Najnowsze doniesienia. Nie poznawał ludzi, również najbardziej znanych aktorów, chodził spać po 17, a z telepromptera czytał nawet podczas krótkich, nieformalnych spotkań. Demokraci przez lata ukrywali zły stan zdrowia Joe Bidena i chcieli go za wszelką cenę „wypchnąć” do prezydentury. Konsekwencje mogą ponosić latami. Wyobraźmy sobie, że Joe Biden ma rację, gdy przekonuje, że wciąż jest w formie. Że jego umysł działa tak sprawnie jak kiedyś. Jak więc wytłumaczyć doniesienia z nowych książek o jego prezydenturze? Choćby to, że nigdy nie odbył formalnego spotkania, by zdecydować, czy ubiegać się o reelekcję. Że przez lata nie spotykał się z własnymi ankieterami, a większość członków jego gabinetu od dawna nie miała z nim kontaktu. Że w Białym Domu jadał kolację o 16:30, by zniknąć w prywatnych apartamentach już kwadrans po piątej. Że w trakcie podróży potrafił opuszczać odprawy, ale nie rezygnował z porannej wizyty u makijażystki, która maskowała zmarszczki i plamy starcze. Fakt, że jeszcze do czerwca ubiegłego roku władze Partii Demokratycznej i najbliższe otoczenia prezydenta przygotowywały go do reelekcji, zakrawa w obliczu tych doniesień na skandal. Umysłowo niesprawnyW książce „Original Sin” (pol. „Grzech Pierworodny”) Jake Tapper (CNN) i Alex Thompson (Axios) cytują osoby z otoczenia Bidena, według których prezydent bywał „całkowicie nieobecny, wyczerpany, jakby nie było go już z nami” – szczególnie od marca 2023 roku. W grudniu 2022 roku nie był w stanie przypomnieć sobie nazwiska swojego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego ani rzecznika prasowego. W czerwcu 2024, podczas jednej z uroczystości, nie poznał George’a Clooneya – dopiero podszept jednego z doradców uświadomił mu, kto to.Z kolei Jonathan Allen (NBC) i Amie Parnes („The Hill”) w książce „Fight” opisują, jak współpracownicy prezydenta stosowali różne zabiegi, by ukryć jego słabości: prowadzili go do śmigłowca, by zamaskować niepewny chód, używali dwóch kamer do montażu wypowiedzi, a nawet oznaczali fluorescencyjną taśmą drogę do mównicy na spotkaniach z wyborcami. Biden, niegdyś mistrz politycznej elokwencji, ograniczał się do czytania krótkich tekstów z promptera nawet podczas nieformalnych wystąpień.Czytaj też: Pogodzili się, ale to Chiny są górą. Trzymają Trumpa w szachuTe zabiegi nie umknęły uwadze opinii publicznej. Już w kwietniu 2023 roku tylko jedna trzecia Amerykanów uważała Bidena za „umysłowo sprawnego”, jak wynika z badań Pew Research Center. Dla wielu obserwatorów, zarówno wśród darczyńców, polityków Partii Demokratycznej, jak i zwykłych wyborców, pogarszający się stan prezydenta był oczywisty na długo przed debatą z Donaldem Trumpem w czerwcu 2024 roku, która pogrzebała jego szanse na reelekcję.Kryzys partiiSłabość Bidena stała się jednak przede wszystkim ilustracją problemów samej Partii Demokratycznej i amerykańskich mediów. Liderzy partii, nawet po kompromitującej debacie, publicznie zapewniali o jego gotowości do dalszego sprawowania urzędu – wśród nich byli m.in. Kamala Harris, Gavin Newsom, J.B. Pritzker czy Alexandria Ocasio-Cortez. Barack Obama, według relacji autorów, również nie potrafił skutecznie zareagować na kryzys. Wewnętrzna lojalność, kalkulacje polityczne i brak odwagi sprawiły, że przez długi czas nikt nie odważył się publicznie zakwestionować sensu kandydowania Bidena na drugą kadencję. Media liberalne, które wcześniej nie szczędziły krytyki Donaldowi Trumpowi, zaczęły otwarcie pisać o słabościach Bidena dopiero wtedy, gdy partia zaczęła się od niego odwracać.David Plouffe, były strateg Demokratów, podsumował to gorzko na łamach „The Economist”: „Nigdy więcej nie możemy sugerować ludziom, że to, co widzą na własne oczy, nie jest prawdą”.Ostatecznie książki o prezydenturze Bidena nie dowodzą, by wiek prezydenta prowadził do poważnych błędów politycznych, ale pokazują, jak bardzo osłabił on komunikację i zaufanie do przywództwa. W efekcie Biden, który miał być „mostem do nowego pokolenia”, stał się – jak piszą Allen i Parnes – „mostem od jednej kadencji Trumpa do drugiej”.Walka o życieW ostatnich tygodniach do publicznej debaty o stanie zdrowia Bidena doszedł nowy, dramatyczny wątek. 18 maja 2025 roku jego biuro poinformowało, że były prezydent został zdiagnozowany z agresywną postacią raka prostaty, który zdążył już dać przerzuty do kości. Diagnozę postawiono po tym, jak Biden zgłosił się do lekarza z nasilającymi się problemami urologicznymi. Lekarze ocenili nowotwór na 9 punktów w skali Gleasona, co oznacza bardzo wysoki stopień złośliwości i szybkie tempo rozwoju choroby. Mimo to, jak podkreślają specjaliści, nowotwór wydaje się być wrażliwy na leczenie hormonalne, co daje szansę na spowolnienie jego rozwoju. Biden i jego rodzina konsultują obecnie możliwe opcje terapii, w tym leczenie hormonalne, choć rokowania przy tego typu zaawansowaniu choroby są ostrożne.Czytaj też: Biden usłyszał dramatyczną diagnozę. Wydano oświadczenie