Są gotowe już pierwsze dokumenty. Wreszcie coś drgnęło w sprawie ceł jakimi wzajemnie straszyły się Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Jest nadzieja, że obaj partnerzy dojdą do porozumienia, bo jak informuje „Financial Times”, przedstawili już w formie dokumentów swoje oczekiwania. Unia Europejska szykowała się na każdy wariant – także wojny handlowej z USA. Przygotowany na początku kwietnia projekt decyzji Komisji Europejskiej zawiera 67 stron, w zdecydowanej większości wypełnionych tabelami z listami dóbr, które mają zostać objęte cłami UE. Propozycja w zdecydowanej większości zakłada 25-procentową taryfę celną, a znacznie rzadziej 10-procentową.Przełamane pierwsze lodyW ostatnich dniach jednak Unia i Waszyngton wymieniły się dokumentami, które mają stanowić podstawę do rozmów i określić warunki brzegowe porozumień handlowych. Przerwało to impas, który groził tym, że Unia „znajdzie się na końcu kolejki do negocjacji z zespołem Trumpa” – zauważa brytyjski dziennik.Szefowa Dyrekcji Generalnej ds. Handlu KE Sabine Weyand powiedziała ambasadorom państw UE, że Wspólnota musi działać spokojnie i nie ulegać presji USA, które zabiegają o „szybkie zwycięstwa” – głosi unijny dokument, do którego dotarła redakcja „Financial Times”.Jamieson Greer, przedstawiciel administracji USA ds. handlu, przyczynił się do przełamania zastoju w rozmowach, gdy prywatnie ostrzegł europejskich dyplomatów, że zespół Trumpa jest coraz bardziej sfrustrowany tym, że UE nie chce przedstawić pisemnych propozycji porozumienia, można zatem oczekiwać, że Waszyngton wdroży w pełni taryfy Trumpa.Zobacz także: Szybka reakcja Europy. „Wstrzymamy cła odwetowe na USA”We wtorek z Greerem rozmawiał komisarz UE ds. handlu Marosz Szefczovicz, który pilotuje negocjacje z USA. W rozmowie z „Financial Times” wyjaśnił, że chciałby zmniejszyć deficyt USA w wymianie z Unią proponując, że UE zwiększy zakupy gazu, broni i produktów rolnych. Jednak strona amerykańska stale naciska na zmiany w europejskich przepisach dotyczących żywności, podatku od usług cyfrowych, podatku VAT oraz na zniesienie ceł na pewne amerykańskie dobra.Unia stawia warunkiWyższe amerykańskie cła uderzyłyby szczególnie w te kraje, które eksportowały za ocean dużo towarów – jak np. Niemcy, Irlandia czy Włochy. W mniejszym stopniu oddziaływałyby one na polską gospodarkę, bo nasz kraj ma stosunkowo niewielką wymianę handlową ze Stanami Zjednoczonymi.„Financial Times” podkreśla też, że ministrowie handlu państw unijnych dali jasno do zrozumienia, że nie satysfakcjonowałoby ich takie porozumienie, jakie USA zawarły niedawno z Wielką Brytanią, a które pozostawia cła na poziomie 10 proc.Minister handlu Szwecji Benjamin Dousa oznajmił: „nie będziemy zadowoleni z takiego porozumienia” i w takim przypadku USA musiałyby „oczekiwać retorsji”. Unijny dyplomata powiedział wręcz, że „10 proc. to nie jest deal”.Szefczowicz oświadczył zaś, że UE nie zaakceptuje wymogów USA dotyczących zniesienia podatku VAT oraz złagodzenia przepisów o usługach cyfrowych i podatków.Zobacz także – Unia Europejska chce iść na ustępstwa. Trump: To za małoNa początku kwietnia minister finansów USA Scott Bessent przyznał, że USA chcą doprowadzić do zniesienia podatków cyfrowych przez poszczególne państwa UE.