Joanna Senyszyn w „Pytaniu dnia”. Karol Nawrocki jest jednym z uczestników wyścigu do fotela prezydenta RP, ale ostatnio pod jego adresem pojawia się wiele zarzutów, a on sam nie potrafi ich jasno wyjaśnić. – Sam fakt, że kłamał jest już kompromitujący dla kandydata na prezydenta – mówiła w „Pytaniu dnia” Joanna Senyszyn, działaczka lewicowa, która sama uczestniczy w kampanii. Kampania prezydencka wkroczyła w decydującą fazę. Ostre słowa krytyki spadają na Karola Nawrockiego – najpierw za wynajmowanie (i nie pokrycie kosztów) apartamentu w Muzeum II Wojny Światowej, a ostatnio za nabycie mieszkania, starszego człowieka w niezbyt przejrzystych okolicznościach. Dorota Wysocka-Schnepf pytała w „Pytaniu dnia” Joannę Senyszyn, czy Jarosław Kaczyński rzeczywiście nie zdawał sobie sprawy z ryzyka poparcia takiego kandydata, skoro wcześniej otrzymał raport, który stawiał Nawrockiego w niezbyt dobrym świetle.„Nawrocki sam wrobił się w kłopoty”– Nie wiem, czy w to nie wierzył, czy może uważał, że ten elektorat PiS-owski jest tak zmobilizowany i tak pełen zaufania do partii, że to nie ma żadnego znaczenia. Bo przez te wszystkie lata przekonaliśmy się, że te wszystkie afery to po elektoracie spływały jak po kaczce – powiedziała Joanna Senyszyn, kandydatka do fotela prezydenta Rzeczypospolitej.Wieloletnia polityczka lewicy zauważyła, że Nawrocki wywołał niezadowolenie w kręgach elektoratu PiS, bo ma niższe poparcie niż to, jakie ma Prawo i Sprawiedliwość.– Partia nie może nic gorszego zrobić niż wystawić kandydata, który nie przyciąga dodatkowych głosów, a wręcz zniechęca część zwolenników partii – tłumaczyła w „Pytaniu dnia” Joanna Senyszyn.Zobacz także: Politolog o debacie: Dla Senyszyn to happening, na którym się dobrze bawiPolityczka odniosła się też do afery z mieszkaniem, które Karol Nawrocki miał pozyskać, nie świadcząc opieki nad właścicielem lokum, do czego się zobowiązał.– Najśmieszniejsze i najtragiczniejsze jest to, że sam Nawrocki wrobił się w tę historię, kłamiąc co do liczby swoich mieszkań. Sam fakt, że kłamał jest już kompromitujący dla kandydata na prezydenta – wyjaśniała Senyszyn.Czarzasty sprywatyzował partięLewa strona polskiej sceny politycznej mocno się podzieliła, o czym najlepiej świadczyło ostre starcie Magdaleny Biejat (Nowa Lewica) i Adriana Zandberga (Partia Razem) podczas ostatniej debaty prezydenckiej w TVP. Nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie mogło dojść do lewicowego pojednania. Joanna Senyszyn wspomniała natomiast czasy, kiedy SLD miało ponad 40-procentowe poparcie społeczne, co teraz jest mrzonką.– Lewica została zniszczona przez Włodzimierza Czarzastego. On sprywatyzował partię. Nie miał dobrych intencji. Traktował partię jak biznes, a partia to jest organizm ideowy. Pamiętam jak on przyjeżdżał na spotkania partyjne, to mówił tylko o pieniądzach i nieruchomościach. Nigdy o żadnej idei. Nigdy nie było takich dyskusji – wspominała w „Pytaniu dnia” Joanna Senyszyn.Polityczka uznała, że „ideowcy” zostali z partii wypchnięci. Teraz jest tam duży rozłam ideowy, a spór Magdaleny Biejat i Adriana Zandberga w TVP tylko to potwierdził.Zobacz także: Biejat o zachowaniu Zandberga. „Dla mnie to niezrozumiałe”– Oni byli razem ze sobą przez kilkanaście lat. Razem tworzyli Partię Razem, a teraz są osobno. Dlaczego? Bo jedno i drugie chciało kandydować na prezydenta. Z jednej partii się nie dało, więc Magda postanowiła rozbić Razem i kandydować od Czarzastego, czyli z niedemokratycznej struktury. Nie bardzo wierzę, że ktoś będzie chciał odbudowywać demokrację zniszczoną przez PiS, skoro startuje z niedemokratycznej struktury – powiedziała Joanna Senyszyn w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf.