Pracy jest mnóstwo, specjalistów brakuje Zwiększenie wydatków przed kraje NATO na zbrojenia powoduje, że fabryki mogłyby działać na dużo większych obrotach. Gdyby tylko miały dość pracowników. Reuters przyjrzał się kondycji firm przemysłowych, w tym zbrojeniowych Europy, w dobie zwiększenia wydatków na obronność przez kraje Zachodu do 800 mld euro. Dotychczas 78 proc. swoich zbrojeniowych potrzeb Unia realizowała poza krajami bloku. To ma się również zmienić„Zatrudnilibyśmy natychmiast”Taki skok aktywności utworzy setki tysięcy miejsc pracy na całym Kontynencie, ale inżynierowie SI, analitycy danych, spawacze i mechanicy są potrzebni już teraz.Przykładowo czeska firma PBS Group produkuje m.in. silniki do dronów i pocisków rakietowych. Jej wiceprezes Pavel Cechal twierdzi, że jedna z fabryk już zatrudnia 800 osób i bez mrugnięcia okiem przyjęłaby kolejnych na wszystkich szczeblach. „Gdyby byli dostępni na rynku pracy, większość zatrudnilibyśmy natychmiast” – mówi Reutersowi Pavel Cechal.Reuters pisze, że po rozmowach z ponad tuzinem firm zbrojeniowych Europy, wszędzie słyszał to samo – brakuje ludzi. Spółki podnoszą pensje, próbują podebrać pracowników z innych sektorów lub zawierają partnerstwa z uczelniami i szkołami, by mieć dostęp do młodych specjalistów.Przeczytaj też: Korupcja w NATO. Śledczy prześwietlają miliardowe zamówieniaJak pisała w niedawnym raporcie firma konsultingowa Kearney, zwiększenie wydatków na obronność NATO z obecnego celu 2 proc. tylko do 3 proc. wymagałoby aż 760 tys. nowych wykwalifikowanych pracowników. A mówi się przecież o konieczności nawet większych nakładów. Niejednokrotnie firmy zbrojeniowe korzystają z problemów innych sektorów, jak motoryzacji, by przejąć jej pracowników, ale to pomaga tylko doraźnie.