Kampania nienawiści przybiera na sile. Premier Węgier Viktor Orban rozpoczął kampanię wymierzoną w Ukrainę, przedstawiając ją jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i wartości europejskich. W prorządowych mediach pojawiają się materiały wideo sugerujące, że ukraińska mafia zajmuje się handlem narkotykami i bronią, a jej brutalność stanowi bezpośrednie zagrożenie dla całej Europy. Narracja Budapesztu opiera się na stwierdzeniu, że po przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej jej obywatele mogliby bez przeszkód osiedlać się na Węgrzech, co rzekomo miałoby doprowadzić do wzrostu przestępczości i destabilizacji kraju.W kontekście referendum zaplanowanego na czerwiec, w którym Węgrzy mają opowiedzieć się za lub przeciw członkostwu Ukrainy w UE, kampania ma na celu wpłynięcie na opinię publiczną. Rząd Orbana jednoznacznie sprzeciwia się przyjęciu Ukrainy do Wspólnoty. Retoryka premiera staje się jednak z każdym dniem coraz ostrzejsza, a obecna kampania propagandowa przewyższa nawet wcześniejsze działania skierowane przeciwko migrantom czy George’owi Sorosowi.Czytaj także: Defilada na Placu Czerwonym. Putin bajał o „pokoju dla całej ludzkości”Ataki Orbana mają również tło wewnętrzne — jego poparcie w kraju słabnie. Wzrost niezadowolenia społecznego związanego z korupcją i łamaniem zasad praworządności osłabia jego pozycję. Coraz większą popularność zdobywa opozycja na czele z Peterem Magyarem, którego partia Tisza już wyprzedza rządzący Fidesz w sondażach.Wewnętrzna propagandaW obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych Orban usiłuje osłabić Magyara, przedstawiając go jako marionetkę Brukseli i ukraińskich władz. Choć Tisza nie wykazuje wyraźnego poparcia dla Ukrainy, rządowy przekaz sugeruje, że została „kupiona” przez wrogie siły w celu obalenia obecnego „narodowego” rządu. Jednak dane zebrane w badaniach przez Tiszę pokazały, że większość Węgrów (58 proc.) popiera akcesję Ukrainy do UE.Roszczenia terytorialneKampania premiera Węgier ma także na celu zagrać na nostalgicznych nastrojach związanych z historycznymi roszczeniami wobec Zakarpacia – regionu należącego niegdyś do Austro-Węgier. Orban w ostatnich wypowiedziach przypominał o „jedności wszystkich Węgrów”, a przy tym wielokrotnie sugerował, że Ukraina to twór bez tożsamości, którego terytorium może ulec rozpadowi. Tego typu stwierdzenia trafiają do skrajnie prawicowego elektoratu, który marzy o rewizji granic. Jednocześnie Orban podtrzymuje dzięki temu bliskie relacje z Władimirem Putinem.Dla kontrastu, eksperci z międzynarodowych organizacji, takich jak OECD, wskazują, że mimo trwającej wojny Ukraina robi realne postępy w walce z korupcją i budowie państwa prawa. W tym samym czasie na Węgrzech nie widać żadnych skutecznych działań w tym kierunku.Co więcej, rząd Orbana apelował o zdjęcie z list sankcyjnych rosyjskich oligarchów – często powiązanych z przestępczością zorganizowaną – w momencie gdy jednocześnie oskarża Ukrainę o bycie państwem mafijnym.Czytaj więcej: Dyplomatyczna wymiana ciosów na linii Ukraina-Węgry