Nocna wizyta kiboli. Kibole Legii próbowali zmusić youtubera Grzegorza Łubkowskiego ps. Mięśniak, by nie zamieszczał materiału o bojówce Teddy Boys 95. Poszło o wywiad z Markiem H. ps. Hanior, ważnym członkiem TB 95 oraz gangu „Szkatuły”, który został świadkiem koronnym. Grupa mężczyzn „odwiedziła” Łubkowskiego w nocy w jego domu, sugerując, aby „zostawił te tematy”. Grzegorz Łubkowski ps. Mięśniak to były członek mafii pruszkowskiej, który po odsiedzeniu swojej kary zerwał z półświatkiem. Od lat zajmuje się prowadzeniem na YouTube kanałów poświęconych przestępczości zorganizowanej, zamieszczając m.in. z rozmowy z byłymi gangsterami z całej Polski. Jest też dziennikarzem portalu Pruszków News o tematyce kryminalnej. Jakiś czas temu zamieścił zapowiedź nowej serii filmów, tym razem poświęconych kibolom stołecznej Legii, a przede wszystkim jej osławionej bojówce Teddy Boys 95. Jego gość, który nie został oficjalnie przedstawiony, opowiadał m.in. o początkach tej groźnej bandy. Wiele jednak wskazuje, że został on rozpoznany przez dawanych kompanów jako Marek H. ps. Hanior. To świadek koronny i były członek TB 95. Czytaj także: Ustawka pseudokibiców Legii i Lecha. Interweniowała policja To nie są groźby, ale się zastanów Kibole postanowili interweniować. W typowy dla siebie sposób. – Około godz. 23 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem grupę osób. Nie wiem ilu ich było, bo na korytarzu było ciemno. Ale z pewnością wielu. I zaczęli mi „tłumaczyć”, dlaczego nie powinienem zajmować się grupą Teddy Boys 95 – mówi Grzegorz Łubkowski w rozmowie z portalem TVP.Info Na nagraniu z incydentu słychać, jak jakiś mężczyzna mówi stanowczym tonem: „Jesteś rozsądny chłop, przemyśl to, z kim chcesz udostępniać to nagranie. Nasz świat to nie jest świat dla dzieci i internetu. Zostaw te tematy. Rób sobie wywiady z ‘Masami’, z innymi ekipami. Naszą Warszawę nam zostaw. Nie wstawiaj tego wywiadu. Zrób sobie z tym co chcesz, nikt tu dzisiaj nie groził. Skup się i użyj tylko rozumu”. Wtórowali mu kompani. Na stwierdzenie Łubkowskiego, że przesadzili przychodząc do jego domu, bez zapowiedzi, nieproszeni goście stwierdzili: „Kiedyś byłeś rozsądnym gościem i z takim byśmy się umawiali wcześniej. Grzegorz Łubkowski twierdzi, że najście najbardziej przeżyli jego najbliżsi. – Mnie można grozić, ja sobie poradzę. Ale dla mojej partnerki i jej dziecka to było traumatyczne przeżycie – wyjaśnia. „Mięśniak” podkreśla, że nie da się zastraszyć. – Nie ugnę się i nie odpuszczę – zapewnia. Wywiad z „Haniorem” pojawił się na YouTube w niedzielę. Czytaj także: Przywódca kiboli skazany. Zlecił podpalenie w budynku sąduWyszkoleni do walki Teddy Boys 95 to kibolska bojówka Legii Warszawa, która w tym roku obchodzi 30. rocznicę powstania. Uważana jest za jedną z najgroźniejszych band pseudokibiców w Polsce. Z ustaleń śledczych wynika, że grupa Teddy Boys 95 liczy co najmniej kilkadziesiąt osób. Od zawsze była bardzo hermetyczna. Członkowie bojówki, której skład zmieniał się przez lata, ćwiczyli przed laty m.in. na obiektach stołecznej Gwardii czy Fortach Bema, by w ostatnich latach przenieść się do klubów mieszanych sztuk walki. Przed wielu laty byli szkoleni m.in. przez jednego z byłych policyjnych antyterrorystów. Organizowali także obowiązkowe obozy kondycyjne, gdzie szlifowali formę. Ci, którzy najlepiej rokowali w półświatku, przechodzili „kursy” strzeleckie czy uczyli się dynamicznej jazdy samochodem. Aby zostać „Tedkiem”, trzeba było wykazać się w walce z innymi kibolskimi bandami i podczas akcji specjalnych, np. polowań na konkurentów w innych miastach. O przynależności do legijnej bojówki świadczy m.in. tatuaż TB’95 na wewnętrznej stronie lewego ramienia. Osoba wykluczona z tego kręgu ma obowiązek usunięcia go, pod groźbą okaleczenia przez innych „Tedków”. Obecnie wielu jej byłych i obecnych członków jest związanych ze sportami walki. Niektórzy występują na popularnych galach w Polsce i na świecie. Do bojówki miał należeć m.in. Arkadiusz Wrzosek (u którego na wielu zdjęciach widać tatuaż TB’95 na lewym ramieniu), jeden z czołowych zawodników MMA w Polsce. W 2022 r. podczas gali Glory 80 w belgijskim Hasselt, w czasie której Wrzosek walczył z Badrem Harim, doszło do zamieszek między fanami Polaka i Marokańczyka. W ruch poszły m.in. krzesła, a tumult był tak poważny, że trzeba było przerwać imprezę przed końcem walki. Według portalu nieuwsblad.be rannych zostało 14 widzów oraz czterech policjantów. Media obarczały winą za zamieszki Polaków sprzymierzonych z kibicami Fc Den Haag. Wrzosek bronił krajanów, wskazując, że to jego przeciwnik podburzał swoich fanów. Czytaj także: Policja nie odpuszcza chuliganom. Kibice Legii zapowiadają bojkotGangsterzy w szalikach Legii Członkiem TB 95 był m.in. świadek koronny Marek H. ps. Hanior, jeden z najbardziej znienawidzonych świadków koronnych w kraju. A to za sprawą tego, że był jednym z pierwszych „koronnych” ze środowiska pseudokibiców. Dopiero wiele lat później na współpracę ze znienawidzoną policją i prokuraturą decydowali się członkowie kibolskich gangów z tak „poważnych ekip” jak Psycho Fans (Ruchu Chorzów), Torcida (Górnika Zabrze) czy Wisła Sharks (Wisła Kraków). Z zeznań „Haniora” oraz innych skruszonych przestępców wynika niezbicie, że do grupy Teddy Boys 95 należeli przede wszystkim ludzie powiązani z grupami przestępczymi: „szkatułową”, „mokotowską” i „ożarowską”. W pierwszej dekadzie XX wieku były to najgroźniejsze stołeczne organizacje przestępcze, wyrosłe na gruzach „Pruszkowa” i „Wołomina”. Duża część stołecznych kiboli pracowała dla lokalnych dzielnicowych gangów podporządkowanych „wielkiej trójce”. Policjanci CBŚP i prokuratorzy ustalili, że kibole należący do rywalizujących ze sobą grup przestępczych – często znajdujących się w stanie „zimnej wojny” – zarządzili, że swoista strefą zdemilitaryzowaną będzie stadion stołecznej Legii. W czasie meczów tej drużyny obowiązywało zawieszenie broni. Bojówkarze wykorzystywali je do robienia interesów. – Na meczach i zbiórkach w popularnych kibicowskich lokalach załatwiano sprawy narkotykowe i grup przestępczych – opowiada funkcjonariusz CBŚP. Analiza śledczych „pezetów”, do której dotarł portal TVP.Info, wskazywała jednoznacznie, że „przynależność do TB 95 stanowiła dla wielu członków bojówki przepustkę do nielegalnego zarabiania pieniędzy”. – W wielu przypadkach gangsterzy zaczynali swoje kariery od TB 95. Niektórzy byli już tak pochłonięci „pracą’ w gangach, że nie mieli czasu na „chuligankę”. Wielu jednak traktowało ustawki z kibolami znienawidzonych drużyn jako rodzaj odreagowania stresów i dobrą zabawę – wyjaśniał w rozmowie z portalem stołeczny śledczy. Czytaj także: Koordynator z KGB i chuligani Legii. „Raport specjalny” o ataku na WołkowaŻyli z narkotyków Głównym źródłem zarobków gangsterów-chuliganów jest od lat handel narkotykami. – Wiele osób z Teddy Boys 95 handlowało narkotykami na terenie całego kraju i miało swoje rozbudowane sieci dilerów. Siatki te opierały się na zaprzyjaźnionych lub współpracujących z TB 95 chuliganami takich klubów jak Zagłębie Sosnowiec, Olimpia Elbląg, czy Pogonią Szczecin, zanim kibole obu klubów zerwali ponad 20-letni sojusz. Ale mamy informacje, że warszawscy chuligani potrafili robić interesy nawet z kibolami „wrogów” jak np. z Ruchu Chorzów – mówił portalowi TVP.Info jeden ze śledczych zajmujących się Teddy Boys 95. Marek H. zeznał, że „Tedki”, m.in. w ramach działalności w gangu „Szkatuły” przemycali do Polski marihuanę z Holandii. Kupowali ją od kiboli zaprzyjaźnionego klubu FC Den Haag. Potem kurierzy przemycali do Polski w partiach po kilkadziesiąt kilogramów. W sumie „Hanior” zeznał, że gang, w którego skład wchodziło wielu liderów TB 95, przemycił lub sprzedał ponad 3,5 tony marihuany, 500 kg amfetaminy, 300 kg kokainy i 250 kg heroiny. 28 maja 2012 r., w czasie wielkiej obławy, zatrzymano 45 osób, m.in. członków gangu „Szkatuły” i bojówkarzy warszawskiej Legii z Teddy Boys 95. Choć po kilku latach śledztwo w sprawie kiboli Legii zostało umorzone, to jednak wyłączono z niego większość wątków dotyczących narkobiznesu i doszło do skazań podejrzanych. Część procesów toczy się nadal. Nie obyło się jednak też bez wpadek śledczych. Chodzi o sprawę słynnego lidera kibiców Legii Warszawa Piotra C. ps. Staruch (aresztowanego w maju 2012). „Staruch” przed zatrzymaniem zasłynął akcją kibiców przeciwko ówczesnemu rządowi Donalda Tuska, ale również uderzeniem piłkarza Legii i pobiciem kibica Polonii Warszawa. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie oskarżała go na bazie zeznań „Haniora” o kupno kilograma amfetaminy i chęć zakupu kolejnych pięciu kilogramów. W 2016 r. sąd uniewinnił „Starucha”. Obecnie pseudokibice Legii są nadal bardzo aktywni w narkobiznesie. Regularnie stołeczna policja zatrzymuje handlarzy czy likwiduje magazyny z narkotykami. Czytaj także: Kibole Legii stracili magazyn z narkotykami za 1,5 mln zł Pierwsze kroki w półświatku. Kim jest „Hanior”? Jeśli chodzi o samego „Haniora”, to od 13 lat polują na niego byli kompani zarówno z Teddy Boys 95 jak i niedobitki gangu „Szkatuły”. Marek H., rocznik 1981, rozpoczynał swoją przestępczą karierę od włamań do mieszkań i kradzieży w pociągach metodą na tzw. śpiocha. – Był zafascynowany Teddy Boys 95. Do tego stopnia, że razem z kolegami założyli podobną bojówkę zwaną Turyści 97. I wkręcił się w działanie tej grupy na całego. W tygodniu kradł, a w weekendy szalał w światku kiboli. Pojawiał się nie tylko na meczach piłkarskich, ale także na siatkówce czy koszykówce. Wszędzie, gdzie można było zrobić dym – opowiadała portalowi TVP.Info osoba znająca przeszłość Marka H. Za sprawą chuligańskich kontaktów „Hanior” poznał „poważniejszych” przestępców. Pod koniec lat 90 i na początku 2000 zasilił szeregi gangu dowodzonego przez Piotra W. ps. Łańcuch. Fascynował go kult siły żoliborskich gangsterów i mocne życie ludzi z półświatka. Jego główną rolą było wówczas asystowanie podczas działań innych członków gangu. Współpraca Marka H. z „Łańcuchem” zakończyła się w listopadzie 2000 roku. „Hanior” ponoć zaczął się bać o swoje życie, gdy na tyłach Teatru Komedia ostrzelano trzech ludzi Piotra W. Dwóch zginęło na miejscu. Trzeci wyszedł z zamachu bez szwanku. Marek H. przeszedł wówczas pod skrzydła „Biny” i „Chmiela”, znajomych kiboli. To był jego pierwszy krok do prawdziwej gangsterskiej kariery w gangu „Szkatuły”. Młody gangster wciąż żył głównie z kradzieży i rozbojów. Nie obce było mu wyrwanie torebek czy napady na kobiety. Po jednym z takich przestępstw, na jesieni 2001 r. został schwytany. Sąd skazał go na osiem lat odsiadki. Dla „Haniora” więzienie było jak stypendium na renomowanej uczelni. – Dało mu pewność siebie, a przede wszystkim wiele nowych kontaktów przydatnych w półświatku. Czuł się tam kimś ważnym – opowiadał jeden z naszych rozmówców. Czytaj także: Skandal po finale Pucharu Polski. Rodzina została „brutalnie pobita”„Kapitan” gangu „Szkatuły” Marek H. odsiedział cały wyrok. Na wolności związał się z członkami grupy Rafała S. ps. Szkatuła, wówczas jednej z najgroźniejszych grup przestępczych w stolicy, ale także z rozległymi kontaktami w kraju. Na wolności okazało się, że ma smykałkę do handlu narkotykami. Dlatego bardzo szybko awansował na „kapitana” w grupie „Szkatuły”. Jak zeznawał, zorganizował bardzo prężnie działającą sieć przemytu i dystrybucji narkotyków. Wykorzystał kontakty więzienne, ale także kibicowskie. – To już było poważne przedsięwzięcie. Do tego stopnia, że nie miał już czasu by jeździć na mecze Legii, a tym bardziej udzielać się w bojówce Teddy Boys 95. Jednak w dalszym ciągu miał on doskonałe relacje ze środowiskiem chuliganów – opowiadał jeden z funkcjonariuszy. We wrześniu 2010 r. Marek H. cudem uniknął śmierci, gdy eskortując kuriera z narkotykami, jadącego drugim samochodem, uczestniczył w wypadku. Auto, kierowane przez kompana „Haniora” dachowało, a on sam okupił to wydarzenie uszkodzeniem kręgosłupa. Kurier z narkotykami zdążył uciec. On sam podupadł po tym wydarzeniu na zdrowiu. Czytaj także: Kibole Sandecji pobili wiceprezesa klubu. Mieli wbić mu widelec w rękęWróg publiczny 11 kwietnia 2011 r. o świcie zakończyła się gangsterska kariera ambitnego kibola. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy ówczesnego CBŚ, którzy już od kilku miesięcy rozpracowywał jego grupę. „Hanior” wpadł razem z liderem chuliganów Olimpii Elbląg, z którym – według prokuratury – handlował narkotykami. Po kilku miesiącach pobytu w areszcie podjął najbardziej brzemienną w skutki decyzję: idzie na układ z prokuraturą. Nie wiadomo, czy zdecydował się zostać świadkiem koronnym ze względu na stan zdrowia czy też rodzinę. Pewne jest, że zaczął opowiadać śledczym o swej działalności w grupie „Szkatuły”. I o działaniach „Tedków”. Przekazał śledczym setki zdjęć dokumentujących działalność bojówki. Na bazie jego zeznań przedstawiono setki zarzutów. Zarówno członkom różnych grup przestępczych jak i pseudokibicom. Za sprawą jego słów śledczy uznali Teddy Boys 95 za zorganizowaną grupę przestępczą, ale po kilku latach się z tego wycofali. „Hanior” zaś stał się wrogiem publicznym numer 1. Na stadionie Legii, przy całkowitej obojętności władz klubu, regularnie wywieszano transparenty z hasłami: „Hanior” cwel, czy „Marek H. pedofil”. Ten pierwszy slogan można było znaleźć na murach stolicy, ale pojawiał się nawet w innych rejonach kraju. Gangsterzy i kibole próbowali kilkakrotnie podważyć jego wiarygodność np. podstawiając prokuraturze „świadka”, który twierdził, że przed laty „Hanior” namawiał go do zabójstwa. Świadkiem koronnym nie może być bowiem osoba, która dopuściła się takiego przestępstwa. Rewelacje okazały się fałszywe. Obecnie wraz z rodziną Marek H. jest pod ochroną policji. Czytaj także: Uderzenie w dwa gangi pseudokibiców. Handlowali narkotykami na ogromną skalę