Głosowanie w czwartek. Europę zalewają nawozy z Rosji i Białorusi, a największą ofiarą jest Polska – powiedziała na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim w Brukseli europosłanka Marta Wcisło (KO). W czwartek nad zwiększeniem ceł na te produkty zagłosuje PE. Parlament Europejski będzie głosował nad nowym unijnym rozporządzeniem w sprawie ceł stosowanych przy imporcie towarów pochodzących z Rosji i Białorusi. Jego założeniem jest m.in. zwiększenie taryf celnych na nawozy importowane do Unii Europejskiej z tych dwóch krajów, co ma zmniejszyć zależność UE od importu.Jak powiedziała Marta Wcisło, w pierwszej połowie 2024 roku do Polski sprowadzono z Rosji i Białorusi ponad 700 tys. ton nawozów o wartości 1 mld euro, a to ponad 60 proc. całego importu nawozów. Europosłanka pokazała też zdjęcie zrobione w ubiegłym tygodniu, które – jak powiedziała – przedstawia nawozy z Rosji w porcie w Szczecinie.– Takie dostawy trafiają bezustannie do naszego kraju. Zalewają praktycznie cały rynek. Na poziomie unijnym wygląda to również bardzo niepokojąco. W 2024 roku do Unii Europejskiej wpłynęło 4,4 mln ton rosyjskich nawozów za ponad 1,5 mld euro. To ponad 30 proc. całego unijnego importu nawozów – dodała eurodeputowana.Czytaj także: Sukces polskiej prezydencji. UE wprowadzi monitoring gleb Wzrost produkcjiEuroposłanka zaznaczyła, że Rosja cały czas zwiększa produkcję nawozów. – W ubiegłym roku osiągnęła rekordową (produkcję) 63 mln ton nawozów, a w 2030 roku liczba może wzrosnąć do 80 mln ton – podkreśliła.Jej zdaniem, ten wzrost napędzany jest eksportem do Unii Europejskiej, co zagraża wszystkim europejskim producentom nawozów w całej Unii Europejskiej. – Dlatego propozycja Komisji Europejskiej o nałożeniu ceł na nawozy z Rosji i Białorusi to krok w dobrym kierunku – zaznaczyła.Zdaniem Wcisło to odpowiedź na wieloletnią ekspansję rosyjskich produktów na rynku UE, opartą na nieuczciwej konkurencji i na niskich cenach gazu, bo jest on głównym składnikiem wykorzystywanym do produkcji nawozów. Stanowi ponad 60 proc. ceny nawozu.Czytaj także: Zagraniczne przejęcia pod kontrolą. Parlament Europejski mówi „dość”Potrzeba dodatkowych działań– Cła to za mało. Potrzeba dodatkowych mechanizmów, aby produkcja nawozów w Unii Europejskiej mogła otrzymywać proporcjonalnie więcej bezpłatnych uprawnień ETS (unijnego systemu handlu emisjami – red.) w sposób, który wyrówna i zrównoważy rynek – uważa Marta Wcisło.Jak dodała europosłanka, „w dłuższej perspektywie utrzymanie silnej i odpornej branży nawozowej powinno być priorytetem dla całej Unii, nie tylko w poszczególnych krajach, bo to filar naszej strategicznej autonomii i bezpieczeństwa energetycznego, ale także żywnościowego”. Czytaj także: Zatopiony statek zagraża środowisku. 21 tysięcy ton nawozów poszło na dno Luka prawnaW konferencji wziął udział także litewski europoseł, był komisarz Virginijus Sinkeviczius. Jak powiedział, chodzi o zamknięcie niebezpiecznej luki prawnej i zakończenie przepływu miliardów euro na Kreml. – Powiedzmy sobie jasno, że to nie jest kwestia handlowa. Jest to wyraźnie kwestia geopolityczna, ponieważ te pieniądze pomagają Rosji w jej krwawej wojnie na Ukrainie. Te pieniądze są wykorzystywane do interwencji w wyborach w Europie – podkreślił.Europoseł dodał, że podczas gdy unijni producenci walczą z wysokimi cenami energii i cięciami mocy produkcyjnych, rosyjskie firmy korzystają z taniego, dotowanego gazu i nie mają zobowiązań środowiskowych. – Nie chodzi tylko o pomoc Ukrainie, choć to byłby wystarczający powód. Chodzi o obronę naszego terytorium, obronę konkurencyjności Europy. Chodzi o nasze gałęzie przemysłu – tłumaczył Sinkeviczius.Europarlament zdecydujeParlament Europejski zagłosuje w czwartek nad mandatem do negocjacji rozporządzenia z państwami członkowskimi w ramach Rady. Rozporządzenie wejdzie w życie, gdy dojdzie do porozumienia w tej sprawie między europosłami i rządami państw UE.Czytaj także: Były przyjaciel Rosji się odcina. Zakazuje handlu z Putinem