„Nie, chłopaki”. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow stwierdził, że Władimira Putina nie interesuje podejście „pokoju, a później się zobaczy”. Ławrow powiedział, że w Stambule w 2022 r. Rosja i Ukraina „zainicjowały zasady porozumienia zaproponowane przez delegację ukraińską”.Ławrow lekceważy Europę– Zgodziliśmy się z nimi. Zostały parafowane zarówno przez nas, jak i przez Ukraińców. A potem Zachód zabronił podpisywania traktatu opartego na tych samych zasadach. Dlatego teraz, gdy mówi się nam: „Zawrzyjmy rozejm, a potem zobaczymy”. Nie, chłopaki. Już to przeszliśmy i nie chcemy tego więcej robić, a Macronowie, Starmerowie, von der Leyenowie i inne europejskie osobistości, które teraz histerycznie domagają się, aby Stany Zjednoczone przyłączyły się do działań antyrosyjskich i zwiększyły liczbę sankcji, po prostu z nich rezygnują – mówił szef MSZ w reżimie Putina podczas wystąpienia na Uniwersytecie Rosyjsko-Ormiańskim.Czytaj także: To wcale nie nagła miłość. Trump odpuszcza Rosji, bo chce zarobićMoskwa od początku twierdziła, że rozmowy z Ukrainą przed trzema laty w Stambule zostały „przerwane” pod presją Zachodu. W rzeczywistości żądania Rosjan były równoznaczne z kapitulacją, na co Ukraińcy nie mogli się zgodzić. Powtórka z rozrywki16 maja pierwszy raz od 2022 r. rosyjskie i ukraińskie delegacje ponownie spotkały się w największym mieście Turcji. Na czele ekipy z Moskwy znów stał bliski doradca Władimira Putina, radykał Władimir Miedinski, który jest ultrakonserwatywnym byłym ministrem kultury Rosji. Decyzja o obsadzeniu właśnie tej osoby na czele delegacji była jednoznacznym sygnałem, z jakimi oczekiwaniami do Stambułu przylecieli Rosjanie – chcieli kontynuować rozmowy w tym samym kierunku jak przed trzema laty. Z tego też powodu na hucznie zapowiadanym przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa spotkaniu niczego nie ustalono i zakończyło się ono fiaskiem.