„To epicentrum terroryzmu na świecie”. Działająca w Afryce Grupa Wsparcia Islamu i Muzułmanów (JNIM) jest w stanie przeprowadzić ataki na terenie Stanów Zjednoczonych. Przed takim zagrożeniem ostrzegł przebywający w Kenii generał Michael Langley, szef Dowództwa USA w Afryce (AFRICOM). Jak przyznał wojskowy, grupa jest organizacją terrorystyczną, która ma powiązania z Al-Kaidą. „To punkt zapalny przedłużającego się konfliktu i rosnącej niestabilności. To epicentrum terroryzmu na świecie” – powiedział Langley o afrykańskim regionie Sahelu, zwracając uwagę na Mali, Niger i przede wszystkim Burkina Faso, gdzie JNIM kontroluje ponad połowę terytorium i przeprowadza ataki na sąsiednie, wolne dotychczas od tego zagrożenia kraje: Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghanę, Togo i Benin.Wojskowy nie ukrywał, że JNIM jest pod obserwacją wojska USA: „Uważnie to obserwujemy, ponieważ mogą mieć zdolność do ataku również na naszą ojczyznę”. Ostrzeżenie to pojawia się po tym, jak administracja prezydenta USA Donalda Trumpa anulowała programy pomocowe na całym kontynencie i rozważa połączenie AFRICOM, które stało się odrębnym dowództwem geograficznym w 2008 r., z dowództwem wojskowym USA w Europie, aby ograniczyć koszty.O powołaniu AFRICOM zdecydowała rosnąca w Afryce konkurencja Chin i Rosji, ale też zagrażające interesom Stanów Zjednoczonych powstania islamistyczne w krajach Sahelu. Obecnie AFRICOM jest jednym z siedmiu geograficznych dowództw bojowych Departamentu Obrony USA i odpowiada za wszystkie amerykańskie operacje wojskowe oraz ćwiczenia na kontynencie afrykańskim.Konsekwencje zamknięcia kluczowej bazy Amerykańscy urzędnicy od dawna ostrzegali przed rosnącym wpływem potężnych grup terrorystycznych działających w północnej, zachodniej i środkowej Afryce. Sytuacja pogorszyła się, gdy w zeszłym roku USA zamknęły bazę wojskową w Nigrze, poproszone o to przez rządzącą tym krajem juntę wojskową. Baza ta była kluczowym centrum operacji antyterrorystycznych i pozwalała amerykańskim dronom kontrolować niemal cały zagrożony pas Sahelu. Junta w miejsce wojsk amerykańskich zaprosiła rosyjskich najemników.Generał Langley przebywał w Kenii, która razem ze Stanami Zjednoczonymi była współgospodarzem zakończonej w czwartek konferencji szefów obrony Afryki (ACHOD). Wysokiej rangi dowódcy wojskowi z 37 krajów afrykańskich rozmawiali o zagrożeniach, z jakimi boryka się kontynent.Czytaj również: Grupa Wagnera nie powstrzymała dżihadystów. Zginęło dziesiątki osób