„Włodzimierz Czarzasty? Panu już dziękujemy”. Spóźniła się na debatę w Końskich, rzuciła „kochani” — i wpadła na TikToka, gdzie jej klipy przekroczyły 7 mln odsłon. W wywiadzie dla TVP Info Joanna Senyszyn odsłania kulisy kampanii, zdradza, komu po Małgorzacie Trzaskowskiej wręczy czerwone korale, mówi, czy rozczarowani wyborcy Konfederacji znajdą miejsce w jej „partii bez wodzów”, i ujawnia, co napisałaby w liście do przyszłego prezydenta. Kamila Wronowska: Cofnijmy się do czasu sprzed kampanii. To mąż namówił panią do startu w wyborach. Czy kształt pani kampanii też był planowany z mężem? Istniał w szufladzie jakiś ustalony jej szkic?Prof. Joanna Senyszyn: Niestety nie. Propozycję kandydowania dostałam w połowie grudnia. Ucieszył się, bo od lat mąż powtarzał, że powinnam być prezydentem i żałował, że wcześniej – kiedy byłam w SLD – nie zdecydowano się wystawić mnie w wyborach. Partia miała wtedy inne, jak się okazało, fatalne pomysły. Choroba postępowała szybko. Mąż zmarł dziesiątego lutego, kiedy jeszcze nie byłam zarejestrowaną kandydatką. Początkowo skupiłam się na zebraniu stu tysięcy podpisów. Do końca marca cała energia – zarówno moja, jak i wolontariuszy – szła w listy poparcia. Kampania ruszyła dopiero po rejestracji, pierwszego kwietnia. Budżet był skromny, więc działałam głównie na Facebooku, Instagramie i Tik Toku, ale wciąż dosyć niemrawo. A później była debata w Końskich, po której Joanna Senyszyn stała się królową memów. Co się tak właściwie wtedy wydarzyło? Przyjechałam spóźniona na pierwszą z dwóch debat, które się tam wówczas odbywały. Było pełno sympatyków Karola Nawrockiego. Atmosfera chłodna, publiczność patrzyła niechętnie na konkurentów PiS-owskiego kandydata. Chciałam ją jakoś rozbroić – zaczęłam od zwrotu „kochani”. I natychmiast napięcie opadło, posypały się brawa. Zrozumiałam, że język serdeczności i pojednania rozbraja wrogość, a Polska bardzo potrzebuje takiego tonu. Od tej chwili prowadziłam kampanię jak matka, która kocha wszystkie dzieci, nawet jeśli błądzą.Czytaj również: Wybory wygrywa się w Końskich. Tak działa siła Polski lokalnejKto był w pani sztabie? Bardzo mały zespół. Z początku tylko Włodek Michalak, z którym pracuję od dwudziestu pięciu lat i wspólnie robiliśmy wszystkie kampanie oraz przewodniczący Bezpartyjnych, Piotr Bakun, który w imieniu swojej partii zaproponował mi kandydowanie i pomoc. Szybko dołączyli do sztabu Robert Kwiatkowski, z którym posłowaliśmy w kadencji 2019-2023 i Katarzyna Kądziela, była współpracowniczka Jacka Kuronia i Izabeli Jarugi-Nowackiej. Pomagali także dawni posłowie i przyjaciele, którym ufam. W praktyce realizowaliśmy ideę Unii Europejskiej „jedność w różnorodności”, bo są wśród nas głęboko wierzący i ateiści, lewicowcy i centrowcy. Nie ma tylko „prawdziwych” Polaków. Są normalni. Nie są to 20-latkowie, a dotarła pani przede wszystkim do młodych. Bo?Myślę, że zdecydowała autentyczność. Nie kluczę i nie truję zbędną retoryką. W sieci krąży mem „Senyszyn mówi, jak jest” – i rzeczywiście tak mówię. Poza tym jestem niezależna finansowo i mentalnie, więc nie muszę nikomu się przypodobać. Ludzie wyczuwają fałsz i wiedzą, kiedy ktoś mówi własnym głosem. Ostatnio, kiedy byłam w Wyszkowie, uczniowie dosłownie uciekli z lekcji, by się ze mną spotkać. Przez dwie godziny robiłam z nimi zdjęcia, podpisywałam notesy, nagrywałam pozdrowienia dla ich rodzin i przyjaciół. Czułam radość i odpowiedzialność, bo jeśli ktoś ufa ci na tyle, żeby od razu wejść w osobisty kontakt, to nie wolno tego zaufania zawieść. Ludzie z pokolenia Z piszą „privy” do Joanny Senyszyn?Wciąż dostaję mnóstwo wiadomości na Facebooku, Instagramie, a nawet SMS-y na stary numer biura poselskiego. Proszono mnie o banery i plakaty. Młodzi wieszali je na własnych balkonach, płotach i bezpłatnych tablicach wyborczych. Poruszenie było takie, że w ostatnich dniach zabrakło już materiałów. Ale entuzjazm pozostał. I memy. Ale też piosenki. Dwóch licealistów nagrało z pomocą sztucznej inteligencji utwór „Głosuj na Senyszyn”. Ktoś inny przerobił piosenkę „Czerwone korale” na „Czerwone jak Senyszyn”. Najpopularniejszy klip na TikToku przekroczył siedem milionów odsłon, wiele innych miało po dwa, trzy, cztery miliony. Na Facebooku urosłam z pięćdziesięciu do stu tysięcy obserwujących, na Instagramie i Tik Toku z kilku do prawie dwustu tysięcy.Czytaj także: Skradła show podczas debaty. „Staram się wprowadzać element humoru”Ma pani ulubione memy? Dziesiątki. Najbardziej ten, w którym Katy Perry mówi, że widziała Ziemię z dystansu, jaki Senyszyn ma do siebie i jeśli urodzi się jej dziewczynka, nazwie ją Joanna, a jeśli chłopiec – Senyszyn. Świetny jest także rysunek „Wyścig prezydencki” autorstwa andrzejrysuje.pl, na którym stoję na mecie i mówię: „Witajcie kochani” do przybiegających konkurentów. Młodzi ludzie tylko żartowali w sieci, czy dopytywali też o konkrety programowe?Odsyłałam ich do swojej strony internetowej, gdzie zamieściłam program w kilku punktach. Nie w stu, bo to absurd. Podkreślałam świeckie państwo, prawa kobiet i społeczności LGBT+, odpolitycznienie mediów publicznych i koniec „koryciarstwa”. Jako ekonomistka wyjaśniałam, że zmniejszenie wydatków obronnych z 5 do 3,5 proc. PKB uwolni około 90 miliardów złotych rocznie, które można przeznaczyć na zdrowie, mieszkania, walkę z biedą. Twierdzę również, że rosyjski atak na kraj NATO jest mało prawdopodobny, a my nie możemy zaciskać pasa, żeby być złomowiskiem dla przestarzałego sprzętu zza oceanu. A czego dowiedziała się pani od młodych ludzi?Przede wszystkim tego, że bezinteresowna pomoc naprawdę istnieje. Jeżeli coś im się podoba, angażują się natychmiast – chcą nie tylko zapisać się do partii, lecz także ją współtworzyć. Ludzie pytają mnie, kiedy ruszamy. Wielu podkreśla, że podział na lewicę i prawicę jest dla nich martwy. Wolą dzielić scenę polityczną na postępowych i zachowawczych.Czytaj też: ABW sprawdziło Nawrockiego. „Negatywna rekomendacja”A jakieś najdziwniejsze pytanie, które padło? Zostałam zapytana, z jakim zwierzęciem się identyfikuję. Wybrałam słonicę, bo w stadzie rządzi najstarsza samica, a jej pamięć o drogach do wodopojów ratuje życie młodszym. Po tym wywiadzie młodzi zaczęli przesyłać mi rysunki „słonic w czerwonych koralach” – mam ich już ponad sto. Trafią do rodzinnego albumu? Oczywiście. Są cudowne. Promieniuje z nich miłość. Gdybym miała tyle ścian, wisiałyby w moim domu. Po wyborach pracy paradoksalnie przybyło.Codziennie udzielam wywiadów, piszę trzy felietony tygodniowo, dostałam trzy propozycje wydania książki oraz zaproszenie do pisania kolejnych tekstów i prowadzenia własnego programu u Stanowskiego. Zaraz idę nagrywać rolkę. Liczę, że w lipcu znajdę kilka dni na oddech. I zacznie pani zakładać nową partię, roboczo nazwijmy ją „imperium Senyszyn”. Czy jeśli przyjdą także rozczarowani prawicowcy, np. Konfederacją, przyjmie ich pani?Nie wykluczam nikogo, kto zaakceptuje nasze wartości i ideały. Sama mam zaprzyjaźnionego Konfederatę, który od dwóch lat podsuwa mi różne pomysły. Ale trzon ugrupowania musi być spójny światopoglądowo, inaczej zbudujemy tylko kolejną kłótnię.Czytaj również: Chcą zbadać Nawrockiego wariografem. „Jeśli pan nie usiądzie, jest tchórzem”Jakich wartości nie będzie pani negocjować, choćby za cenę władzy czy koalicji? Po pierwsze prawdziwa demokracja, a nie wodzowski teatr, w którym struktury głosują tak, jak każe centrala. Po drugie, równość i zakaz dyskryminacji – płci, orientacji, wyznania czy pochodzenia. Przy układaniu list wyborczych wprowadzimy parytet płci i naprzemienność miejsc. W czterdziestu jeden okręgach tylko dziesięć lub jedenaście pierwszych pozycji zarezerwuje centrala, resztę wyłonią struktury oddolnie. Zasada jest prosta: kto realnie buduje teren, ten decyduje.A pani nie będzie przewodniczącą.Nie. Jestem „matką” projektu. Będę pilnować, żeby nikomu nie stała się krzywda, ale nie potrzebuję stanowiska prezeski.Pani czerwone korale stały się symbolem. Jedne dała pani ostatnio Małgorzacie Trzaskowskiej. Planuje pani komuś je również wręczyć?Agnieszka Wołk-Łaniewska [redaktor naczelna tygodnika „NIE” – przyp. red.] liczy na kolejne, koło gospodyń wiejskich poprosiło o dwadzieścia siedem, a jeśli Jolanta Kwaśniewska też mówiła serio, dostanie je w prezencie. Czyli idzie pani w ilości hurtowe.W Gdyni mam jeszcze jeden sznur, a jak będę w Małopolsce, kupię kolejne – prawdziwe, krakowskie. Sympatykom będę pewnie rozdawać pojedyncze korale „na szczęście” i jako zadatek na mandat senacki w nowo zdobytych galaktykach.Czytaj też: Joanna Senyszyn idzie za ciosem. Nowa partia i start w wyborach do SejmuZałóżmy, że 1 czerwca wybory prezydenckie wygrywa Rafał Trzaskowski. I pisze pani do niego krótki list. Co w nim jest? „Panie Prezydencie, proszę łączyć, a nie dzielić. Proszę strzec praworządności i demokracji. Proszę być ojcem wszystkich obywateli, nigdy ojczymem”. A jeśli wygra Karol Nawrocki? List byłby dokładnie taki sam. Zabawmy się w małą rundę skojarzeń. Ja podam nazwisko, a pani skojarzenie. Karol Nawrocki.Nieporozumienie. Rafał Trzaskowski.Lepszy wybór. Sławomir Mentzen.Hulajnoga. Włodzimierz Czarzasty.Panu już dziękujemy. Donald Tusk.Sto konkretów. Leszek Miller.Dawne czasy. Lech Wałęsa.Zagadka.Papież Leon XIV.Mogło być lepiej.Senyszyn.Imperatorka.