U Rosjan wszystko w porządku, ale tylko z wierzchu. Rosji nie pozostaje nic innego, jak robić dobrą minę do złej gry. UE otrzymała już raport zza kulis tamtejszej gospodarki. Choć Kreml uparcie twierdzi, że sankcje się go nie imają, a czas gra na jego korzyść, jest dokładnie odwrotnie. Mowa o raporcie SITE (Sztokholmski Instytut Transformacji Gospodarki) działającym przy prestiżowej szkole biznesowej Stockholm School of Economics, jaki cytuje Reuters. Instytut specjalizuje się w badaniu gospodarek o niskich i średnich dochodach, z naciskiem na te znajdujące się w okresach przejściowych. Przygotowano go dla unijnych ministrów finansów w kontekście planowania sankcji. Dobra mina do złej gryWynika z niego, że u Rosjan wszystko w porządku, ale tylko z wierzchu. Bo choć gospodarka wydaje się relatywnie stabilna, pod tą skorupą zachodzą procesy, które przeczą oficjalnemu wrażeniu, jakie buduje Kreml. Owa relatywna stabilność wynika głównie z „bodźców fiskalnych”, jakie gwarantuje przestawienie gospodarki na tryb wojenny. Jak piszą autorzy SITE, taka polityka utrzymuje gospodarkę na powierzchni w krótkoterminowo, ale „poleganie na nieprzejrzystym finansowaniu, zniekształconej alokacji zasobów” i kurczących się rezerwach budżetowych sprawia, że tej sytuacji nie da się utrzymać na dłużej. „W przeciwieństwie do narracji Kremla, czas nie działa na korzyść Rosji” – stwierdzono w raporcie. Przeczytaj też: Unia odcina kroplówkę. Koniec bezcłowego handlu z UkrainąJak dotąd UE wprowadziła 16 pakietów sankcji, jest wstępna zgoda na 17. pakiet. Tymczasem Rosja wciąż gra na czas w rozmowach pokojowych i pręży gospodarcze muskuły. Kreml twierdzi, że sankcje są bezcelowe, a PKB Rosji wzrósł o 4,3 proc. w 2024 r. Nawet recesja, jaką zaraportował bliski władzy instytut ekonomiczny, ma być chwilowa. Tylko że tym liczbom – jak stwierdza SITE – nie można ufać. Szacunek PKB zależy w dużej mierze od inflacji. A tę Rosja raportuje na poziomie 9-10 proc., najprawdopodobniej mocno zaniżonym. „Dlaczego więc mieliby utrzymywać stopę procentową na poziomie 21 proc.? Który normalny bank centralny miałby stopę procentową wyższą o 11,50 p proc. od stopy inflacji? Gdyby którykolwiek z naszych banków centralnych robił coś takiego, [prezes – red.] następnego dnia wyleciałby z pracy" - powiedział Tjoborn Becker z SITE po prezentacji raportu. Jego zdaniem to bardzo ważna wskazówka, że inflacja jest zaniżana, to prowadzi do zawyżania faktycznego PKB. Zwrócił uwagę, że rośnie deficyt budżetowy, a mimo wszystkich inwestycji w zbrojeniówkę, różnica między wpływami a wydatkami wynoszą rokrocznie 2 proc. PKB. Wreszcie, nieustannie maleją wpływy z eksportu ropy, gazu i węgla, które stanowią główne źródło dochodów Kremla. Jak dodał Becker, więcej liczb się nie zgadza, bo większość inwestycji w machinę wojenną Rosji przechodzi przez system bankowy. „Jeśli więc dodamy to do danych fiskalnych, ich deficyty fiskalne byłyby w przybliżeniu dwa razy wyższe niż te, które wykazują w oficjalnych statystykach" - powiedział. Jak dodał, w połączeniu z raportowanym przez rosyjskie banki wzrostem akcji kredytowej mamy cały miks wskaźników, jakich używa się do szacowania prawdopodobieństwa kryzysu bankowego. Unijny komisarz ds. gospodarczych Valdis Dobrovskis na konferencji prasowej powiedział, że KE zgadza się z wnioskami raportu, rosyjskie dane nie są wiarygodne, a presja ekonomiczna w postaci sankcji ma duży sens.