Sygnał alarmowy. Jeszcze półtora roku temu biegał po Sejmie z gaśnicą. Kto wtedy przypuszczał, że w wyborach prezydenckich – choć będzie w nich startował również Sławomir Mentzen – zdobędzie ponad milion głosów? Grzegorz Braun długo traktowany był w Polsce jako „niegroźna ciekawostka”. Już nie powinien. „Pomarańczowa Alternatywa” nie była typowym ruchem antykomunistycznym. Nikt nie strajkował, nikt nie bił się z policją. Zamiast przemocy, wybierali… humor. Rozdawali ludziom papier toaletowy, na murach rysowali krasnoludki, a na ulice wychodzili a to z gigantyczną podpaską, a to transparentami w stylu: „Milicja w krainie czarów”. Rozbrajali kreatywnością i pomysłowością. Władze były bezradne. Aresztować kogoś za malowanie krasnoludków?Choć ruch szybko nabrał ogólnopolskiego charakteru, to zrodził się pod koniec lat 80. we Wrocławiu, w jednym z mieszkań, do którego często zaglądał również Grzegorz Braun. Był młodym studentem, ciekawym świata. Słuchał, obserwował, ale nie miał zadatków na lidera. Nie pchał się przed szereg, ale i nie chował w cieniu: aktywnie uczestniczył w rozmaitych inicjatywach, za co zresztą szybko trafił na radary Służby Bezpieczeństwa. Nie miał jednak, w przeciwieństwie do zdecydowanej większości kolegów, ambicji politycznych. Zamiast wygłaszać płomienne mowy, wolał… biegać z kamerą. To dlatego, choć w 1990 roku skończył polonistykę, po odebraniu dyplomu poszedł jeszcze dokształcać się na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego.Czytaj też: „Smutne zaskoczenie”. Kwaśniewski o Braunie i wynikach kandydatów lewicyZza kameryZanim jego nazwisko pojawiło się na jakichkolwiek kartach wyborczych, to właśnie filmami zaczął wzbudzać emocje w społeczeństwie. „Plusy dodatnie, plusy ujemne” – dokument o kontaktach Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa – przyniósł mu co prawda sądowe starcie z legendą „Solidarności”, ale dał też niezbędny w tej branży rozgłos. Braun nie bał się stawiać pytań, których inni unikali. Jego filmy, choć często mocno subiektywne, były wyrazem głębokiego przekonania, że prawda historyczna jest ważniejsza niż polityczna poprawność.Łączył dokument z publicystyką, opartą często na archiwaliach IPN. Na tę samą modłę powstały w kolejnych latach takie obrazy jak „Towarzysz Generał” o Wojciechu Jaruzelskim czy „Wielka ucieczka cenzora”. Nie były to, w żadnym razie, dzieła sztuki. Braun konsekwentnie budował jednak markę reżysera bezkompromisowego, gotowego do konfrontacji z największymi mitami III RP. Jego twórczość była nie tylko artystycznym wyzwaniem, ale i politycznym manifestem. Nie szukał kompromisów. Wolał ostrą krytykę, co – rzecz jasna – nie wszystkim się podobało. I nie przysporzyło mu zbyt wielu przyjaciół.Polityczny autsajderPierwszą poważną próbę wejścia do polityki Braun podjął w 2007 roku, startując do Senatu z ramienia Unii Polityki Realnej (UPR) – partii o profilu libertariańskim, związanej z Januszem Korwin-Mikkem. Wybór tej formacji nie był przypadkowy: UPR, głosząca hasła likwidacji podatków i państwa opiekuńczego, odpowiadała jego ówczesnym poglądom ekonomicznym. Braun podkreślał wówczas, że jest „państwowcem, ale przeciwnikiem biurokratyzmu”.Kampania zakończyła się jednak niepowodzeniem – nie zebrał wystarczającej liczby podpisów, by oficjalnie znaleźć się na liście wyborczej. Eksperci wskazywali, że problemem była nie tylko niska rozpoznawalność, ale i wewnętrzne podziały w UPR, która w tamtym okresie traciła poparcie. Dla Brauna stało się jasne, że droga do polityki wymaga szerszego zaplecza i bardziej wyrazistego przekazu.W kolejnych latach skupił się na budowaniu intelektualnego zaplecza dla swojej przyszłej działalności. Pisał dla konserwatywnych pism (m.in. „Fronda”, „Opcja na prawo”), prowadził wykłady na Uniwersytecie Wrocławskim, a także rozwijał teorię „neonacjonalizmu posłanniczego”, łączącego tradycjonalizm katolicki z ideą monarchistyczną. Jego teksty i wystąpienia coraz wyraźniej ewoluowały w stronę radykalnego konserwatyzmu, często z elementami teorii spiskowych (np. o „judaizacji Polski” czy „ultramasonerii”).Kluczowym momentem była publikacja książki „System. Od Lenina do Putina” (2019), w której przedstawił wizję Polski jako „twierdzy chrześcijaństwa” zagrożonej przez globalne siły liberalizmu. To wtedy też zaczął otwarcie głosić postulat „polexitu” i zerwania z Unią Europejską, co stało się później jednym z filarów jego programu.Czytaj też: „Osiemnastka” między turami wyborów. Czy 1 czerwca mogę zagłosować„Pobudka”W 2015 roku Braun po raz pierwszy wystartował w wyborach prezydenckich, zdobywając zaledwie 0,83 proc. głosów. Choć wynik był symboliczny, kampania pozwoliła mu wypracować charakterystyczny styl: bezpośredni, konfrontacyjny, oparty na licznych prowokacjach.Po wyborach założył organizację „Pobudka” – ruch, który miał być odpowiedzią na „duchowy, intelektualny i materialny kryzys Polaków”. Hasło „Kościół – Szkoła – Strzelnica – Mennica” stało się nie tylko programem, ale i symbolem nowego stylu polityki: radykalnej, odwołującej się do tradycji, religii i wolności obywatelskiej. Braun konsekwentnie odcinał się od głównego nurtu, budując własny ekosystem, w którym miejsce znajdowali zarówno monarchiści, jak i antyszczepionkowcy, tradycjonaliści katoliccy i przeciwnicy Unii Europejskiej.Sam daleko jednak nie doszedł. Przełom w jego karierze nastąpił dopiero w 2019 roku, gdy wraz z Konfederacją Korony Polskiej wszedł w koalicję z ugrupowaniami Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena. Jego radykalizm stał się magnesem dla elektoratu rozczarowanego umiarkowaną polityką PiS.Czytaj też: PiS zadowolone z wyników. „Zmobilizować wyborców Mentzena”Siła konsekwencjiNie ma w Polsce drugiego polityka, który z taką konsekwencją i bezkompromisowością głosiłby poglądy, które dla większości są nie do przyjęcia. Braun jest monarchistą, który otwarcie krytykuje demokrację i marzy o ewolucji ustroju w stronę monarchii. W sprawach światopoglądowych deklaruje pełne poparcie dla nauki Kościoła katolickiego, ale nie waha się atakować hierarchów, gdy uznaje, że zdradzają tradycję.W ostatniej kampanii jego program był mieszanką radykalnego konserwatyzmu, antyunijnego buntu i wolnościowej retoryki gospodarczej. Braun chce nie tylko wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, ale i zlikwidować podatki dochodowe, znieść obowiązkowe szczepienia, przywrócić węgiel jako podstawę energetyki, wprowadzić całkowity zakaz aborcji i dać powszechny dostęp do broni. W jego narracji Polska jest oblężoną twierdzą, którą trzeba bronić przed „eurokołchozem”, „ukrainizacją” i „nowym porządkiem świata”.Jego poglądy na temat pandemii i szczepień uczyniły z niego lidera środowisk antyszczepionkowych. To Braun był jednym z pierwszych polityków, którzy otwarcie sprzeciwiali się „segregacji sanitarnej” i nazywali kampanię szczepień „eksperymentem medycznym na ludziach”. W czasie pandemii organizował „poselską komisję śledczą” Norymberga 2.0, która miała rozliczać „zbrodnie pandemiczne”. Jego retoryka była ostrzejsza niż u większości polityków prawicy, a zarazem bardziej spójna i konsekwentna.Król happeningówJak w czasach młodości, gdy rozmyślał nad szalonymi happeningami „Pomarańczowej Alternatywy”, tak i jako dorosły polityk właśnie w ten sposób próbuje trafić do powszechnej świadomości. Zgaszenie świec chanukowych w Sejmie, przerwanie wykładu profesora Jana Grabowskiego, zamalowanie wystawy LGBT w Opolu, palenie flagi Unii Europejskiej pod kopalnią „Wujek” – to tylko niektóre z akcji, które wywołały burzę w mediach i oburzenie przeciwników. Ministrowi zdrowia, Adamowi Niedzielskiemu, powiedział w Sejmie, że „będzie wisiał”.Działania, które dla zdecydowanej większości Polaków były zdecydowanym przekroczeniem granic, dla jego zwolenników były dowodem autentyczności i odwagi. Braun, wbrew pozorom, nie jest typem samotnego wilka. Na przestrzeni lat powstał wokół niego rozbudowany ekosystem organizacji, fundacji i stowarzyszeń, które wspierają działalność polityczną kontrowersyjnego lidera. „Pobudka”, Konfederacja Korony Polskiej, Fundacja Osuchowa, Polskie Veto – każda z tych struktur pełni określoną rolę: od organizacji wydarzeń, przez szkolenia strzeleckie, po prowadzenie własnej łączności radiowej na wypadek „wyłączenia z sieci”. To właśnie dzięki tym organizacjom Braun jest w stanie prowadzić kampanię niezależnie od wsparcia głównych partii i mediów.Czytaj też: O głos od wygranej. Na Dolnym Śląsku o wyniku zdecydowała... jedna osoba„Nas w ogóle miało nie być”Wynik Brauna w niedzielnych wyborach prezydenckich to nie przypadek. To efekt kilku lat konsekwentnej pracy u podstaw, budowania własnego środowiska i wykorzystywania każdej okazji do medialnej ekspozycji. Jego kampania była prowadzona poza głównym nurtem, często bez wsparcia mediów, ale z ogromną energią i zaangażowaniem zwolenników. Braun sam podkreślał, że „nas przecież w ogóle miało nie być; zero minut, zero sekund w mainstreamie”.Największe poparcie uzyskał w regionach, gdzie tradycyjne wartości i nieufność wobec „systemu” są szczególnie silne. Na Podhalu zdobył ponad 12 proc. głosów, ustępując tylko kandydatom PiS i Konfederacji. Jego elektorat jest zaskakująco zróżnicowany: od młodych ludzi, przez przedsiębiorców, po mieszkańców wsi i emerytów. Wśród jego wyborców co trzeci ma wyższe wykształcenie, a połowa mieszka na wsi. Dla wielu z nich Braun jest symbolem autentyczności i niezgody na rozwiązania narzucane z zewnątrz. Jego konsekwencja i niezmienność poglądów są postrzegane jako dowód autentyczności, w przeciwieństwie do polityków, którzy zmieniają zdanie w zależności od sondaży. Wielu wyborców przyciągnęła jego walka z obostrzeniami pandemicznymi i sprzeciw wobec „ukrainizacji Polski”.„Front gaśnicowy”Po ogłoszeniu wyników wyborów Braun nie krył satysfakcji. „To jest niezły wynik, to jest dobry trend” – mówił podczas wieczoru wyborczego, dziękując swoim współpracownikom i zwolennikom. Jego celem jest teraz budowa „szerokiego frontu gaśnicowego” – ruchu, który ma wprowadzić do parlamentu „prawdziwie antysystemową” prawicę. To sygnał alarmowy: nie tylko dla Polski, ale – przede wszystkim – polityków głównego nurtu, którzy zdają się coraz mniej rozumieć, co w trawie piszczy. Braun konsekwentnie promuje narracje, które nie tylko dzielą Polaków, ale często przekraczają granice debaty publicznej, sięgając po teorie spiskowe, antysemickie stereotypy czy nienawiść wobec mniejszości i uchodźców. Jego działania – od zakłócania minut ciszy po prowokacyjne happeningi – nie służą dialogowi, lecz eskalacji napięć i polaryzacji. Co więcej, jego bliskie kontakty z prorosyjskimi środowiskami oraz udział w kampaniach antyukraińskich narażają na szwank bezpieczeństwo i pozycję Polski na arenie międzynarodowej.Osoby związane z jego środowiskiem mówią, że staje się nie tylko coraz bardziej radykalny, ale i... nieobliczalny. Wzrost popularności Brauna i jego ruchu to symptom głębokiego kryzysu zaufania do instytucji i elit politycznych, ale także ostrzeżenie, że radykalizm i populizm mogą zyskać na sile, jeśli nie zostaną potraktowane poważnie. Jego elektorat, choć zróżnicowany, wyraża rosnące niezadowolenie i frustrację, które nie znajdują odpowiedzi w tradycyjnej polityce.