Wcześniej został zawieszony. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych norweskich skoczków ostatnich lat – Robert Johansson – ogłosił zakończenie kariery. W rozmowie z telewizją TV2 potwierdził, że nie wróci już na skocznię. Medalista olimpijski i rekordzista Norwegii w długości lotu kończy sportową drogę w cieniu kontrowersji. „Wąsacz, groźny z wyglądu, rekordzista Norwegii: 252 metry. Jaka będzie twoja riposta na to, co się stało?” – te słowa Włodzimierza Szaranowicza z igrzysk w Pjongczangu przeszły do historii. Dziś nabierają nowego znaczenia, bo ostatnia „riposta” Johanssona nie dotyczy już sportowej rywalizacji, lecz działań Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Koniec kariery Roberta JohanssonaPo zakończonych Mistrzostwach Świata w Trondheim Johansson został zawieszony – jak twierdzi – bez żadnych wyjaśnień. Bo ostatnia Chodzi o śledztwo, które po mistrzostwach w Trondheim próbuje przeprowadzać Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS). Fiński skoczek dowiedział się, że zawieszono go za domniemane oszustwa przy kombinezonach. Od tamtej pory – jak sam tłumaczy – nie dowiedział się niczego we własnej sprawie. Śledczy, o ile w ogóle pracują, nie informują o tym, co się stało. – To nie jest pożegnanie, na jakie zasługuję – przyznał z goryczą Johansson, dodając jednak: – Czekam z ciekawością na to, co przyniesie przyszłość. 35-letni zawodnik reprezentował klub Sore Al IL i od 2013 roku regularnie startował w Pucharze Świata. W swojej karierze zdobył trzy medale olimpijskie – w tym złoto drużynowe – oraz sześć medali mistrzostw świata (w tym dwa z MŚ w lotach). Wygrał trzy konkursy PŚ, a łącznie 16 razy stawał na podium. Dwukrotnie kończył sezon w czołowej piątce klasyfikacji generalnej. Najbardziej zapamiętany zostanie jednak za lot na 252 metry w Vikersund – w 2017 roku był to rekord świata. Czytaj także: Zoja Skubis pobiła rekord. Najmłodsza Polka na Dachu Świata