Sprytny ruch Azjatów. Po zawarciu 90-dniowego rozejmu w wojnie handlowej między USA i Chinami, czarne listy zaczynają się kurczyć, a cła spadać. Jednak kluczowy dla Amerykanów towar eksportowy Pekinu jest pod ścisłą kontrolą – żadna dostawa nie wyjdzie bez akceptacji rządu. Mowa o metalach ziem rzadkich, z których robione są np. magnesy – wykorzystywane od produkcji iPhone’ów, przez samochody elektryczne, na myśliwcach F-35 kończąc. Ich eksport jest całkowicie zdominowany przez Chiny, które dysponują największymi złożami.Metale ziem rzadkich - kontrola chińskiego eksportuJak zwraca uwagę CNN, Amerykanie robią dobrą minę do złej gry. Wśród licznych poluzowań obostrzeń celnych z czasu eskalacji wojny handlowej metale ziem rzadkich wciąż owej odwilży umykają. Reprezentant USA ds. handlu Jamieson Greer powiedział w Fox News, że Chiny zgodziły się na zdjęcie restrykcji.Przeczytaj też: Chiny zbudują dziesięć reaktorów jądrowych. „Wyprzedzą USA”Jak zauważają jednak eksperci cytowani przez CNN, to bardziej życzeniowe myślenie amerykańskiej administracji niż stan faktyczny, bo nic nie wskazuje, by obostrzenia miały być zniesione. „Nie byłbym zszokowany, gdyby okazało się, że pan Greer wyraża to, co ma nadzieję się wydarzyć, a nie to, co faktycznie zostało wynegocjowane” – powiedział w CNN Jon Hykawy, szef kanadyjskiej firmy doradczej Stormcrow Capital.Od kwietnia, czyli wprowadzenia odwetu za cła Amerykanów, chiński eksport metali ziem rzadkich wymaga rządowej akceptacji dla każdej dostawy. Eksperci przewidują, że to się raczej nie zmieni, bo stanowi potężną dźwignię na USA. A Donald Trump dowiódł już niejednokrotnie swojej nieprzewidywalności – to cecha, której międzynarodowy handel bardzo nie lubi. Obecny mechanizm kontroli eksportu jest tak skonstruowany, by łatwo było Pekinowi decydować, kto może kupować, a kto nie.Ruchy ChinChiny po początkowym wstrzymaniu dostaw zaczęły udzielać pierwszych licencji, między innymi dostawcom niemieckiego Volkswagena. Jednak w przypadku USA ograniczyły się do zdjęcia krytycznych firm z „czarnej listy”, pozwalając im tym samym ubiegać się o licencję na import. Jak zauważa CNN, Chiny mają możliwość odwlekać dostawy mnożąc biurokrację, a nawet jeśli udzielą pozwolenia, to dopiero po uzyskaniu dostępu do informacji, co dana firma zamierza zrobić z zakupionymi metalami i do kogo one finalnie trafią, dając im dużo większą kontrolę nad łańcuchem dostaw i jego słabymi punktami. Zobacz też: Ukraińcy pokazali legendarną broń. Topowe osiągnięcie myśli technicznej