Umowa pożyczki. Karol Nawrocki zawarł z panem Jerzym umowę pożyczki na tak wysoki procent, że senior nie byłby w stanie spłacić nawet odsetek – ujawnia „Gazeta Wyborcza”. Jak ustaliła „Wyborcza”, umowa jest datowana na 15 lutego 2010 r. i była podpisana w Gdańsku. Dokument został złożony w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Gdańsku lub w wydziale Urzędu Miejskiego w Gdańsku, który zajmował się mieszkaniami komunalnymi. Po zawiadomieniach do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę gminy Gdańsk i pana Jerzego umowa znalazła się w materiałach zabezpieczonych przez śledczych.Umowa ma formę wydruku z odręcznie wpisanymi danymi stron – imię i nazwisko, adres, PESEL oraz podpisami Karola Nawrockiego i Jerzego Ż. Ręcznie wpisane zostało także oprocentowanie. Widnieje też informacja, że Nawrocki pożycza panu Jerzemu 12 tys. zł „na wykup mieszkania komunalnego”. „To oznacza, że Nawrocki od początku stał za wykupem mieszkania od gminy za 10 proc. wartości, aby następnie przejąć je od pana Jerzego” – pisze „Wyborcza”, która wcześniej informowała, że w październiku 2011 r. Nawrocki osobiście przelał pieniądze w imieniu Jerzego Ż. na konto urzędu.Zobacz także: Kawalerka Nawrockiego. Jest ruch gdańskiej prokuratury12 tys. zł na 20 procent rocznie„Kluczowe w umowie z 15 lutego 2010 r. jest jednak to, że Nawrocki pożycza Jerzemu Ż. kwotę 12 tys. zł na 20 procent rocznie. Strony ustaliły, że pieniądze zostaną zwrócone w określonym miejscu – w mieszkaniu Jerzego Ż.” – informuje dziennik. „Problem w tym, że gdyby pan Jerzy miał spłacać same tylko odsetki od pożyczki na 20 proc., to rocznie wyniosłyby one 2,4 tys. zł. Taka kwota była poza jego możliwościami finansowymi. Brakowało mu pieniędzy na podstawowe potrzeby, utrzymywał się dzięki pomocy społecznej. Istnieje możliwość, że po umowie Nawrocki nie przekazał wcale pieniędzy panu Jerzemu. Za wykup zapłacił na konto urzędu dopiero 21 października 2011 r. Sprawa trwała tak długo, ponieważ od roku 2010 trwała procedura wykupu mieszkania komunalnego. Urzędnicy rozpatrywali wniosek o wykup lokalu, czekali na wycenę rzeczoznawcy” – dodaje „Wyborcza”.