Kiedyś był w wewnętrznym kręgu Putina. Kiedyś prominentny członek wewnętrznego kręgu Władimira Putina, oligarcha i senator, właściciel banku. Dziś wyklęty przez Kreml, został skazany zaocznie na 14 lat w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Jednak Siergiej Pugaczow niewiele sobie z tego robi, bo lata temu zrzekł się rosyjskiego paszportu, a kraj, w którym przebywa, odmawia ekstradycji. Siergiej Pugaczow to były rosyjski oligarcha kierujący Mieżprombankiem. Był doradcą Borysa Jelcyna, potem Władimira Putina, przed dekadę zasiadał w tamtejszym Senacie, popadł jednak w konflikt z Kremlem. Bankowi cofnięto licencję, co poskutkowało bankructwem, majątek Pugaczowa został zajęty, on sam wyemigrował do Francji, gdzie uzyskał obywatelstwo. Lata temu zrzekł się rosyjskiego paszportu. Francja odmawia jego ekstradycji.Były oligarcha skazany – bankier PutinaNie jest jasne, na czym polegał ów konflikt. Faktem jest, że na skonfiskowane w ostateczności aktywa stoczniowe, jakie posiadał Pugaczow, a chciał sprzedać, chrapkę miał inny wpływowy oligarcha, Igor Sieczin, dziś dyrektor Rosnieftu.Od tego czasu Pugaczow stał się zagorzałym krytykiem władzy, z którą był tak mocno związany. Putina nazywał w wywiadach dyktatorem, a Rosjan niewolnikami.Zobacz też: Abramowicz wyrugowany z Chelsea. Oligarcha w końcu zabrał głosJak podaje serwis „The Moscow Times”, choć Kreml nie może po Pugaczowa sięgnąć, nie zapomniał o nim. Moskiewski sąd skazał go zaocznie na 14 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za kradzież 28,7 mld rubli z wykorzystaniem zajmowanego stanowiska służbowego i nadużycie władzy. Ma też trzyletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w instytucjach finansowych. Pieniądze, które miał ukraść Pugaczow, pochodziły z pożyczki przyznanej mu przez Bank Centralny, które w dużej części miały trafić na konto powiązanej z nim cypryjskiej spółki, nadto sąd orzekł, że oligarcha celowo doprowadził do bankructwa Mieżprombank.