Druga tura głosowania już 1 czerwca. Rafał Trzaskowski z minimalną przewagą nad Karolem Nawrockim wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich. Teraz czeka nas kilkanaście dni zaciętej kampanii. – Obaj panowie mają szanse na wygraną, obaj się do niej szykują, więc będzie to kampania nie na szable i rapiery, a na brzytwy i cepy – mówi portalowi TVP. Info doc. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog. Pierwszą turę wyborów prezydenckich wygrał Rafał Trzaskowski, który zdobył 31,36 proc. głosów. Po piętach depcze mu Karol Nawrocki z wynikiem 29,54 proc. Różnica między dwoma kandydatami wyniosła ponad 350 tys. głosów – podała Państwowa Komisja Wyborcza.Taki rezultat nie zaskoczył doc. Ewy Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Wiedziałam, że do drugiej tury przejdą Trzaskowski i Nawrocki. Zaskoczyła mnie bardzo mała różnica głosów między nimi. Jest niewielka, więc obaj panowie mogą szykować się do wygranej, co zresztą robią. Niesamowity wynik Grzegorza Brauna pokazuje, że my, bracia Polacy, nie reagujemy właściwie na ksenofobiczne zachowania, które są godne reakcji i pogardy – mówi ekspertka portalowi TVP.Info.Polityk Konfederacji Sławomir Mentzen z wynikiem 14,80 proc. znalazł się na podium, a czwarte miejsce zajął własnie prezes Konfederacji Korony Polskiej, Grzegorz Braun, z wynikiem 6,34 proc. głosów.Hołownia w trudnej sytuacjiZaskoczeniem jest zaledwie piąte miejsce lidera Polski 2050 Szymona Hołowni, który kampanię zaczynał z dużo wyższymi notowaniami. Ostatecznie uzyskał 4,99 proc. głosów. – Szymon Hołownia będzie teraz walczył o przeżycie, bo znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Już nie o to chodzi, że nie wszedł do drugiej tury, ale o bardzo niski wynik. Sam chyba nie przypuszczał, że będzie aż tak źle – podkreśla politolog.Adrian Zandberg z poparciem 4,86 proc. głosów zajął szóste miejsce, a siódme należy do Magdaleny Biejat, która uzyskała 4,23 proc. głosów. Joanna Senyszyn dostała 1,09 proc. poparcia.Czytaj także: Wysoka frekwencja w wyborach prezydenckich– Zaskoczył mnie też bardzo niski wynik Lewicy. Myślałam, że będzie troszkę lepiej. Było w końcu aż trzech kandydatów – mówi Pietrzyk-Zieniewicz.„Nie będzie to walka na szable i rapiery”Czy w drugiej turze Karol Nawrocki może liczyć na głosy konfederatów? – Trudno powiedzieć. W dużej mierze będzie to zależało od jego kampanii. W ostatnich dwóch-trzech tygodniach zmieniła się ona na korzyść, była sprytnie prowadzona. Zastosowano prostą psychologię, która pozwoliła uwiarygodnić Nawrockiego, mimo kawalerki, pana Jerzego i lichwiarskiej pożyczki. Kampania szła w kierunku: „oto szlachetny człowiek, którego poniewierają i specjalnie chcą mu dokuczyć”. Jego szlachetność potwierdził osobiscie prezes Kaczyński – uważa Pietrzyk-Zieniewicz.Politolog dodaje, że zarówno Trzaskowski, jak i Nawrocki, mają szanse na zwycięstwo: – Obaj mają szanse na wygraną, obaj się do niej szykują, więc nie będzie to walka na szable i rapiery, ale na brzytwy i cepy. Czego się jeszcze dowiemy i co panowie sobie powiedzą, to może przejść do historii polskich elekcji prezydenckich.„Już uśmiecha się do konfederatów”Zdaniem ekspertki kandydat Koalicji Obywatelskiej nie ma od kogo przejmować głosów. – Pozostaje mu zawalczyć o głosy tych, którzy pozostali w domu. Tu są jeszcze głosy. Trzeba jednak zrobić to umiejętnie, a sztab Trzaskowskiego nie jest zorganizowany – dodaje Pietrzyk-Zieniewicz i podkreśla, że „Nawrocki już się uśmiecha do konfederatów”.– Do braunowców chyba nie będzie się uśmiechał, bo nawet jak dla niego, to za dużo, chociaż mógłby dostać dwa-trzy procent. Na pewno liczy na konfederatów, bo to dla niego kopalnia głosów. Jeśli to zrobi umiejętnie, może uzyskać nawet połowę głosów Sławomira Mentzena. I to wystarczy – podsumowuje.Czytaj także: Kampania na pełnych obrotach. Karol Nawrocki rozdawał pączki na dworcu