo dziwne. Podczas jednej z nich, z własnej inicjatywy sugerował, jak można by dokonać skutecznego zamachu na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego na lotnisku Rzeszów-Jasionka. Opisywał, czego można użyć, aby ominąć znajdujące się tam zabezpieczenia (nie wskazujemy tych przedmiotów, ze względów bezpieczeństwa). Miało tam nawet paść stwierdzenie: musicie zabić Zełenskiego. To nie jedyny zamach, rojący się w głowie Pawła K. Miał on bowiem zadeklarować, że jest gotów zlikwidować prezesa pewnej ukraińskiej fundacji działającej w Warszawie. Podczas innej rozmowy dał do zrozumienia, że jest gotowy dokonać aktów sabotażu na terenie Polski np. wysadzając ważny obiekt komunikacyjny, czy atakować obiekty infrastruktury krytycznej. – Deklarował chęć rozpoznania potencjału obronnego Polski. Podejmował w tym celu bardzo aktywne działania – wyjaśnia jeden z rozmówców portalu TVP.Info. Czytaj także: Białoruski szpieg skazany. „To był zwiad przed działaniami dywersyjnymi” Likwidatorzy z GRU W pewnym momencie Paweł K. miał napisać, że jest gotów wstąpić do grupy Wagnera. Świadkowie potwierdzili śledczym, że mężczyzna nie wykluczał wyjazdu na Białoruś, aby tam zostać najemnikiem Kremla. Były żołnierz wyrażał także chęć nawiązania współpracy z Jednostką 29155 rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Według mediów to specjalna formacja odpowiedzialna za likwidację wrogów i zdrajców Kremla oraz przygotowywanie aktów sabotażu. Brytyjski portal śledczy Belligcat, powiązał ją z próbą zabójstwa byłego pułkownika GRU Siergieja Skripala w marcu 2018 r. w Wielkiej Brytanii. Jednostka 29155 miała także odpowiadać za destabilizację w Mołdawii czy Czarnogórze. Z każdym kolejnym miesiącem narastała desperacja szpiega. Do tego stopnia, że miał chcieć otrzymać rosyjskie obywatelstwo. Wymyślił, że dla bezpieczeństwa zgłosi się do jednej z placówek dyplomatycznych Rosji w Holandii, Belgii czy Francji. Wtedy też miał przesłać „opiekunowi” swoje pełne dane osobowe. Śledczy z ABW i mazowieckich „pezetów” odkryli, że kontakty z Rosjanami nie były jedyną aktywnością związaną z nielegalną działalnością. Do jednego ze znajomych, pracujących w zachodniej prywatnej firmie wojskowej, zwrócił się z prośbą o załatwienie karabinu snajperskiego. Paweł K. miał także, według śledczych, pisać, że jest gotów zaproponować swoje usługi grupom przestępczym z zachodniej Europy. Nie znaleziono dowodów, że taką współpracę nawiązał. Czytaj także: Koordynator z KGB i chuligani Legii. „Raport specjalny” o ataku na Wołkowa Chciał łapać zbrodniarzy wojennych Podczas śledztwa nie znaleziono dowodów wskazujących, że były żołnierz otrzymał jakiekolwiek pieniądze od Rosjan. Śledczy uważają, że głównym motywem oskarżonego była zapewne chęć dołączenia do struktur wojskowych, gdzie mógłby wykorzystać swoje wyszkolenie oraz zła kondycja finansowa. Jak wynika z ustaleń śledczych, w ostatnich latach Paweł K. miał problemy ze znalezieniem stałej pracy. Zwłaszcza takiej, w której mógłby realizować swoje pasje. Podczas przesłuchania Paweł K. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Złożył jednak bardzo obszerne wyjaśnienia. Przekonywał bowiem, że utrzymywał kontakt r Rosjanami, bo chciał łapać zbrodniarzy wojennych. Jego kontakty z Rosjanami były zaś formą prowokacji. W związku ze stanowiskiem podejrzanego, a także jego deklaracjami wzięcia udziału w potencjalnych zamachach, Paweł K. przeszedł badanie psychiatrycznie. Wykazało ono, że jest w pełni poczytalny i nie wykazuje żadnych zaburzeń. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia. Czytaj także: Przełom w sprawie pożaru na Marywilskiej. Podejrzany usłyszał zarzuty na Litwie