Ziemia dla „wagnerowców”. Na papierze wygląda to jak pocztówka z Dubaju: dwie sztuczne wyspy, 17 luksusowych hoteli, własny dworzec, parki rozrywki i marina dla jachtów. Tyle że ten „Krymski Dubaj” ma powstać w strefie rażenia ukraińskich rakiet, między Sakiem a Eupatorią – w regionie, który w ostatnich miesiącach wielokrotnie znajdował się na celowniku armii Ukrainy. Mimo to rosyjskie władze okupacyjne forsują plany intensywnej zabudowy półwyspu, a rynek nieruchomości w okupowanym Krymie przeżywa boom. Od początku pełnoskalowej wojny Krym stał się jednocześnie zapleczem logistycznym rosyjskiej armii i celem ukraińskich ataków. Tylko w zeszłym roku przeprowadzono co najmniej 78 precyzyjnych uderzeń w bazy wojskowe, składy, lotniska i porty. Jednocześnie sprzedaż mieszkań na rynku pierwotnym niemal się podwoiła, a ceny wzrosły o ponad 20 proc. – średnio do ok. 2,1 tys. dolarów za metr. W miejscowościach turystycznych stawki sięgają nawet 2,3 tys. dolarów.Tłumaczy to m.in. Olga Skrypnyk z Krymskiej Grupy Praw Człowieka: – Armia ukraińska atakuje cele wojskowe, więc przeciętny mieszkaniec, który nie żyje obok lotniska czy koszar, nie odczuwa bezpośredniego zagrożenia. W jego oczach Krym wciąż jest „bezpieczny”.Ale za rosnącymi cenami stoi też popyt kreowany przez państwo. Rosja systemowo sprowadza na półwysep wojskowych, ich rodziny oraz obywateli z najbiedniejszych regionów kraju, oferując im kredyty preferencyjne i wsparcie finansowe. Do 2022 roku istniały cywilne programy relokacyjne dla lekarzy czy nauczycieli. Teraz dominują mundurowi.Krym. Ziemia dla lojalnych, konfiskaty dla opornychW ramach „nagrody” dla uczestników wojny, od 2022 roku okupacyjne władze rozdają weteranom i rodzinom poległych działki budowlane – zwłaszcza na wybrzeżu. Od 2024 roku prawo do ziemi mają nie tylko lokalni żołnierze, ale wszyscy Rosjanie, którzy podpisali kontrakt z armią na Krymie – w tym także członkowie grupy Wagnera.Do końca ubiegłego roku złożono ponad 10 tys. wniosków o przydział działki. Dla Rosji to strategia: osiedleni weterani mają z czasem wtopić się w społeczność, a tym samym przechylać lokalne układy społeczne i polityczne na stronę Moskwy.Czytaj też: Kłopoty Rosji. Zamykają lotniska w obawie przed ukraińskimi dronamiSkąd ziemia? Rosja wcześniej zadbała o „czyszczenie” gruntu. Jeszcze w 2021 roku Putin podpisał dekret zakazujący cudzoziemcom posiadania ziemi na prawie całym Krymie. Na tej podstawie przejęto ponad 11 tys. działek – głównie należących do Ukraińców bez rosyjskiego paszportu. W ostatnich miesiącach okupacyjne sądy zaczęły odbierać te grunty pod pretekstem, że właściciele nie sprzedali ich w wyznaczonym czasie. Ofiarami padają również dawni beneficjenci przekształceń gruntów z czasów ukraińskich.Wojna Ukraina-Rosja. Represje i wysiedlenia na KrymieSzacuje się, że od 2014 roku Rosja sprowadziła na Krym od 700 tys. do miliona swoich obywateli – przy całkowitej populacji sprzed aneksji wynoszącej 2,35 mln. Jednocześnie co najmniej kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców opuściło półwysep – głównie z powodów politycznych, społecznych lub z obawy przed przymusową mobilizacją.Od 2022 roku represje się nasiliły. FSB coraz częściej kieruje oskarżenia o zdradę stanu wobec cywilów – za wpłatę datku na ukraińską armię, podróż do Kijowa czy… słuchanie ukraińskich piosenek. Jak mówi Olga Skrypnyk, cytowana przez portal Pravda, nowe represje obejmują również kobiety – w tym te, które protestowały już w 2014 roku. – Po 11 latach wracają do tamtych wydarzeń, uznając je za element „ukrytego podziemia”, którego Rosja panicznie się boi – mówi.Wymiana mieszkańców– W czasach Imperium Rosyjskiego i ZSRR Ukraina była jednym z naturalnych źródeł osiedleńców na Krymie. Dziś Rosja odgrodziła półwysep barierą nie do przebycia – mówi portalowi Pravda historyk Serhij Gromenko. Jak zauważa, współczesna kolonizacja różni się tym, że zniknął z niej „ukraiński element”.Historia rosyjskiej obecności na Krymie – od aneksji z 1783 roku – to historia systematycznego wypierania rdzennych mieszkańców. Fale emigracji, wywłaszczeń i deportacji dotykały przede wszystkim Tatarów krymskich. I dziś – zdaniem Gromenki – ten sam proces trwa w zmodernizowanej formie: „Rosja każdego dnia pracuje nad tym, by liczba osiedleńców z głębi Federacji Rosyjskiej przekroczyła liczbę obywateli Ukrainy. Chce, by Krym był rosyjski nie tylko politycznie, ale demograficznie”.Czytaj też: Korea Północna wściekła na plan Trumpa. „Scenariusz wojny nuklearnej”