Anna Jagiellonka wianem podczas wolnej elekcji. Liczba krzyżyków na kartach do głosowania to dziś kluczowy element przesądzający o wyniku wyborów. Przed wiekami było jakby ciekawiej. Podczas dwóch pierwszych wolnych elekcji jednym z warunków do zdobycia korony królewskiej było poślubienie podstarzałej Anny Jagiellonki, a przymiarki robił nawet car Iwan IV Groźny. Zapraszamy na podróż, w której towarzyszyć nam będą listy miłosne króla podpisywane krwią czy smagane pejczem lesbijki. Ot, kaprysy władzy. Wybory to bez wątpienia najważniejszy mechanizm demokracji, ale nie są obce także monarchiom, które z czasem niewiele mająwspólnego z demokracją. Obecnie istnieje de facto jedna monarchia elekcyjna – to oczywiście Watykan, w którym konklawe jest formą wyborów bezpośrednich.Co do zasady jest to metoda uczciwsza niż w przypadku państw, które tylko na poziomie deklaracji zmierzają w demokratycznym kierunku. Taka jest choćby Rosja Władimira Putina, gdzie sfałszowane wybory służą wyłącznie utrzymaniu fikcji oraz celom propagandowym.O ileż uczciwsza była nasza wolna elekcja. I ciekawsza. Trzeba oczywiście zaznaczyć, że mechanizm wyboru monarchy nie wszedł w życie w 1573 roku po śmierci Zygmunta II Augusta, ostatniego króla z dynastii Jagiellonów. Metoda była stosowana już niemal 200 lat wcześniej.Wiadomo, że pierwszym polskim monarchą elekcyjnym był Władysław II Jagiełło, który wstąpił na tron w 1386 roku. Najdłużej panujący polski król miał postawione trzy warunki wynikające z zawartej z Koroną Królestwa Polskiego unii w Krewie.Chrzest i ślubWielki książę litewski zobowiązał się do przyjęcia chrztu, chrystianizacji Litwy oraz poślubienia królowej polskiej Jadwigi. Wszystko spełnił, choć ostatni warunek był nie w smak samej 12-letniej Jadwidze Andegaweńskiej. Tu potomkini możnego zachodnioeuropejskiego rodu, a musiała wyjść za nieokrzesanego poganina, w dodatku znacznie od niej starszego.Dla Jagiełły Jadwiga musiała zostawić Wilhelma Habsburga, którego – jak się przypuszcza – naprawdę pokochała. Niewiele więc brakowało, a nie mielibyśmy Jagiellonów na tronie, a Habsburgów. Wielki orędownik tego małżeństwa, książę opolski Władysław Opolczyk, 24 sierpnia 1385 roku opanował nawet zamek wawelski, żeby dopełnić świętego sakramentu małżeństwa.Na drodze do szczęścia Jadwigi i Wilhelma stanęli panowie krakowscy. Córkę Ludwika Węgierskiego postanowili wydać swojemu kandydatowi – właśnie litewskiemu nieokrzesańcowi, który lepiej pasował do ich wcale ambitnych planów politycznych.Trzeba przyznać, że Jagiełło był lepszym wyborem dla Polski niż dla Jadwigi. Złamał choćby potęgę Krzyżaków, dzięki czemu Polska wyrosła na czołową siłę w Europie. Zabezpieczył też sukcesję dla swojego syna Władysława, późniejszego króla, który niefortunnie poległ w bitwie pod Warną. Budowa dynastii kosztowała koronę przywilej jedlneńsko-krakowski, który bardzo wzmacniał pozycję szlachty kosztem monarchy i był wstępem do późniejszych problemów kraju.Anna Jagiellonka jak JadwigaSą niewątpliwe podobieństwa między elekcją Jagiełły a klasyczną XVI-wieczną wolną elekcją. Osią wyborów i losów państwa był w obu przypadkach stan cywilny kobiety z królewskiego roku. W przypadku Władysława II była to Jadwiga, zaś dwa wieki później była to Anna Jagiellonka.Historia w bardzo ciekawy sposób spięła losy dynastii Jagiellonów. Jej początek oraz koniec wyznaczają demokratyczny mechanizm i nieszczęsny los kobiet. To przypuszczalnie jedyny taki przypadek w historii ludzkości. Przyjrzyjmy się zatem klamrze zamykającej dzieje tego zasłużonego rodu.Pomysł, by elekcja była już stałym mechanizmem przekazywania władzy, zainicjował król Zygmunt I Stary, który wydał odpowiednie statuty w latach 1530 i 1538. Ideę podrzucił Piotr Zbrorowski i dopiero po jakimś czasie spotkała się z ciepłym przyjęciem. Magnateria początkowo kręciła nosem, bo mechanizm dawał szaraczkom prawa jak możnym, z drugiej strony mocniej wiązała klientów z panami.Zatem na elekcję mógł przybyć każdy, kto chciał (unusquisque qui vellet) i był odpowiednio urodzony. Założono też, że elekcja ma być wolna (electio Regis libera). Sprawiedliwie, choć potem kołtuneria zaczęła ją wykorzystywać do szerzenia anarchii szlacheckiej. Nie pierwszy to raz z historii, gdy rozsądny pomysł nie pasował do umysłowości i poziomu moralnego ludzi.Miłośnik alchemiiZygmunt I Stary miał zabezpieczoną sukcesję, po nim na tron wstąpił jego syn Zygmunt II August. Niefortunnie ten miłośnik alchemii i wywoływania duchów zmarł bezpotomnie 7 lipca 1572 roku w 52. wiośnie życia. Nastało bezkrólewie i statuty ojca znalazły zastosowanie.Kandydatów na najwyższy urząd w państwie – jak byśmy dziś powiedzieli – pojawiło się wielu. Sondaży oczywiście nie było, ale było kilku faworytów, choć wtedy jeszcze ten wyraz oznaczał zupełnie co innego.Jednym z nich był Ernest Habsburg, syn Maksymiliana II – cesarza rzymskiego, króla Czech, Węgier i Chorwacji. Znów więc dynastia ta dobijała się do polskiego tronu. Uprzedzając wypadki, Ernest królem na Wawelu nie został, choć – ciekawostka – w 1592 roku otrzymał od króla Zygmunta III Wazy propozycję przejęcia polskiej korony, ale wydarzenia potoczyły się inaczej.Były też kandydatury króla Szwecji Jana III Wazy czy Henryka D'Anjou, brata króla Francji Karola III Walezjusza. Przewrotną z naszego punktu widzenia była możliwa perspektywa, by królem Polski został rosyjski car Iwan IV, który przeszedł do historii z przydomkiem Groźny.Luteranin zdyskwalifikowanyWysuwano także nazwiska władcy Siedmiogrodu Stefana Batorego czy Henryka XI legnickiego, który pochodził z prastarej dynastii Piastów, ale w oczach wyborców dyskwalifikowała go wiara – wyznawał luteranizm. Byli też choćby syn cara Teodor czy nawet cesarski poseł w Polsce Wilhelm z Rożemberku, najwyższy burgrabia praski.Tych ostatnich, zapewne bez głębszych refleksji, wysuwała drobna szlachta. Swoją drogą dziś również mamy w wyborach sporo folkloru. Teraz jednak warunkiem jest odpowiedni odsetek głosów, wtedy dochodziła konieczność poślubienia Anny Jagiellonki, córki Zygmunta I Starego i siostry Zygmunta II Augusta.Ten warunek sprawiał, że odpadali czołowi pretendenci – Jan III Waza i Iwan IV Groźny. Z liczących się kandydatów zostawali Ernest Habsburg i Henryk D'Anjou. Co ciekawe, pod względem wieku pasowaliby do roli Jadwigi u boku Jagiełły, byli bowiem od Jagiellonki młodsi o przeszło 30 lat.Wyszła na jaw jeszcze jedna osobliwość. Ernest był prawnukiem królewicza Władysława II Jagiellończyka. W przypadku ślubu panna młoda zostałaby żoną swojego stryjecznego wnuka. Zostawał więc Walezjusz, co mimo wszystko też nie było idealnym rozwiązaniem dla królowej.Rozpusta na dworzeHenryk wychował się na francuskim dworze, gdzie królowała rozpusta, a wiadomo też było, że i on nie miał szczególnych oporów, by jej się oddawać. Słowa występującego w jego imieniu tytularnego biskupa Valence, Jeana de Monluc, niewiele mogły uspokoić obawy dojrzałej kobiety.Zajrzyjmy na wesoły dwór Henryka II Walezjusza, ojca naszego przyszłego pomazańca. Król oficjalnie żył z faworytą Dianą de Poitiers, ale lubił lansować się po Paryżu, jadąc karocą ciągniętą przez byki, na których siedziały nagie prostytutki. Królowa Katarzyna Medycejska nie lepsza, odsunięta przez męża ochoczo oddawała się miłości lesbijskiej, przy czym szczególnie interesowało ją smaganie kochanek pejczem.Do tego syfilis doprowadził do śmierci obu dziadków narzeczonego dla Jagiellonki, o której nie będzie przesadą powiedzenie, że była bigotką. Warto przyjrzeć się też samemu Henrykowi, daje to wspaniały wgląd w umysłowość i moralność epoki.Czytaj więcej: Insygnia władców Polski w tajnej skrytce. Były owinięte w gazetęPrzyszły król Polski inicjację seksualną przeszedł z własną siostrą Małgorzatą. Później poznawał sztukę miłosną z dwórką matki Ludwiką du Rouet, która dzieliła sypialnię także z jego królewskim bratem Karolem IX. Niefortunnie, Ludwika zaszła w ciążę i została odsunięta od dworu.Henryk lubił też napadać z kompanami na damy. Zabawa polegała na tym, że łapało się ofiarę, zwykle prostytutkę, i podpalało jej owłosienie łonowe. Można było pęknąć ze śmiechu. Matka miała w końcu dość i wydała Henryka za pobożną ascetkę Juanę de Austria, która jednak nie zdecydowała się złączyć świętym sakramentem z kimś tak niemoralnym.Pojawiły się też opinie, że przyszły król Polski jest homoseksualistą. Zaczął się bowiem nosić jak niewiasta – suknie z drogimi kamieniami, po dwa kolczyki z perłami w uszach, kolia z woniejącą ambrą, fikuśne fryzury. Do tego otaczał się wysportowanymi młodzieńcami.Takim był narzeczony dla Anny Jagiellonki, oddanej w głębokiej żałobie po przedwcześnie zgasłym bracie, któremu za własne pieniądze wystawiła imponujący pomnik nagrobny. Takim był polski monarcha wybrany w wyniku wolnej elekcji w maju 1573 roku.Listy podpisane krwiąTrzeba przyznać, że nie spieszył się do poddanych. W drogę wyruszył dopiero w listopadzie, gdyż zatrzymał go romans z zamężną Maria de Condé, do której listy podpisywał własną krwią. Zapewne także przedkładał wdzięki zaprawionych w sztuce prostytutek nad możliwość odkrywania tajemnic alkowy z podstarzałą Jagiellonką.Już jadąc do Polski nawiązał w Lotaryngii romans z Ludwiką de Lorraine-Vaudémont, która później zresztą została jego żoną. W końcu orszak liczący przeszło 1200 koni, karety z damami dworu i kobietami podejrzanej konduity oraz wozy z bagażami dotarły do polskiej granicy. Od Łużyc na króla oczekiwał książę piastowski z Brzegu Jerzy II.Granicę Henryk przekroczył w Międzyrzeczu, tu już monarchę-elekta powitali senatorzy, biskupi, wojewodowie. Do Krakowa droga wiodła przez Poznań i Częstochowę. W końcu małżonkowie mogli się poznać, ale – co było do przewidzenia – Karol nie pokochał Anny od pierwszego wejrzenia. Rzucił kilka słów na odczepne w jej komnacie i odszedł.Trzy dni później miała miejsce koronacja, bale i turnieje. Świętowanie się ciągnęło, ale król ani myślał dopełnić warunku otrzymania korony i ożenić się z Jagiellonką. Metody stosował dziecinne – a to symulował chorobę, a to zamykał się w komnacie. Najpewniej nie oddawał się samotnej ascezie i umartwianiu ciała, bo przyprowadzano mu faworyty i pospolite prostytutki. Nadal wypisywał do Marii de Condé tęskne listy podpisane krwią.Polowania, uczty, tańceTak mijały tygodnie na polowaniach, grze w karty, ucztach czy tańcach z nagimi niewiastami ku zgorszeniu dworu, który przecież też niejedno wcześniej widział. Henryk nie mógł dłużej odwlekać ślubu. Wreszcie wyprawiono bal, który był traktowany jako oficjalne zaręczyny, ale następnego dnia król dowiedział się o śmierci swojego ukochanego brata Karola IX. Pogrążony w żałobie uciekł z Polski, żeby przejąć bardziej interesujący go tron francuski.Pogonią kierował kasztelan wojnicki Jan Tęczyński. Przed granicą na widok króla starosta oświęcimski zrzucił odzienie, wskoczył do rzeki i, płynąc w kierunku monarchy, krzyczał: „Najjaśniejszy panie, czemu uciekasz?!”. Odpowiedzi nie otrzymał. Walezy rzucił za to w Pszczynie do orszaku pościgowego, że wróci za jakiś czas, choć oczywiście obietnicy nie zamierzał zrealizować.Potem delegacja wysłana do Paryża przedstawiła ostateczny termin powrotu: 12 maja 1575 roku. Henryk nie spełnił ultimatum, więc został zdetronizowany. Co ciekawe, do końca życia uważał się za prawowitego monarchę i nielegalnie używał między innymi herbów z polskim Orłem i litewską Pogonią. Trzeba mu oddać, że po dość haniebnym życiu śmierć poniósł bohaterską, godną króla – z rąk zamachowca.Nieszczęsnej Annie Jagiellonce znów zagroziło widmo staropanieństwa. Szansą na męża były kolejne wybory głowy państwa. Wygrał je Stefan Batory i faktycznie poślubił córkę Zygmunta I Starego i siostrę Zygmunta II Augusta. Nie nadużywał jednak jej gościnności, choć pozwolił odwiedzać się w komnacie. Gdy pewnego razu przed nią uciekł, królowa dostała gorączki i trzeba jej było upuścić krwi.