Sprzątnęli im kontrakt sprzed nosa. Rosja jeszcze przez ponad 40 lat miała czerpać zyski z zarządzania portem w syryjskim Tartusie. Syria, jej dawny sojusznik, unieważnił dokument, wyrzucając Kreml z tej inwestycji. Miejsce Rosjan zajęły Zjednoczone Emiraty Arabskie. To niejedyny kontrakt, jaki im zabiorą - będą też drukować syryjską walutę. Jak podaje syryjska telewizja, zarząd portu w Tartusie podpisał umowę na zarządzanie tą infrastrukturą z DP World, największym operatorem portowym na świecie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.Syria przygotowuje się do końca sankcjiNowe partnerstwo ma zapewnić budowę nowych terminali przeładunkowych, utworzenia specjalnych stref ekonomicznych i podniesienie znaczenia podupadłego portu w handlu międzynarodowym.Dotąd portem zarządzały wspólnie Syria i Rosja. W efekcie port jest – jak to ujmują lokalne media – ledwo operacyjny z powodu wysokich opłat, przepisów i problemów technicznych. Nową wersję umowy zawarto z Rosją jeszcze w czasach reżimu al Asaada w 2019 r., miała trwać 49 lat. Widać, że nowy rząd Syrii stara się ożywić handel i jedną ręką negocjuje zniesienie duszących go od dekad sankcji, drugą przygotowuje inwestycje i infrastrukturę. W maju podpisano z francuską firmą CMA CGM umowę na zarządzanie innym ważnym portem – w Latakii.Mimo zmiany władzy, syryjska waluta wciąż drukowana jest przez rosyjskie mennice. Ten kontrakt, jak donosi Reuters, Rosja również ma stracić. Jak wynika z informacji agencji, nowe władze Syrii zamierzają przenieść produkcję do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Niemiec. Przeczytaj też: „Czas zwiększyć presję”. Premier Tusk zdecydowanie o działaniach RosjiWyproszenie Rosji ze wspólnego biznesu dotyczy jednak cywilnej części portu. Po przejęciu władzy nowe władze Syrii wypowiedziały Rosjanom szereg umów. Wciąż pod znakiem zapytania stoją sprawy z obecnością Rosjan w dwóch bazach wojskowych w Syrii – morskiej w Tartusie i lotniczej w Humajmim. Formalnie wciąż je kontrolują, a Kreml usilnie zabiega, by Syria nadal mu na to pozwalała. Jednak Rosjanie na wszelki wypadek wywieźli już część sprzętu z tych obszarów. Ta sytuacja rodzi dla niej duże problemy, jeśli chodzi o utrzymanie swojej floty na Morzu Śródziemnym, dlatego szuka alternatyw w regionie.