Druga tura wyborów. Po przeliczeniu głosów z 89,6 proc. komisji w powtórzonych wyborach prezydenckich w Rumunii proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan prowadzi z wynikiem 53,63 proc. Lider radykalnie prawicowej AUR George Simion uzyskał 46,37 proc. głosów. W pierwszych słowach jakie skierowali do wyborców, obaj kandydaci ogłosili swe zwycięstwo.– Obecnie przeżywamy moment nadziei. Prosimy jednak o cierpliwość w nadchodzącym okresie. Nastąpi trudny okres, konieczny, aby zrównoważyć gospodarkę i stworzyć podwaliny zdrowego społeczeństwa. Proszę o nadzieję i cierpliwość – powiedział Dan.– Ważne jest, abyśmy połączyli siły i zaczęli leczyć kraj oraz leczyć rany przeszłości. Będę prezydentem wszystkich Rumunów, więc będę także waszym prezydentem! – mówił nacjonalista George Simion, dziękując zwycięzcy odwołanych wyborów Calinowi Georgescu.Rumuni poszli tłumnie głosować Druga tura cieszyła się dużym zainteresowaniem Rumunów. Frekwencja wyborcza wyniosła prawie 65 proc. – co oznacza, że do urn poszło ponad 11,5 miliona osób. Absolutny rekord pobili Rumuni mieszkający za granicą. W diasporze głos oddało ponad 1,6 mln osób. Nie byli oni badani przez sondażownie, dlatego Nicusor Dan nie może być jeszcze całkowicie pewny zwycięstwa, choć jego przewaga wydaje się być bezpieczna.Portal Euronews zwrócił uwagę, że zgodnie z krajowymi prognozami sporządzonymi przez ośrodki badawcze Avangarde i Curs, opublikowanymi przez Euronews Romania, kraj położony na wschodniej flance NATO wybrał kandydata popierającego Unię Europejską i NATO przy ogromnej frekwencji, naznaczonej strachem i niechęcią. Właśnie to zdecydowało o porażce zwycięzcy pierwszej rundy Simiona.Czytaj więcej: Rumunia powtarza wybory. Kandydaci z dwóch różnych światów