Grand Hotel i trójmiejski półświatek. „Karol Nawrocki uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie, gdy pracował tam jako ochroniarz” – ustalił Onet, który rozmawiał z ówczesnymi kolegami szefa IPN. Z powodu obaw o własne bezpieczeństwo informatorzy chcą zachować anonimowość. Ale – jak zapewnił portal – biorą odpowiedzialność za swoje słowa i deklarują, że mogą zeznać to przed sądem. Nawrocki już zapowiedział pozew. „To jest jedna z najbardziej rozpowszechnionych plotek dotyczących Karola Nawrockiego – że pracując jako ochroniarz w sopockim Grand Hotelu, zajmował się sprowadzaniem prostytutek dla gości. Od miesięcy taka opowieść żyje w mediach społecznościowych wśród osób niechętnych PiS i Nawrockiemu jako kandydatowi tej partii na prezydenta. Podsyciła ją publikacja „Gazety Wyborczej” z jesieni ubiegłego roku” – napisał Onet.Do sprawy nawiązywał w ostatnich tygodniach między innymi premier Donald Tusk. Nawrocki i Grand Hotel. Świadkami dawni koledzyDziennikarze wyjaśnili, że rozmawiali z dziesiątkami ludzi, którzy znają Nawrockiego, pracowali w Grand Hotelu w Sopocie, byli policjantami w tym mieście lub obracali się w trójmiejskim półświatku. Portal, jak zapewnił, zweryfikował wiarygodność dwóch świadków. Chodzi o dawnych znajomych Nawrockiego, którzy razem z nim pracowali w ochronie hotelu. Według autorów tekstu mężczyźni nie są związani z półświatkiem, środowiskiem freak-fightów ani grupami kiboli. Chcieli po prostu sobie dorobić, do tego ani wtedy, ani teraz nie mają problemów z prawem.„Kiedyś na wieczornej zmianie Karol zapytał mnie, czy nie chcę zarobić jakiś dodatkowych pieniędzy, bo on i grupa ludzi z ochrony zarabiają na dostarczaniu prostytutek hotelowym gościom. Miałem za to dostawać działkę. Nie powiem, żebym był wzburzony. Nie będę hipokrytą. Powiedziałem: Ok, Karol. Skoro to tak wygląda. Potem Karol mi się pochwalił, że to on współtworzył tę siatkę” – powiedział Onetowi pierwszy z nich. To kolega Nawrockiego ze studiów historycznych na Uniwersyteckie Gdańskim.Świadek ws. Nawrockiego: „To był dla mnie szok”Drugi świadek wspominał w rozmowie z dziennikarzami: „Pewnego dnia przypadł mi dyżur przy recepcji. Tam zazwyczaj obok recepcjonistów stał ochroniarz. Nagle widzę, że Karol wchodzi do hotelu z prostytutką i jej 'opiekunem'. Wsiedli do windy i pojechali na górę, do gościa. To był dla mnie szok”. Mężczyzna przyznał, że dostał od Nawrockiego propozycję dołączenia do grupy zajmującej się sprowadzaniem prostytutek dla gości. „Oferował, że będzie się ze mną dzielił pieniędzmi. Dostał zdecydowaną odmowę i to w ostrych słowach. To było dla mnie nie do przyjęcia” – dodał dawny kolega szefa IPN.CZYTAJ TEŻ: Nie mają już swojego kandydata. Tylu Polaków odda głos na „mniejsze zło”Rozmówcy opisali portalowi, jak funkcjonował hotelowy proceder. Goście, zachęcani przez ochroniarzy, mieli wybierać prostytutki ze stron towarzyskich na komputerach przy recepcji. Karol Nawrocki lub któryś z jego współpracowników miał następnie dzwonić do „koordynatora”, który przywoził kobiety na miejsce. Zdaniem świadków sutener musiał mieć układ z ochroną. Inaczej prostytutki nie dostałyby się do Grand Hotelu. Sztabowiec Nawrockiego: „Nic takiego nie miało miejsca”Zarzutom zaprzeczył na konferencji prasowej sztabowiec Karola Nawrockiego, Adam Bielan. Europoseł stwierdził, że Karol Nawrocki wielokrotnie się na ten temat wypowiadał i „nic takiego nie miało miejsca”. Bielan nazwał zarzuty elementem „serii dość plugawych ataków personalnych”.– Zrobią wszystko, by nie wygrał Karol Nawrocki, jedyny polityk, który jest w stanie zatrzymać Donalda Tuska – przekonywał Bielan.Kłopotliwa przeszłość Karola NawrockiegoDyskusje na temat kontaktów kandydata na prezydenta z przestępczym półświatkiem toczą się, odkąd wyszło na jaw, że szef IPN zna się z Patrykiem Masiakiem pseudonim „Wielki Bu” oraz Olgierdem L. znanym jako „Olo”. Obaj byli wcześniej karani.„Wielki Bu” został zatrzymany w 2017 podczas akcji rozbicia gangu sutenerów z Trójmiasta. Zarzuty usłyszało wtedy 6 osób. Według śledczych Patryk Masiak i jego znajomi mieli zarządzać siecią agencji towarzyskich działających w Gdańsku, Grudziądzu, a także w Niemczech. Proces w tej sprawie jeszcze się toczy. Mężczyzna został za to skazany za uprowadzenie i więzienie kobiety, która pracowała w prowadzonym przez niego salonie gier. Masiak, który poznał Karola Nawrockiego w klubie bokserskim, nazwał go „naszym kolegą, który chce zostać prezydentem”.Olgierd L. pseudonim „Olo” jest doskonale znany w trójmiejskim półświatku. Swoją „karierę” zaczął jako skinhead i chuligan Lechii, a potem zajął się przestępczą działalnością. To właśnie koledzy „Ola” mieli zabić „Zachara”, czyli prawą rękę słynnego gangstera „Nikosia”. Jak napisał Onet, według nieoficjalnych informacji, grupa Olgierda L. miała w pewnym momencie przejąć kontrolę nad całym rynkiem agencji towarzyskich w Trójmieście. W 2016 roku sąd skazał "Ola" – jako szefa gangu sutenerów – na 3 lata więzienia. Teraz Olgierd L. ma odpowiedzieć między innymi za udział w zorganizowanej grupie przestępczej.CZYTAJ TEŻ: Ostre starcie Mentzena ze sztabowcem Nawrockiego. „Po moim trupie”Aktualizacja: Karol Nawrocki odniósł się do zarzutów. „Za ten stek kłamstw i nienawiści pozwę Onet w trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych, a także złożę prywatny akt oskarżenia w trybie karnym” – napisał w serwisie X prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy publikacji zapowiedzieli, że są gotowi udokumentować przed sądem swoje ustalenia. Politycy i komentatorzy są zdziwieni, że Karol Nawrocki nie wybrał procesu w trybie wyborczym - wtedy wyrok pojawiłby się jeszcze przed drugą turą wyborów. Część prawników odpowiada, że tryb ten ma zastosowanie przy „agitacji wyborczej”, a artykuł prasowy taką nie jest, nie spełnia zatem formalnego warunku. Inni kontrują, że ostatecznie o tym, czy warunek jest spełniony, decyduje sąd.