„Nie ma woli do współpracy”. Spór o boje nawigacyjne między Rosja i Estonią trwa. Kraje spierają się o boje rozmieszczone na granicznej rzece Narwa. Rosjanie usunęli połowę z nich, argumentując, że znajdowały się na ich terytorium. Estońska Straż Graniczna co roku instaluje na rzece około 50 boi, które wyznaczają szlak żeglugowy. Jest to ważne zwłaszcza w wąskich i trudnych odcinkach. Jednak w tym sezonie wciąż nie wiadomo, gdzie można je ustawić. Estoński minister spraw wewnętrznych Igor Taro powiedział portalowi ERR, że Estonia przedstawiła swoje propozycje i oczekuje gotowości do konstruktywnej współpracy.– Jak dotąd jej nie widzimy. Propozycje są odrzucane bez żadnego uzasadnienia – podkreślił polityk. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, Estonia planuje samodzielnie rozmieścić boje na swoich wodach terytorialnych. Ich lokalizacja ma być nadzorowana także przy wsparciu funkcjonariuszy Frontexu.Zobacz także: Rosyjska „flota cieni” zagraża Europie. „Misję NATO trzeba rozszerzy攄Konfiskata” boi na Morzu BałtyckimKomunikat estońskiego szefa MSW pojawił się niedługo po incydencie z udziałem rosyjskiej marynarki na Morzu Batyckim. Jak informował estoński portal ERR, rosyjska flota skonfiskowała „boje do pomiaru falowaniu na Morzu Bałtyckim, ustawioną w pobliżu estońskiej wyspy Hiuma”. Rosjanie przewieźli ją do dowództwa Floty Bałtyckiej w Królewcu. Estonia domaga się zwrotu zabranego sprzętu i wystosowała w tej sprawie kilka not dyplomatycznych, ale strona rosyjska sprzeciwia się instalacji nowych boi.Zobacz też: Rosja mści się za walkę z „flotą cieni”. Służby zatrzymały tankowiec