Ofiary to głównie dzieci i starsi. Ponad sto osób, w tym wiele dzieci i osób starszych, zginęło w gwałtownych powodziach, które przetoczyły się przez wschodnią część Demokratycznej Republiki Konga. Do powodzi doszło w wyniku ulewnych deszczy. Opady były tak silne, że w dystrykcie Fizi z brzegów wystąpiła rzeka Kasaba, a wody jeziora Tanganika rozlały się na pobliskie wioski i dosłownie zmyły kilka z nich.Gwałtowne potoki niszczyły nawet drzewa na swojej drodze. W nocy woda wlewała się do domów, w których spały całe rodziny. To również dlatego ofiar jest tak dużo, zwłaszcza wśród dzieci oraz osób starszych. Jak doniósł serwis „Radar Africa”, miejscowi urzędnicy potwierdzili śmierć co najmniej 104 osób, a lokalni mieszkańcy przyznali, że od soboty odnaleziono już 119 ciał.Straty materialne są ogromne. Położona na skraju jeziora Tanganika wioska Kasaba jest odcięta od świata, można do niej dotrzeć tylko łodziami, co dodatkowo utrudnia działania pracownikom organizacji humanitarnych.W okolicznych wioskach mieszkało wielu uchodźcówWschodnie rejony Demokratycznej Republiki Konga zmagają się z przemocą wywołaną walkami między wojskami rządowymi a rebeliantami, wśród których najliczniejsza jest grupa M23. Ta formacja, wspierana przez sąsiednią Rwandę, opanowała duże obszary dwóch prowincji, Kiwu Północnego i Kiwu Południowego. Miejscowości nad jeziorem Tanganika, leżące na południe od centrum walk, przyjęły dziesiątki tysięcy uchodźców z północy. Wielu z nich schroniło się w prywatnych domach, kościołach i szkołach, uszkodzonych lub zniszczonych przez piątkową powódź.Przypomnijmy, że klęski żywiołowe często nawiedzają wschodnią część Demokratycznej Republiki Konga. Na skutek wylesienia zbocza tamtejszych wzgórz są podatne na zawalenie. To dlatego ulewne deszcze są tam szczególnie groźne. W 2023 r. powódź zabiła 400 osób w pobliskich społecznościach nad jeziorem Kiwu.CZYTAJ TEŻ: Miał być hotel, jest fabryka dronów. Rosjanie werbują do pracy Afrykanki