„Jeśli Bóg jest miłością...”. Na dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata został skazany były ksiądz Michał W. za znieważenie w trakcie kazania prezydenta RP, premiera i marszałka Sejmu. – Jeśli Bóg jest miłością, to w kazaniach oskarżonego Boga nie było – podkreślił sąd. Michał W. został oskarżony o to, że pod koniec lutego 2024 r. w Baranowie publicznie znieważył prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę, prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska i marszałka Sejmu Szymona Hołownię w ten sposób, że „w trakcie głoszonego kazania określił wskazane osoby przy pomocy słów powszechnie uznanych za obelżywe”. Kolejne z zarzucanych mu przestępstw, do którego doszło w grudniu 2023 r., także dotyczyło znieważenia prezydenta RP.21 marca Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał oskarżonego za winnego zarzucanych mu przestępstw i wymierzył mu karę dwóch miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na trzy lata. W tym czasie oskarżony trafi pod dozór kuratora sądowego. Ma go co pół roku informować o przebiegu okresu próby.Sędzia Karolina Siwierska przypomniała w uzasadnieniu wyroku, że oskarżony Michał W. jest byłym salezjaninem i mimo nałożonej na niego przez papieża ekskomuniki przewodniczy wspólnocie religijnej, gdzie odprawia msze i wygłasza kazania poruszające kwestie sytuacji politycznej i społecznej w kraju. Kazania te publikowane są w serwisie internetowym.Zobacz także: Ważą się losy Grzegorza Brauna. Czy straci immunitet europosła?„Zdrajca” i „śmierdziel”– Podczas kazania w grudniu 2023 r. oskarżony użył wobec prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej takich słów jak „bubek”, „gnojek”, „faryzeusz” i „śmierdziel”. Z kolei podczas kazania 29 lutego 2024 r. nazwał prezydenta i premiera „zdrajcami” i „szumowinami”, a marszałka Sejmu „chłystkiem”. Zdaniem sądu określenia te nie mieszczą się w granicach dozwolonej krytyki – mówiła sędzia.Dodała, że „są to niewątpliwie inwektywy, które mają ewidentnie charakter obraźliwy i pogardliwy, a zatem należy uznać, że oskarżony swoim działaniem wyczerpał znamiona przestępstw, które zostały mu zarzucone”.– Nie jest tak, że wolność słowa jest nieograniczona i że można mówić, co się chce i gdzie się chce, ponieważ słowa mają bardzo dużą moc. Słowa potrafią ranić, wprowadzać ludzi w błąd. Słowa również potrafią nakłaniać do zła, do popełnienia przestępstw. Dlatego słowa trzeba ważyć, używać ich ostrożnie i ponosić za nie odpowiedzialność. Tymczasem oskarżony już pięciokrotnie był karany za swoje wypowiedzi, w których poniżał, obrażał, znieważał i zniesławiał innych ludzi. Jego kazania wypełnione są agresją, hejtem i tzw. mową nienawiści. I jeżeli Bóg jest miłością, to w kazaniach oskarżonego Boga nie było. I mówię to z ubolewaniem i z dużym smutkiem – zaznaczyła sędzia.Zobacz także: Antysemickie wypowiedzi Brauna. Jest ruch prokuratury„Kary nie odniosły żadnego skutku”Odnosząc się do wymiaru kary orzeczonej oskarżonemu, sędzia podkreśliła, że dotychczas za popełniane przestępstwa był on skazywany na kary o charakterze wolnościowym: ograniczenia wolności i grzywny.– Kary te nie odniosły żadnego skutku, dlatego tym razem sąd wymierzył oskarżonemu karę pozbawienia wolności, ale postanowił dać mu szansę. Sąd bowiem warunkowo zawiesił wykonanie orzeczonej kary na okres trzech lat. Oznacza to, że jeżeli w ciągu kolejnych trzech lat oskarżony nie popełni przestępstwa i będzie przestrzegał porządku prawnego, kara pozbawienia wolności nie zostanie nigdy wykonana - tak że można powiedzieć, że dalszy los tego wyroku zależy od postawy oskarżonego, od jego zachowania – zaznaczyła sędzia. Wyrok wydany w środę przez Sąd Okręgowy w Poznaniu nie jest prawomocny.Zobacz także: Debata 2.0. Będzie doniesienie do prokuratury na Brauna